Upadek mitu
Czy ma sens używanie technik prognostycznych w horoskopie kogoś, kto nie żyje? Czy po śmierci człowieka „coś” się dzieje w jego horoskopie? To ważny problem, z którym astrolodzy próbują się uporać od dość dawna. Jeśli jednymi z najlepiej zarabiających muzyków i piosenkarzy są takie osoby jak Elvis Presley, Michael Jackson, David Bowie, które już od dawna nie żyją, to znaczy, że „coś” po nich zostaje, czyli energia, a zatem horoskop „pracuje” i po ich śmierci.
Papież Jan Paweł II nie żyje już od szesnastu lat, ale jego spuścizna, dzieło i miejsce w historii są mocne – zwłaszcza w jego ojczyźnie, gdzie jest powszechnie czczony i wielbiony. Powiedzenie, że dla przeciętnego Polaka papież Jan Paweł II to bohater, wybitny przywódca Kościoła, czczony święty, to tak jakby nic nie powiedzieć. JP II to archetyp, narodowy mit, postać wręcz boska, uosabiająca emocje Polaków, ich sny, legendy, apokryficzne opowieści – to przeniesiony do panteonu symbol polskości. Nie ma tu już znaczenia, jak ta pomnikowa figura jest uosabiana – przez jego spuściznę intelektualną, działania polityczne, czy też ludową wersję w postaci kiczowatych rzeźb. Nie ma w Polsce miasta, które nie miałoby ulicy Jana Pawła II, nie ma katolickiego domu, w którym papież nie miałby swojego miejsca, obrazów, figurek i medalików.
Papież jak dobry pasterz prowadził nas przez meandry ciężkich chwil komuny, niósł nadzieję w ponurych czasach stanu wojennego, wprowadzał nas w demokrację i zachęcał do wejścia do Unii Europejskiej. Ale Jan Paweł II miał też inną twarz – konserwatysty, bezkompromisowego obrońcy „życia poczętego”, surowego moralizatora i strofującego niegrzeczne dziadki ojca-wychowawcę.
Jakkolwiek to wyglądało, poza niewielkimi kręgami ateistów, radykalnej lewicy i byłych funkcjonariuszy PRL-owskiego systemu nie istniała krytyka jego pontyfikatu i nauczania. Owszem, na świecie istniały mocno kontestujące jego panowanie nurty – z lewa i z prawa. Buntowali się przeciw niemu skrajni konserwatyści katoliccy reprezentowani przez Bractwo Piusa X i później zwolennicy arcybiskupa Lefebvre, którzy odrzucili reformy Soboru Watykańskiego II. Z lewej zaś strony – zwolennicy południowoamerykańskiej teologii wyzwolenia – marksizujących ruchów walczących z ponurymi dyktaturami w Ameryce Środkowej i Południowej, a jak się potem okazało, nie mniej radykalnej i okrutnej, niż ich prawicowi prześladowcy komunizującej lewicy (Nikaragua, Wenezuela, Salwador).
Jednak papież stojący gdzieś po środku, walczący z radzieckim komunizmem, wspierający polską opozycję, pielgrzymujący po całym świecie, męczeńska ofiara terroryzmu, inicjujący odważne ruchy posoborowe – spotkanie w Asyżu religii świata, wdrażający ekumenizm, jednający się z Żydami i judaizmem wydawał się nowoczesnym, postępowym i światłym mężem stanu, wielkim przywódcą wielkiego Kościoła.
Jednak gdzieś w tle, początkowo nieśmiało, potem coraz bardziej, zaczęły na świecie wybuchać przeróżne skandale – korupcyjne (Banko Ambroziano) uwikłanego w interesy z mafią oraz dużo cięższe i poważniejsze – skrzętnie ukrywane przez Kościół skandale seksualne z pedofilią księży i hierarchów w tle.
Jeszcze za życia papieża-Polaka zaczęło być głośno o ukrywaniu przez kościelnych hierarchów księży-pedofilów – słynna historia opisana w filmie „Spotlight”, ponura historia demona w ludzkiej skórze, papieskiego przyjaciela Marciala Maciela Degollado – hiperpedofila, gwałciciela, sadysty, psychopaty, narkomana – założyciela zgromadzenia Legion Chrystusa, innego pedofila – kardynała Theodore’a McCarricka. Potem doszły skandale w Kościele irlandzkim, niemieckim, francuskim, belgijskim, potem południowoamerykańskim – właściwie we wszystkich narodowych kościołach katolicyzmu. Jedynie nie w Polsce. U nas potęga i autorytet papieża Jana Pawła II nie pozwalały nikomu odezwać się głośno w kwestii naszych, nieprzyjemnych spraw.
Ale i w Polsce zaczęły wypadać z szafy długo ukrywane trupy. Zaczęły padać mity bohaterskich księży i biskupów – Jankowskiego, Gulbinowicza, skrzętnie ukrywającego przez papieżem skandale seksualne papieskiego sekretarza Stanisława Dziwisza. Wstrząsające artykuły prasowe, śledcze filmy braci Sekielskich, fabularnego filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, ukazująca Kościół hierarchiczny jako gejowski klub książka „Sodoma” Frederica Martela zaczęły obnażać hipokryzję, kłamstwa, manipulacje i korporacyjno-mafijne mechanizmy obrony wpływów i układów.
Doszedł do tego jeszcze sojusz ołtarza z tronem, bezceremonialne pakowanie się Kościoła do polityki, wpływanie na ustawy, lobbowanie za korzystnymi dla interesów Kościoła rozwiązaniami, potężny transfer finansów, coraz silniejszy wpływ skrajnych, sekciarskich, fundamentalistycznych organizacji religijnych, jak Ordo Iuris – praktyczne budowanie zrębów państwa religijnego rodem z czasów Franco, Salazara i Mussoliniego.
To wszystko spowodowało, że w polskim społeczeństwie zaczęły się rodzić kontestacyjne nurty, bunt wiernych, sprzeciw wobec fundamentalistycznych zapędów hierarchicznego Kościoła. Kroplą, która przelała czarę goryczy okazała się decyzja Trybunału Konstytucyjnego związana z praktycznym zakazem aborcji w Polsce, co zaś stało się po agresywnym, zmasowanym lobbingu katolickich fundamentalistów, którzy zdominowali narrację polskiego Kościoła.
Kolejnym wstrząsem okazała się rola kardynała Dziwisza, który ukrywał grzechy katolickich hierarchów przed JP II przyjmując łapówki od wysoko postawionych pedofilów w sutannach (Marciala Maciela, McCarricka).
No i zaczęły się coraz mocniej pojawiać głosy wątpliwości, pytania, dylematy – na ile Jan Paweł II wiedział i na ile nie wiedział o skandalach seksualnych w Kościele. Rzucenie na żer kardynała Dziwisza mogło już nie wystarczyć. A jeśli Wojtyła coś wiedział i nic nie robił? I jak to się stało, że przywódca miliardowego Kościoła nic nie wiedział, a wiedziały o tym tysiące dziennikarzy, a od kilkudziesięciu lat ukazywały się artykuły prasowe, pojawiali się świadkowie, raporty, dowody?
W licznych prognozach dotyczących polskiego Kościoła, od kilku już lat widać było nadciągający Armagedon. W horoskopie wejścia w życie konkordatu Uran w roku 2017 przewędrował przez IC, w roku 2019 i 2020 przez Słońce tegoż horoskopu. W jeszcze ważniejszym horoskopie – podpisania konkordatu – w roku 2020 Saturn przeszedł przez symbolizujący stabilizację Imum Coeli. Zaś już w styczniu dojdzie do piekielnego w swojej sile tranzytu niszczyciela-Plutona przez IC. Mars zaś w 2021 roku, w dyrekcji, wejdzie na ascendent.
Ale zwróćmy uwagę na to, co się będzie działo w horoskopie Karola Wojtyły. Też w styczniu, też przez Imum Coeli jego horoskopu przewędruje twardy Saturn. Poprzednio Saturn przewędrował mu tam w roku 1991. I już wtedy dało się odczuć, że „coś” dziwnego zaczyna się dziać z papieżem. Jego groźne, marsowe miny, surowe napominanie, strofowanie, stanowczy, głośny ton, potrząsanie pięścią w trakcie czwartej pielgrzymki do ojczyzny wszystkich zdziwiły. Skąd u papieża takie ostre emocje i twarde gesty? Był to jednak czas, gdy nieśmiało, powoli zaczynały docierać do JP II informacje o różnych nieprawidłowościach w Kościele. Możliwe również, że jego dziwne zachowania były związane z początkami choroby Parkinsona.
Ale – tak samo jak w horoskopie konkordatu w roku 2021 – przez IC papieża w roku 2025 również przewędruje niszczycielski Pluton. Wygląda zatem na to, że nawet tak pomnikowa i granitowa postać – świętego Jana Pawła II – czeka potężny kryzys upadającego autorytetu, na co nałoży się nie mniej potężny kryzys pozycji Kościoła katolickiego w Polsce. Wielu się jednak obruszy i powie – to niemożliwe. Papież bez względu na wszystko będzie w Polsce czczony na wieki. Oczywiście nie będzie obalania jego pomników, ale akty niechęci, będą coraz silniejsze. Postaci JP II grozi jednak coś znacznie gorszego, niż potencjalni dewastatorzy pomników i tabliczek z nazwami ulic. Obrazowi papieża grozi narastająca obojętność – zwłaszcza młodych ludzi, gdyż starsi oczywiście pozostaną mniejszościową grupą, tkwiąc przy swoich sentymentach i poglądach.
Jeśli zatem w sygnujących relacje polskiego państwa z Watykanem horoskopach konkordatu (umowy i wejścia) oraz w horoskopie polskiego papieża mamy do czynienia z niezwykle ciężkimi, ekstremalnymi, niszczycielskimi aspektami, oznacza to, że na naszych oczach zacznie upadać mit Polski, jako kraju wyjątkowego, namaszczonego, Chrystusa narodów, mesjanistycznego mitu, który od wieków nam towarzyszy, naznaczony XIX wiecznym mitem Polaka-katolika, Polski jako przedmurza Europy broniącej jej przed hordami najeźdźców, naszego chorego, narcystycznego obrazu kogoś wyjątkowego, charyzmatycznego, obdarzonego szczególną misją, wzmocnioną wyborem Polaka na tron Piotrowy.
Niebo w styczniu
Słońce przebywa w znaku Koziorożca, by 19 stycznia o godzinie 21.39 wejść w znak Wodnika. Z Koziorożca do Wodnika przewędruje Merkury, który 30 stycznia wejdzie w ruch wsteczny. W Wodniku znajdują się również Jowisz i Saturn. Wenus przebywa w Koziorożcu, Mars zaś w Baranie, by 06 stycznia wejść w znak Byka, w którym znajduje się również Uran. Planeta ta znajduje się w retrogradacji, by 14 stycznia przejść w ruch postępowy. Neptun wędruje przez Ryby, Pluton zaś przez Koziorożca. Nów Księżyca będzie mieć miejsce 13 stycznia w znaku Koziorożca. Pełnia zaś będzie mieć miejsce 28 stycznia w znaku Lwa.
Świat w styczniu
Główną figurą planetarną stycznia będzie bardzo silny i twardy półkrzyż znaków stałych na pełni Księżyca z 28 stycznia. Pełnię w pasie Lew – Wodnik wzmocnią Jowisz i Saturn w znaku Wodnika – w koniunkcji ze Słońcem. Do linii pełni kwadraturę utworzy koniunkcja Marsa z Uranem w Byku. A zatem aż sześć planet będzie zaangażowanych w tę konfigurację! Zwraca naszą uwagę seria dokładnych aspektów Marsa – kwadratura z Saturnem i Jowiszem oraz koniunkcja z Uranem – więc będzie ta planeta mocno aktywna, co nie wróży spokojnego początku roku.
Początek nowego roku jeszcze nie pozwoli nam odczuć tego, że coś się zmieniło, że jest jakaś inna energia, jaki przełom, którego wszyscy niecierpliwie wypatrują. Nie czeka nas bowiem w styczniu jakieś spektakularne odpuszczenie w kwestii pandemii Covid-19. Nie ma też co liczyć na to, że masowe szczepienia przyniosą wyraźną poprawę sytuacji epidemicznej. Wręcz przeciwnie. Panika związana z mutacjami wirusa – skądinąd naturalny proces ewolucyjny – sprawia, że z niepewnością, wyczekiwaniem i lękiem opinia publiczna będzie przyglądać się efektom szczepień.
Czeka nas zatem trudny, nieprzyjemny, kryzysowy, męczący i ponury miesiąc, co każe nam zapomnieć o tym, że ujrzymy w styczniu wodnikowy powiew wolności, nadziei i optymizmu. Owszem, będą się pojawiać pewne delikatne zapowiedzi zmiany tła, aury, nastrojów i ludzkich oczekiwań, tyle, że bardziej w lutym, gdy w Wodniku znajdzie się też Merkury i Wenus. Póki co Słońce w Koziorożcu nadal nam przypomina, jakie trendy rządziły w roku 2020.
Narastać zacznie świadomość, że pewne procesy zaczynają się utrwalać – ograniczanie wolności, przymusy, kontrola, powszechne testowanie i wymóg szczepień jako warunek podróżowania, dostępu do edukacji, transportu, usług, pracy – zwłaszcza w instytucjach państwowych i rządowych. Trudno się zatem dziwić, że mnożyć się będą teorie spiskowe, radykalne nurty kontestujące wprowadzane zmiany z obszaru inżynierii społecznej. I to właśnie zderzenie dwóch znaków Koziorożca i Wodnika – wizji porządku, ładu, kontroli jako formy przeciwdziałania katastrofom versus idea osobistej wolności, kreatywnej, swobodnej myśli i liberalizmu – to będzie jedna z głównych osi dysput i rozważań, próba odpowiedzenia na pytanie: jak będzie wyglądał świat po pandemii?
Ten nowy totalitaryzm przestanie mieć twarz określonej opcji politycznej. Nie będzie ani lewicowy, ani prawicowy – tak jak chiński model, który jest bezwzględnym reżymem rządzonym przez partię komunistyczną wprowadzającą na pozór wolnorynkowe mechanizmy, w zgodzie z ideą propagowaną przez twórcę dzisiejszego chińskiego imperium Deng Xiaopinga „bogaćcie się”. No bo jeśli sukces w walce z covid-19 odniosły dalekowschodnie autorytarne konfucjańskie filozofie społeczne (Japonia, Taiwan, Singapur, Chiny, Korea Płd.), to może nasz zachodni liberalizm, idea osobistej wolności już nie ma sensu i musi przegrać z wizją systemu, w którym jednostka jest niczym i liczy się jedynie interes całego systemu?
W polityce jest to czas interregnum gdy w niesławie, w fatalnym stylu, jak obrażona baletnica, władzę traci prezydent USA Donald Trump. 20 stycznia zaprzysiężony zostanie prezydent Joe Biden. I choć jest on politycznym weteranem, to jest niemal pewne, że zostanie on przetestowany przez innych globalnych graczy, co już wiele razy się zdarzało w dziejach. Co zrobią rządzący w Pekinie, na Kremlu, w siedzibie UE w Brukseli? Tym bardziej niepokojąco wygląda sytuacja w kontekście styczniowego półkrzyża, który wypada zaraz po zaprzysiężeniu Bidena. Konflikty już wiszą w powietrzu. Niemcy nie czekając na zaprzysiężenie Bidena chcą szybko ukończyć gazociąg Nord Stream, forsują podpisanie umowy handlowej z Chinami. Rosyjskie służby specjalne buszowały sobie, ile tylko chciały, w amerykańskich systemach informacyjnych. Chińczycy kończą proces niszczenia resztek demokracji w Hong Kongu i ostrzą noże spoglądając na Taiwan.
Astrologiczny przegląd
Po groźbie zawetowania unijnego budżetu brukselska administracja zacznie wdrażać ambitne plany zainwestowania ogromnych środków w unijną gospodarkę, wraz z tzw. „funduszem odbudowy”. O tym, że jest to duża szansa na Unii Europejskiej świadczy tranzyt Jowisza i Saturna przez Medium Coeli horoskopu Traktatu z Maastricht. Nie ma mowy, by doszło w styczniu do odblokowania ruchu międzynarodowego w unii. Saturn na Księżycu horoskopu strefy z Schengen nie zapowiada szybkiego powrotu do swobodnego przemieszczania się w ramach UE. Widać również kolejną fazę konfliktu starej unii z nowo przyłączonymi państwami (Polska i Węgry). W horoskopie tej akcesji Neptun znajdzie się w opozycji z Księżycem, więc nasze relacje z Brukselą będą złe.
Kryzys pandemiczny odwrócił naszą uwagę od potężnie ważnych procesów międzynarodowych. Kończy się bowiem stary paradygmat gazu i ropy. W horoskopie Arabii Saudyjskiej mamy do czynienia z kolejnym potężnie ważnym tranzytem, jakim jest przejście Plutona przez ascendent horoskopu Królestwa Arabii.
Wspomniane wcześniej Chiny ostro, agresywnie i ekspansywnie ruszą do politycznej gry testując nowe przywództwo USA. Tranzyt Jowisza i Saturna przez Księżyc ChRL oznacza, że Chiny nie zamierzają odpuścić swoich ambicji bycia globalnym mocarstwem – ekonomicznym, politycznym i wojskowym.
Po brutalnym stłumieniu protestów na Białorusi wydawało się, że prezydent Łukaszenka odzyskuje kontrolę nad sytuacją. Bynajmniej. Opozycja Saturna do Księżyca niepodległości Białorusi oraz progresywne Słońce Łukaszenki wkraczające na Saturna oznaczają rychły kres jego rządów. Najprawdopodobniej Rosja szykuje proces odsunięcia Łukaszenki i zastąpienia go jakimś prorosyjskim politykiem.
Kraj
Stojąc na progu nowego roku zadajemy sobie pytanie: jak będzie wyglądać sytuacja w nadchodzących tygodniach i miesiącach? Czy czeka nas jakiś przełom, zwrot, rewolucja? W końcu jej pewną, dość spektakularną odsłonę zobaczyliśmy w formie gorących protestów w ramach Strajku Kobiet. Była to reakcja na decyzję zdominowanego przez partię rządzącą Trybunału Konstytucyjnego, który uznał tzw. aborcję eugeniczną za niezgodną z konstytucją, co de facto oznacza powszechny zakaz aborcji w Polsce, gdyż 98% legalnych zabiegów usuwania ciąży było właśnie związanych z tą przesłanką.
Czy zatem Polska wkracza w jakiś rewolucyjny wiraż? Nadciąga przełom? Nic takiego nie widać na horyzoncie. Złudne i iluzoryczne jest zatem założenie, że w Polsce nadciąga jakaś wielka zmiana i polityczny zwrot – przynajmniej w spektakularnej wersji – która przynieść by miała wcześniejsze wybory. Nic takiego nie nastąpi. Wybory parlamentarne najprawdopodobniej będą w konstytucyjnym terminie, w roku 2023 (wraz z samorządowymi). Nie widać bowiem niczego w głównych polskich horoskopach, co by taką rewolucję zapowiadało. Ale nie oznacza to również, że obecna władza może spać spokojnie, że nie dojdzie do żadnych wstrząsów na łonie rządzącej formacji.
Wielokrotnie już pisałem, że populiści bardzo rzadko tracą władzę w normalnych, demokratycznych wyborach. Tak stało się bodajże tylko raz – na Słowacji, gdzie zjednoczona opozycja pokonała populistę Vladimira Meciara w 1998. Z reguły ich rządy kończą się, gdy jednocześnie kończą się zasoby, które mogą rozdawać, a zatem populiści upadają najczęściej w konsekwencji ekonomicznej zapaści, finansowych kryzysów, które wywołują swoją polityką (Argentyna, Meksyk), często wraz z wojskowym zamachem (Zimbabwe, Uganda). Gdy są despotami i autokratami ich rządy zwykle upadają po przegranych wojnach (Hitler, Mussolini) lub po ich naturalnej śmierci (Franco, Salazar).
W Polsce nie dojdzie do obalenia rządów tzw. zjednoczonej prawicy przez jakieś wielkie, masowe protesty uliczne lub rewolucję. Opozycja nie sprawi, że rządy prawicy upadną. Ten proces przebiegnie mniej spektakularnie, ale nastąpi bez większych wątpliwości, tyle, że nie aż tak szybko, jak się niektórym wydaje. Będzie on konsekwencją zmęczenia Polaków rządami obecnej władzy, narosłą masą błędów, konfliktów w koalicji, a najbardziej – utratą pełnej kontroli nad partią przez Jarosława Kaczyńskiego. Bez niego stworzony system rozpadnie się w kilka miesięcy.
I choć wydaje się, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zaczyna odzyskiwać kontrolę nad sytuacją – znacznie osłabły protesty w ramach Strajku Kobiet, Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry zostaje w koalicji, porozumienie z Brukselą zapewnią potężne fundusze na inwestycje po kataklizmie, jakim była dla globalnej gospodarki pandemia covid, zaś w samym roku 2021 nadejdzie odbicie w ekonomii, to jednak problemy już czają się za rogiem.
Zawieszenie broni w prawicowej koalicji jest bowiem krótkotrwałe i za chwilę wybuchnie ze zdwojoną siłą. Ziobro i Gowin doskonale sobie zdają sprawę z tego, że nie znajdą się na listach wyborczych PiS w roku 2023, więc rozpoczynają grę o przyszłe polityczne życie. Zapowiedzią tej nadciągającej wojny jest seria wstrząsów w horoskopie Mateusza Morawieckiego. Wędrujący przez Imum Coeli jego horoskopu Saturn oraz kwadratura Plutona do ascendentu sprawia, że premiera czeka ciężki czas. Zważywszy, że w horoskopie III kadencji jego rządu mamy Urana na IC, plus twarde aspekty Saturna i Urana w jego urodzeniowym horoskopie, są zapowiedzią nadciągających wstrząsów i konfliktów, co może doprowadzić do jeszcze większego kryzysu w koalicji, niż nawet miało to do tej pory miejsce. I choć rząd może upaść, Kaczyński z pewnością nie zaryzykuje wcześniejszych wyborów.
Dużo atramentu zużyto na opis słabości, miękkości i bezradności opozycji – zwłaszcza największej partii – Platformy Obywatelskiej. Ostatnie lata nie były dla tej partii pomyślne. Jednak coś zaczyna się zmieniać w horoskopie PO. W kosmogramie zjazdu założycielskiego Jowisz przewędruje przez Słońce, Księżyc i descendent, co zapowiada duże przyspieszenie na opozycji. Jeszcze ważniejsze rzeczy dzieją się w horoskopie spotkania tzw. trzech tenorów – zdarzenia konstytuującego partię. Pluton na MC tegoż horoskopu zapowiada zdecydowaną zmianę, kres pewnego etapu działalności tej partii. Być może jest to zapowiedź tworzenia szerszego frontu opozycji, np. sojuszu z ruchem Hołowni Polska 2050.
Miałoby to pewien sens, gdyż konkurencyjny dla Platformy projekt Rafała Trzaskowskiego „Wspólna Polska” grzęźnie w marazmie. Kwadratura Plutona do Słońca horoskopu tego przedsięwzięcia nie wróży mu sukcesu w roku 2021. A jak nie teraz, to już nigdy.
Gospodarka
Dwojakie oblicze będzie mieć sytuacja na początku roku na polu ekonomicznym. Dopiero teraz dotkną mocniej Polaków konsekwencje kryzysu gospodarczego, poprzez znaczący wzrost bezrobocia, upadek wielu biznesów i wzrost podatków. Z drugiej zaś strony rok 2021 przyniesie znaczące odbicie ekonomiczne. To tzw. efekt bazy – naturalne odbicie w każdej gospodarce po dużych spadkach. Spory optymizm na polskiej giełdzie widać poprzez przejście progresywnej Wenus przez ascendent horoskopu WIG a także trygony Jowisza i Saturna do Wenus, więc mimo generalnie marnych nastrojów społecznych i pesymizmu inwestycyjnego, na giełdzie zobaczymy już sygnały wzrostowe.