Do góry

Prognoza na styczeń 2025

Bliskowschodni czarny motyl chaosu

Pochodzący z Libanu, amerykański ekonomista i filozof, Nassim Taleb stworzył pojęcie pod malowniczą nazwą „czarnego łabędzia”, rzadkiego, niespodziewanego, zaskakującego zdarzenia, które zwykle początkowo niedoceniane lub lekceważone zaczyna przynosić ogromne, dalekosiężne zmiany. Taleb twierdzi, że to właśnie te „czarne łabędzie” są główną siłą sprawczą historycznych zmian, kryzysów, rewolucji i przeobrażeń.

Inny interesujący model zmieniający bieg zdarzeń stworzył Edward Lorenz – matematyk i meteorolog, pionier teorii chaosu. W jego koncepcji nawet bardzo małe, drobne lokalne zaburzenie w atmosferze gdzieś w Singapurze – słynny machający skrzydełkami motyl – może spowodować nieco większą zmianę, która wygeneruje jeszcze większe zaburzenie, które w efekcie może wywołać potężny huragan zmiatający z ziemi całe miasta gdzieś w środkowych Stanach Zjednoczonych.

Historia jest pełna przykładów, gdy coś, co wydawało się stabilne lub przewidywalne, potrafiło się rozsypać w kilka chwil. Ma to szczególnie istotne znaczenie wszędzie tam, gdzie działa wiele sił, gdzie ścierają się różne trendy, czynniki i wpływy. Jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku sowietolodzy analizując sytuację w ZSRR twierdzili, że nie ma mowy o końcu Związku Radzieckiego i że sowiety pójdą w kierunku chińskim, jakiegoś rodzaju komunizmu wzmocnionego nacjonalizmem. Po dwóch latach z ZSRR nic nie zostało, a sam wschodni komunistyczny system rozsypał się, niczym domek z kart.

Zapewne atakująca jesienią 2023 roku Izrael terrorystyczna organizacja palestyńska Hamas nie spodziewała się, że jej akcja uruchomi potężne domino, które wywróci do góry nogami bliskowschodni stolik. Atak Hamasu spowodował śmierć blisko 1,5 tys. Izraelczyków. W odwecie Izrael dokonał odwetowego ataku na strefę Gazy, zniszczył Hamas oraz zabił wszystkich jego liderów.

Trwająca ponad rok wojna z Hamasem uruchomiła kolejny konflikt – z proirańskim Hezbollahem, który stacjonuje w Libanie. I choć hamasowcy są sunnitami, to byli wspierani między innymi przez szyicki Iran, który zasila wojskowo Hezbollah. Izrael również zniszczył potęgę wojskową Hezbollahu w atakach na ich siedziby w Libanie. Doszły do tego uderzenia Izraela na Iran i odwetowe ataki Iranu na Izrael.

Ataki Izraela na wojskowe instalacje Iranu obnażyły słabość reżymu ajatollahów. Izraelska armia z łatwością zniszczyła system obrony powietrznej Iranu oparty na rosyjskich komponentach potężnie osłabiając irański reżym. Gdy osłabli Irańczycy, zaczęła się kolejna rozgrywka – syryjska.

W Syrii od pięćdziesięciu lat rządził bezwzględny reżym Asadów (ojciec Hafiz Asad i jego syn Baszszar) sponsorowany i wspierany najpierw przez ZSRR, potem przez putinowską Rosję. Gdy wybuchła arabska rewolucja w roku 2010 i sypały się muzułmańskie reżymy, w Syrii rozpętała się niezwykle krwawa i destrukcyjna wojna domowa, w której zginęło pół miliona ludzi. Miliony uchodźców zaś ruszyły w kierunku Turcji i potem do Europy wywołując ogromne problemy polityczne w niemal całej Europie. Syryjski reżym został uratowany przez Rosję, która dywanowymi nalotami bombardowała całe miasta (Aleppo) zabijając dziesiątki tysięcy ludzi.

Wojna w Syrii wyzwoliła istne siły ciemności w postaci Państwa Islamskiego – przerażającej organizacji terrorystycznej, której metody walki przypominały średniowieczne okrucieństwa.

W tej skomplikowanej bliskowschodniej układance krzyżują się interesy Izraela, Iranu, Turcji, nieposiadających swojego państwa Kurdów z Turcji, Syrii i Iraku, interesy Rosji oraz Ukrainy, arabskich reżymów znad Zatoki Perskiej, Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej. Reżym Asada przetrwał wojnę, mimo, że na granicach Syrii nadal się tliło powstanie, dzięki Putinowi.

W listopadzie i w grudniu, gdy miała miejsce seria półkrzyży, na nowo wybuchło, ale początkowo nie było ono docenione, więc komentatorzy i analitycy je zlekceważyli. Powstańcy zaczęli jednak szybko przemieszczać się w kierunku Damaszku i zaledwie po kilku dniach, gdy światowe media skupiły uwagę na tej części świata, reżym rozsypał się w pył, a Baszszar Asad czmychnął z rodziną i 2,5 tonami pieniędzy do Moskwy, gdzie Putin udzielił mu „humanitarnego” schronienia.

Nie można zatem powiedzieć, że to co się dzieje w Syrii, dotyczy tylko jej sąsiedztwa i garstki analityków. To co zdarzyło się w grudniu w Syrii ma i będzie mieć istotne konsekwencje dla świata, o czym zapewne będę jeszcze wielokrotnie pisać.

W horoskopach ważnych dla tej strategicznej mozaiki horoskopach państw dzieje się wiele. W kosmogramie Izraela, który znajduje się między młotem wrogiego mu sąsiedztwa, a kowadłem radykalnej prawicy rządzącej tym państwem, Pluton wędruje przez Imum Coeli, Uran zaś przez Słońce. W alternatywnej wersji – pół godziny wcześniejszej – w latach 2020-2022 Pluton wędrował przez IC i Izrael staczał się na drodze ku autokracji w stylu Orbana i Erdogana. Wojna zawiesiła polityczny spór, ale go nie rozwiązała. Dodatkowo w horoskopie Izraela ma miejsce wieloletnia (2021-2026) dyrekcja Saturna i Plutona przez ascendent.

Izrael wkroczył w wieloletni okres wojen, konfliktów, walk i politycznych rozgrywek, w których nie ma prostych czarnobiałych schematów, stąd ogromna niechęć lewicowego zachodniego mainstreamu do izraelskich działań w strefie Gazy, staczanie się Izraela w kierunku autokracji, kontrowersyjna polityka izraelskiej prawicy zajmowania arabskich ziem, a teraz rajdy po Syrii.

Inny ważny aktor – Turcja – niewątpliwie maczał palce w pomocy powstańcom, którzy obalili Asada. W horoskopie Turcji Saturn wędruje przez Medium Coeli. Turcją zaś rządzi autokrata i populista Erdogan, który ewidentnie gra na mocarstwowych nutach pragnąc wskrzesić wielkość dawnego i imperium, a to zawsze jest groźne. Dodatkowo Erdogan zaciekle zwalcza kurdyjską mniejszość, która buduje sobie pewną niezależność w Iraku i w Syri, i chce ją rozgromić. To znów mocno pachnie kolejną wojną.

Iran, który wspierał Asada i jest głównym sponsorem bliskowschodniego terroryzmu, ostro dostał po nosie. Rządzący Iranem totalitarni ajatollahowie zmieniają ten kraj w fundamentalistyczną muzułmańską teokrację i rozwijają program jądrowy. Po tym, jak na skutek działań Izraela rozsypała się ich obrona powietrzna, ajatollahowie zaczęli drżeć przed utratą władzy. Wściekłe społeczeństwo irańskie jest ciężko prześladowane przez okrutny religijny reżym. Po zamieszkach i protestach z ostatnich lat, setki ludzi zostało skazanych na śmierć lub zamordowanych przez służby specjalne, a dziesiątki tysięcy siedzi w więzieniach. W horoskopie Republiki Irańskiej dyrekcyjny Mars wkroczył na Medium Coeli, zaś w horoskopie rewolucji islamskiej Saturn tranzytuje Medium Coeli. Nie ma wątpliwości, że w Iranie szykuje się wielki zwrot, wojna, powstanie lub ciężki kryzys.

Komentatorzy analizujący zwrot w Syrii, dostrzegają w upadku Asada amerykański ślad. Upadek Asada jest na rękę Zachodu, w tym Izraela, oraz Ukrainy, gdyż uderza w imperialny wizerunek Rosji. Jest więc wielkim i bolesnym ciosem dla Rosji, która zalicza podobną kompromitację, jak wycofujące się z Kabulu amerykańskie wojska w 2021. Jednak głównym powodem porażki Rosji jest to, że nie obroniła swojego sojusznika. Rosja ma dwie ważne bazy w Syrii. Powstańcy, mimo że sami byli bombardowani przez rosyjskie wojska, ponoć się dogadali z Rosją na temat przyszłości tych baz, jednak po upadku Asada, wpływy Rosji w tej części świata na pewno osłabną. Syryjskie bazy są dla Rosji kolosalnie ważne, gdyż umożliwiają prowadzenie akcji wojskowych w Afryce. Utrata ich oznacza porażkę rosyjskich działań w tej części świata.

No i sama Syria… Dlaczego doszło tam do spektakularnego upadku reżymu i co to oznacza dla świata? Powstańcy, którzy obalili Asada, to radykalni islamiści z odłamu Al-Kaidy. Reżym Asadów był zaś laicki i walczył z religijnymi radykałami. I choć Abu Muhammad al-Dżaulani deklaruje tolerancję dla innowierców, to Ajatollah Chomeini po obaleniu szacha Iranu też był niezwykle popularny i lubiany na Zachodzie, by potem radykalnie przykręcić śrubę i utworzyć gorszy reżym, niż upadły system Mohammada Reza Pahlaviego. Może się zatem okazać, że to dopiero początek długiej wojny o władzę, co widzimy w przypadku Libii.

To, że sytuacja w tym kraju jest w czołówkach światowych mediów, ma swoje uzasadnienie. Jest nią idealna i precyzyjna wędrówka progresywnego Słońca przez ascendent horoskopu niepodległości z 1941 roku. To oznacza wielki zwrot, wielki przełom i zmianę, największą w całej historii współczesnej niepodległości Syrii. Dojdzie do tego w 2025 roku nie mniej ważny tranzyt Saturna i Neptuna, które to planety znajdą się w połowie roku w koniunkcji, dokładnie na Imum Coeli tegoż horoskopu. Oznacza to kolejne fazy konfliktów, wojen, powstań i rozgrywek, zwłaszcza po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Syryjski czarny łabędź-motyl chaosu mocno zamachał skrzydłami, co wywołać może solidną burzę w tej części świata. Konsekwencje tych wstrząsów będą jednak globalne.

Niebo w styczniu

Słońce przebywa w Koziorożcu, by 19.01 o godz. 20.59 wejść w znak Wodnika. Ze Strzelca, przez Koziorożca, aż do Wodnika przejdzie Merkury. Z Wodnika do Ryb zaś przemieści się Wenus. Mars retrograduje w Raku, Jowisz w Bliźniętach, Uran zaś w Byku, lecz 30.01 przejdzie w ruch postępowy. Saturn wraz z Neptunem znajdują się w Rybach, Pluton zaś w Wodniku. Po półrocznej retrogradacji, wędrująca przez znak Barana Eris przejdzie w ruch postępowy. Pełnia Księżyca będzie mieć miejsce 13.01 w znaku Raka. Nów Księżyca zaś – 29.01 w Wodniku.

Świat w styczniu, czyli noworoczne fajerwerki

Rok zacznie się z wielkim hukiem i przytupem. Niebo zdominują trzy ważne figury. Pierwszym z nich jest stacjonarny, trwający już ponad rok, omawiany przeze mnie już wielokrotnie, mający jeszcze przed sobą wiele lat, tzw. bisekstyl – w styczniu na kilka miesięcy zacznie się osłabiać.

Dojdą do tego jeszcze dwie figury, dzielące miesiąc niejako na dwie części. Pierwszą będzie pomyślna, bardzo rzadka figura ściętej piramidy (trapezu). Trapezy zaczęły pojawiać się w ostatnich dwóch latach ze względu na stacjonarną, stabilną relację trzech planet pokoleniowych – Urana, Neptuna i Plutona (bisekstyla – podwójnego sekstyla) w znakach Byk, Ryby, Koziorożec (Wodnik). Wystarczy by pod koniec Raka lub na początku Lwa ustawiła się jakaś planeta, by tworzył się wspomniany trapez. I to zdarzyło się w ostatnich dwóch latach trzykrotnie. Teraz w to miejsce wkracza Mars, który wraca w znak Raka i wzmocni układ trapezu. Figura ta wspiera rozwój, niesie nadzieję, optymizm i wiarę w pomyślną przyszłość, a jej czas trwania to okres między 10 a 21 stycznia. A zatem nominacja Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych nie musi mieć tak jednoznacznie czarnobiałej symboliki.

Dużego znaczenia nabierze twardy, ostry, agresywny półkrzyż znaków kardynalnych, który będzie mieć dwie odsłony. Słońce wraz z Merkurym w Koziorożcu znajdą się naprzeciw Marsa w Raku. Do tej linii planetarnej w kwadraturze ustawi się Eris w Baranie. Czas trwania tego układu planetarnego zamyka się między 20 a 27 stycznia. Jednak wcześniej – na pełni Księżyca – 13.01 linia pełni też utworzy kwadraturę do Eris, więc wspomniany półkrzyż zacznie się od ostrego wybuchu na pełni, by potem pociągnąć swoją energią aż niemal do końca miesiąca.

Krzyże i półkrzyże znaków kardynalnych zwykle zapowiadają ostrą konfrontację i bezwzględną rywalizację, walkę o wpływy, geopolityczne rozgrywki z dużą stawką w tle. Nietrudno sobie wyobrazić to, o czym dyskutuje się w sztabach, salonach i w telewizyjnych studiach. Do wspomnianych wcześniej rozgrywek na Bliskim Wschodzie (Syria, Palestyna, Izrael, Iran, Turcja) dojdą burzliwe konsekwencje zmiany na fotelu w Białym Domu, szykujące się starcie USA z Chinami, całkowite przemeblowanie międzynarodowej polityki.

O prezydenturze Donalda Trumpa będę mówić podczas wykładu dla Polskiego Towarzystwa Astrologicznego, które będzie mieć miejsce 15.01 o godz. 19.00 w Internecie (link do wykładu na profilu PTA na Facebooku i na moich profilach na FB, X i BlueSky) oraz w prognozie na luty.

Geopolityka kręcić się będzie wokół nieuchronnego sporu (konfliktu) Stanów Zjednoczonych z Chinami. To starcie Zachodu z Chinami rozkręca się już od kilku lat. Teraz jeszcze nabierze rozpędu. Przyczyn jest wiele. Po pierwsze całkowicie odmienna filozofia państwa i władzy. Zachodnia liberalna demokracja stoi w całkowitej sprzeczności z autorytarnymi, a nawet totalitarnymi, zapędami chińskich komunistów. Chiny cierpią na resentyment bycia ofiarą zachodniego imperializmu, poniżeń i pogardy, jakiej doświadczały zwł. W XIX wieku (słynne wojny opiumowe i powstanie bokserów). Odradzające się imperium domaga sę symbolicznych rekompensat i godnościowego odwetu na znienawidzonym Zachodzie. Trzecim czynnikiem jest gospodarka. Skrajna nierównowaga w handlu między Zachodem a Chinami, upadek zachodniego przemysłu jako konsekwencja globalizacji to niezwykle zapalny temat. Czwarty – najważniejszy – to opisany przez greckiego historyka Tukidydesa w „Wojnie peloponeskiej” dylemat Tukidydesa – sytuacja, gdy szybko rozwijające się nowe mocarstwo jest skazane na konflikt i wojnę z dotychczasowymi mocarstwami, nawet jeśli wcale nie dążą do tej wojny.

Wszystkie te procesy doskonale widać w horoskopie Chin, w których już od roku widać narastające napięcie, eskalujący się konflikt, wojenne pomruki. Przez cały 2024 rok przez Słońce Chińskiej Republiki Ludowej wędrował wstrząsowy i rewolucyjny Uran. W roku 2025 dojdzie do tego tranzyt Plutona przez Księżyc, a w latach 2026-2027 przez ascendent horoskopu ChRl. To niezwykle groźne i konfrontacyjne układy. Oba tranzyty są zapowiedzią potężnych wstrząsów i kryzysu, jakie czekają Chiny. Chiny dokonały w ostatnich czterdziestu latach (reformy Deng Xiaopinga) ogromnego skoku rozwojowego, jednak wyczerpały proste zasoby i czeka je znany z wielu podobnych przypadków kryzys średniego rozwoju, gdy wzrost PKB zaczyna być niewielki, gdy zaczynają się manifestować procesy stagnacyjne. To wszystko jednak zwykle poprzedza ostry i głęboki kryzys. Tak stało się z Japonią, Koreą Południową i innymi państwami.

Kryzys w Chinach to jednak zła wiadomość dla świata. Despoci i autokraci, gdy zaczyna się im osuwać grunt spod stóp, gdy siada ekonomia, a lud zaczyna wyrażać niezadowolenie, często wywołują zastępcze wojny lub stawiają na podbój (Hitler, Putin, Hussein).

Konflikt o Taiwan jest więc niemal wpisany w tę opowieść. Klucz tylko leży w tym, czy dojdzie do ostrej, kinetycznej wojny o Taiwan, w której będą walczyć regularne armie i latać rakiety, czy też dojdzie do jakiejś agresywnej, ale pozbawionej regularnych walk próby sił. Na tę chwilę Chiny nie są gotowe do wojny i wolałyby jej uniknąć. Przykład Putina, który wykańcza swoją gospodarkę wojennym podbojem, może studzić gorące głowy w Pekinie. Trump też daje jasne sygnały, że sprawy tajwańskiej nie odpuści.

Styczniowy półkrzyż niemal na pewno rozgrzeje napięcie i wywoła poważne zagrożenia. Oczywiście pozostaje temat ukraiński i kwestia „pokoju”. Pewne koncepcje związane z przyszłością Ukrainy omawiam w horoskopie na rok 2025 (do kupna w sklepie solarius.pl) i będę je rozwijał na wykładzie PTA 15 stycznia i w kolejnych miesiącach.

Zaczyna się ciężki czas dla Unii Europejskiej – przede wszystkim dla dwóch lokomotyw – francuskiej i szczególnie niemieckiej. W horoskopie RFN coraz mocniej odczuwalna jest progresja Słońca z Plutonem. Dramatyczne wieści z zamykanych zakładów samochodowych, upadek przemysłu, kolejny zamach terrorystyczny podczas świątecznego jarmarku, narastający problem z uchodźcami, rosnąca popularność populistów ze skrajnej lewicy i skrajnej prawicy to ogromny problem dla całej Europy. Jednak progresja Słońca przez Plutona w horoskopie RFN może mieć pewne pozytywne konsekwencje, podobne do alkoholika, który musi sięgnąć dna, by mogły się dokonać w jego życiu jakieś pozytywne zmiany. Lutowe wybory parlamentarne są pewną, niewielką, szansą na nowy kierunek po koszmarnie złych decyzjach niemieckich elit politycznych z ostatnich czterdziestu lat.

W pozostałych horoskopach unijnych też sporo się dzieje. Słyszymy o rozszerzeniu strefy z Schengen o Bułgarię i Rumunię, co jest bardzo dobrą wiadomością niosącą nadzieję dla UE, ale w horoskopie strefy z Schengen Pluton wędruje przez ascendent, a zatem przy jednoczesnym otwieraniu granic UE, pojawiają się patrole na starych, dawno otwartych granicach. W horoskopie Unii Europejskiej tranzytujący Uran znajduje się w opozycji z Marsem. Brukselę czeka zimny prysznic i konieczność pożegnania się z zabójczym dla unijnej gospodarki szaleństwem walki z CO2 w ramach zielonej gospodarki. Alternatywą jest katastrofa unijnego przemysłu, rosnące ceny energii, po czym nastąpi seria zwycięstw nacjonalistycznych populistów w całej Unii, którzy pogrzebią zieloną politykę wraz z innymi szlachetnymi założeniami, które stały się częścią europejskiej powojennej wspólnoty.

Unia jednak się nie rozpadnie. Przejdzie przez niezwykle ciężki, bolesny kryzys – zarówno polityczny, społeczny, jak i ekonomiczny, a jej centrum przechyli się na Wschód w stronę tzw. międzymorza, czyli do Europy Środkowej. I choć rządzą tu także populiści (Orban, Fico) to jednak ich też czekają duże kłopoty. Na razie o wspólnocie środkowej Europy możemy zapomnieć. Ucieczka Marcina Romanowskiego do Węgier na pewno nie poprawi naszych relacji w czworokącie wyszehradzkim. Głęboki kryzys tej politycznej inicjatywy widać w horoskopie grupy wyszehradzkiej, gdzie dyrekcyjny Saturn wędruje przez Księżyc horoskopu tego politycznego czworokąta.

W uściskach Plutona - prognoza dla Polski

W grudniu minął rok od powołania rządu Koalicji Demokratycznej – sojuszu partii, które zwyciężyły w wyborach parlamentarnych w październiku 2023. Polska była jedynym krajem w Europie, w którym w roku 2023 populiści stracili władzę.

Jednak po roku aktywności rządu Donalda Tuska nastroje społeczne, medialne przekazy i komentarze swym tonem przypominają bardziej schyłek tej władzy, akcentują niezadowolenie, poczucie rozczarowania i zniechęcenia – i to obu stronach politycznego sporu, choć do parlamentarnych wyborów jeszcze trzy lata.

Negatywne oceny rządów Tuska przez zwolenników poprzedniej władzy oczywiście nie są zaskoczeniem. W każdym w miarę przewidywalnym systemie politycznym ci, którzy tracą władzę wraz z ich elektoratem uważają, że stało się coś niedobrego, że kraj zmierza w negatywnym kierunku, że za „naszych” było lepiej.

Rytualne przekazywanie władzy zwycięzcom wyborów, przechodzenie do opozycji niedawno rządzącej partii i jej zwolenników, to coś oczywistego i naturalnego w demokracji. Ta niepisana umowa, gdy naprzemiennie w centralnych urzędach zmieniają się liderzy, partie, premierzy, ministrowie i urzędnicy średniego szczebla, szacunek dla przegranych, rezygnacja z politycznego odwetu, a czasem prześladowań, więzień i mordów na byłych rządzących, to fundament liberalnej demokracji i źródło sukcesu zachodniej cywilizacji.

Sytuacja jednak zmienia się, gdy do władzy zaczynają dochodzić autorytarni populiści, których celem jest utrwalenie władzy, zniszczenie politycznej konkurencji, opanowanie na stałe wszystkich ważnych struktur państwa . Autorytaryzm, populizm – lewicowy i prawicowy – mają się świetnie i są w ciągłym natarciu. W naszej części świata też widać jego silny pochód. Węgry, Słowacja, Serbia, być może wkrótce Czechy, Rumunia, Gruzja – wszędzie tam już władzę zdobyli populiści, umacniają ją lub się do jej zdobycia szykują.

Polska była wyjątkiem, ale czy trwałym? Czytając mainstreamowe media, jak i symetrystycznych publicystów, można odczuć wrażenie, że narodowi populiści z Prawa i Sprawiedliwości wkrótce powrócą do władzy, że wygrają wybory prezydenckie i Polska znów się stoczy w odmęty katolicko-narodowej ciemnoty, zacofania, złodziejstwa i autorytaryzmu, co 30-40 procentom polskich wyborców wcale nie przeszkadzało, a nawet im się to podobało.

Ale i po drugiej stronie – zwolenników obecnej władzy – też mocno narasta niezadowolenie związane z brakiem rozliczeń, efektownych aresztowań, surowych wyroków za nadużycia, złodziejstwo i łamanie konstytucji. Ta niecierpliwość jest mocno widoczna w mediach społecznościowych, co zwolennicy rządzącego Polską przez osiem lat reżymu oraz usłużni symetrystyczni publicyści interpretują jako porażkę obecnej władzy wypominając im nieskuteczność, powolność i słabość. Nie przeszkadza im to również w oskarżeniach zarzucających rządom koalicji 15 października nadużyć władzy, działania niezgodnie z prawem, co rzekomo uzasadniało ucieczkę Marcina Romanowskiego na Węgry.

Jednak jeszcze jesienią zeszłego roku, zaraz po wyborach, wyraźnie przestrzegałem przed złudzeniami szybkiego powrotu do politycznej stabilizacji. To nie było i jeszcze nie jest możliwe. Polska znajduje się bowiem w jednym z najtrudniejszych od 1981 roku momentów współczesnej historii. Do ośmioletnich rządów narodowo-katolickich populistów doszła pandemia i jej negatywne konsekwencje dla gospodarki oraz wojna w Ukrainie, co też potężnie się odbiło na ekonomii, ale przyniosło przede wszystkim ogromny wzrost poczucia lęku i niepewności związanej z przyszłością. Wizja wojny z Rosją, epatujące dzień i noc różnymi zagrożeniami media potężnie uderzyły w stan psychiczny Polaków.

Wspominałem już wielokrotnie o ciężkim horoskopie rządu Tuska oraz o ekstremalnie trudnych wpływach Plutona w horoskopie chrztu Polski z 966 roku, w których jego różnych wersjach miały miejsce ciężkie procesy. W latach 2021-2023 przez Medium Coeli wędrował Pluton, zaś w latach 2022-2025 planeta ta znalazła się w kwadraturze do Słońca chrztu. Proces ten kończy się dopiero jesienią 2025, a zatem po zaprzysiężeniu nowego prezydenta. Można zatem powiedzieć, że byliśmy niejako „skazani” na kilkuletni ciężki kryzys, który faktycznie miał miejsce, w postaci pierwszej po transformacji ustrojowej recesji w gospodarce, ciężkiego kryzysu demokracji, poważnego zagrożenia wojennego, terrorystycznego i społecznego. Doszły do tego ponure informacje związane z dramatycznym spadkiem urodzin i demograficzną zapaścią. Jednak trzeba szczerze powiedzieć, że jak na razie realizują się optymistyczne scenariusze, gdyż te ciężkie aspekty Plutona mogły przynieść jeszcze gorsze wiadomości i zdarzenia.

Gdyby zaledwie dziesięć-dwanaście lat temu ktoś powiedział, że na polskiej granicy będzie wojna, że wpadniemy w recesję, że ludzie się będą bali, że zamarzną w zimę z powodu braku paliw stałych, płynnych i gazowych, że nasze członkostwo w Unii Europejskiej stanie pod znakiem zapytania, że upadnie konstytucyjny porządek i rodzić się będzie dyktatura, że rządzący sprzeniewierzą dziesiątki miliardów złotych tworząc struktury mafijne, że w Polsce będą działać dywersyjne, sterowane przez Rosję grupy terrorystyczne przenikające przez granice, że Polska przyjmie 2 mln uchodźców wojennych, że czeka nas kolejna wielka, niszczycielska powódź przynosząca wielomiliardowe straty, to byłaby to zapowiedź, jak z koszmarnego snu. To zaś stało się faktem.

Nie mają zatem sensu różnego rodzaju oceny i narzekania na obecnie rządzących. Jakiekolwiek by bowiem było w tej chwili ugrupowanie u władzy, zmagałoby się z podobnymi problemami przy wcale nie lepszych rezultatach. Można zatem postawić tezę, że aktualny rząd w pewnym sensie był skazany na ciężkie doświadczenia, a pośpiech, niecierpliwość związana z rozliczeniami poprzedniej władzy, to strata czasu i energii.

Nie ma wątpliwości, że rezultat wyborów prezydenckich będzie mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości Polski. I choć wiele razy ogłaszano, że mamy do czynienia z przełomowymi wyborami, to jednak wiosenna elekcja taka w istocie będzie. O samych wyborach napiszę więcej w lutym, gdy już będzie znana data pierwszej i ewentualnie drugiej tury wyborów.

Mocne procesy mają miejsce w horoskopach ważnych dla Polski postaci i politycznych ugrupowań. Donald Tusk przechodzi przez jedno z trudniejszych w jego życiu astrologicznych zdarzeń. W styczniu po raz trzeci w jego horoskopie Pluton wędrować będzie przez Księżyc, a do Słońca utworzy kwadraturę. Czekają go jeszcze dwie rundy tych aspektów, we wrześniu i w listopadzie. Stąd jego determinacja, ogromne przeciążenie i walka związana z rozliczeniem minionej władzy.

Marną końcówkę swojego panowania zalicza prezydent Andrzej Duda. W horoskopie jego prezydentury Saturn przewędruje mu przez Księżyc, a Uran w kwietniu po raz trzeci przez Słońce. Kompromitacja z załatwianiem posady w MKOl, co oznaczałoby usunięcie z niego utytułowanej sportsmenki Mai Włoszczowskiej, dramatycznie niszczy jego autorytet i pozycję.

Ale może te trudne wyzwania jednak spowodują powrót Prawa i Sprawiedliwości do władzy? W końcu to typowy proces polityczny, władza się zużywa, opozycja wraca do gry. Czy nominacja Donalda Trumpa pomoże PiS? Nic z tych rzeczy. W horoskopie PiS (rejestracja partii) Saturn trzeci raz wędruje przez Księżyc. I choć partia Jarosława Kaczyńskiego cały czas ma wysokie, stabilne notowania, jej przyszłość zapowiada się marnie, a taki kuriozalny fakt, jak ucieczka przed aresztowaniem byłego wiceministra Romanowskiego na Węgry, raczej pozycji i notować Prawu i Sprawiedliwości nie poprawi.

Na lewicy też sytuacja wygląda kiepsko. W horoskopie lidera partii Razem Adriana Zandberga dyrekcyjny Pluton tworzy kwadraturę do urodzeniowego Marsa. To zapowiedź upadku tego nurtu lewicy – radykalnej, populistycznej, lekko romansującej z poprzednim reżymem (vide posłanka Paulina Matysiak bratająca się z funkcjonariuszem dawnej władzy Marcinem Horałą).

Jeśli dojdzie do porażki Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, PiS się rozpadnie, a Kaczyńskiego czeka przymusowa emerytura.

Król jest jeden - nazywa się bitcoin - gospodarka

Choć w tej części prognozy zajmuję się zwykle ekonomicznymi prognozami dla Polski, to jednak uczynię wyjątek dla pewnego ekonomicznego fenomenu, który na globalnych rynkach finansowych święci tryumfy. To kwestia kryptowalut. Temat oczywiście doskonale znany w środowiskach inwestorów i obserwatorów rynku, ale dla tradycyjnie myślących o ekonomii osób, kryptowaluty to jeśli nie dziwactwo, to przynajmniej coś bardzo podejrzanego, spekulacyjna bańka, realizacja utopijnej libertariańskiej fantazji. Tak o kryptowalutach mówił guru inwestycyjnych rynków Warren Buffet.

Główny – i najstarszy – walor inwestycyjny na rynku kryptowalut – bitcoin bije wszelkie rekordy. Po tym jak Donald Trump zmienił zdanie na temat kryptowalut, a nawet zaczyna składać entuzjastyczne dla BTC deklaracje, że uczyni ze Stanów Zjednoczonych kryptowalutową stolicę świata, kurs bitcoina wystrzelił w kosmos.

W horoskopie BTC ma miejsce prawdopodobnie najlepsze w możliwej i realnej przyszłości tej waluty astrologiczne zdarzenie, jakim jest styczniowa dyrekcja Słońca przez urodzeniowego Jowisza. To samo zdarzenie, tylko że progresywne, miało miejsce w październiku. Możliwe, że bitcoin osiąga swoje historyczne maksima i już ich w przyszłości nie przebije.

Rynek kryptowalut jest niezwykle dynamiczny. Wzrosty o kilkaset procent oraz 80% spadki to na tym rynku nic nadzwyczajnego. Oczywiście musi dojść do korekty kursu kryptowalut, która może bardziej przypominać krach. A miało to miejsce już kilka razy.

I choć w horoskopie BTC nie widać w najbliższej przyszłości jakichś ciężkich układów, to widać coś podobnego w horoskopie drugiej co do znaczenia kryptowaluty – ethereum. W marcu przez Imum Coeli horoskopu ethera przewędruje Saturn. I jak to często bywa, że prognostyczne znaki widać czasem w drugorzędnych horoskopach, tam samo marcowy tranzyt Saturna przez IC ethera może przynieść głęboki i mocny spadek notowań kryptowalut, w tym również bitcoina.

Zdarzenie to będzie mieć również globalne znaczenie, gdyż może pociągnąć za sobą inne rynki i giełdy. W maju w horoskopie giełdy nowojorskiej Uran przewędruje przez Merkurego, Słońce i Medium Coeli. Szykujmy się zatem wiosną na spory zamęt na giełdach i rynkach finansowych. Wstrząsy zaczną się w marcu i trwać będą aż do wakacji.