Do góry

Prognoza na sierpień 2024

Kamala zwycięska, czyli „nie chcę, ale muszę”

W hinduistycznej mitologii Kamala (z sanskrytu „piękna, złota) przestawiana była jako czerwona bogini, małżonka Śiwy i Wisznu, uosabiana przez kwiat lotosu, symbolizująca radość, szczęście i dobrobyt. Drugie jej imię – Devi – to nie tylko „zwykła” bogini. Devi to żeński, równoważny z męskim aspekt Boga.

Szczęście niewątpliwie będzie potrzebne wiceprezydentce Stanów Zjednoczonych Kamali Harris, która – jak podają medialne przekazy – może zastąpić w kampanii wyborczej Joe Bidena, który zrezygnował z reelekcji w listopadowych wyborach prezydenckich. O fatalnych, ekstremalne ciężkich układach w jego horoskopie pisałem już wielokrotnie, ostatnio w prognozie na lipiec.

Decyzja Bidena, by zrezygnować z ponownego startu w wyborach była zatem oczywista i raczej nieuchronna. To już nawet nie chodziło o to, czy by wygrał reelekcję, choć to było mało prawdopodobne, ale o to, że udział Bidena w wyborach niósłby masę problemów, nieproporcjonalnie wzmacniałby Trumpa i radykałów z MAGA (Make America Great Again) oraz totalnie pacyfikowałby tych wszystkich, którzy z przerażeniem patrzyli na to, jak religijni fundamentaliści, rednecki, nacjonaliści i izolacjoniści idą prosto do władzy.

Wielokrotnie wspominałem w prognozach o wstrząsowym, wybuchowym tranzycie, jaki miał mieć miejsce w horoskopie Donalda Trumpa w lipcu – wędrówce Urana przez reprezentujący życiowy cel, karierę, dążenie i aspiracje Medium Coeli. Domeną Urana są wielkie skoki, widowiskowe, medialne zmiany, wstrząsy, zwroty, czasami katastrofy, czasami błyskotliwe sukcesy. Jedno jest jednak pewne w przypadku Urana – to, że wszystko się wywróci do góry nogami i nic już nie będzie takie samo. Katalityczne, rewolucyjne działanie Urana ma swój cel, którym jest rozwój, postęp, kreatywność, skok kwantowy.

Jeszcze globalne media nie odetchnęły po dramaturgicznym, widowiskowym, niezwykle medialnym wydarzeniu, jakim był nieudany zamach na Donalda Trumpa, gdy kula zamachowca przeleciała mu koło głowy raniąc jedynie w ucho, gdy okazało się, że to jeszcze nie wszystko…

Po zamachu na Trumpa, po słynnych zdjęciach z zakrwawioną twarzą i wyciągniętą, zaciśniętą pięścią, scenach przypominających ikoniczne obrazy ze słynnej fotografii z Iwo Jimy, na którym żołnierze stawiają sztandar Stanów Zjednoczonych, większość komentatorów ogłosiła: 13 lipca 2024 Donald Trump wygrał wybory prezydenckie.

Czy aby na pewno?

Minął zaledwie tydzień, na niebie, podczas pełni Księżyca 21 lipca, utworzył się mocny, ostry i dramaturgiczny półkrzyż znaków stałych, który utworzył Księżyc w pełni, w koniunkcji z Plutonem, w pasie Koziorożec-Rak. Linia pełni znalazła się w kwadraturze do Eris w Baranie. No i zdarzyło się znów coś wybuchowego i widowiskowego.

Uran na MC horoskopu Trumpa niekoniecznie musiał zakończyć swój proces w postaci nieudanego zamachu, który dał Trumpowi i jego zwolennikom wiatr w żagle. Kto wie, czy nie bardziej wybuchowy, dramaturgiczny i szokowy charakter miała tak naprawdę decyzja Bidena o rezygnacji z udziału w kampanii wyborczej. To kompletnie wywraca stolik, staje się game changerem.

Jak nie Biden, to kto? Po tym jak Michelle Obama zdecydowanie, twardo i konsekwentnie powiedziała wyborom „nie”, pojawia się właściwie tylko jedno nazwisko. Na placu bitwy pozostała jedna osoba, wiceprezydent – „niewybieralna” Kamala Harris.

Dlaczego niewybieralna? Gdy w przeszłości rozważano jej kandydaturę, jako alternatywę dla Bidena, większość komentatorów brutalnie ją skreśliła. Pojawiły się głosy, że się nie nadaje do tych funkcji, że jest kiepska, nie ma politycznego wyczucia i niezbędnej w polityce agresywności i waleczności. Poza tym Stany Zjednoczone nie są gotowe na kobietę prezydentkę, a do tego jeszcze ciemnoskórą.

I może to nawet jest prawda, że nie ma pewnych niezbędnych kwalifikacji, mimo pełnienia funkcji prokuratora stanowego w Kalifornii, nie jest twardzielką, płeć i kolor skóry jej niezbyt pomagają, ale to już nie ma żadnego znaczenia. Nie wiem, czy Kamala Harris spotkała się kiedykolwiek z Lechem Wałęsą. On jednak mógłby jej zacytować jedno ze swoich słynnych powiedzeń: „nie chcę, ale muszę”.

Kamala Harris bowiem musi wystąpić w tych wyborach. Pcha ją do tego nie tylko decyzja Bidena, ale też los, przeznaczenie, siła wyższa.

Ta sytuacja pisze scenariusz godny najlepszych hollywoodzkich twórców. Męczenie Kamali, wyciąganiem jej słabości i deficytów nie ma sensu. Los ją rzucił na pole bitwy, niczym inne małżonki Śiwy: Durgę, Parwati, Kali. Jest kobietą, jest ciemnoskóra, stała w cieniu, lekceważona, wysyłana do kąta. Teraz nadszedł jej czas.

Kultura masowa uwielbia takie historie. Niedoceniony bohater (bohaterka) nagle dostaje miecz wodza do ręki i musi walczyć. Czy ma jakieś szanse?

Oczywiście tak, ale nie ma mowy o łatwym sukcesie. W horoskopie Kamali Harris sporo się dzieje. Jeszcze zaledwie kilka miesięcy temu przez jej Medium Coeli wędrował Saturn i nadal jest w domu X, domu kariery i życiowego celu. Zaledwie jesienią tego roku skończył się bardzo ciężki tranzyt w jej horoskopie – dwuletnia kwadratura Plutona do obu świateł jej horoskopu tworząca układ półkrzyża. Najtrudniejsza jednak była dyrekcyjna wędrówka Saturna przez Księżyc oraz jednocześnie opozycja do Słońca (Harris urodziła się na ścisłej pełni).

Gdyby wybory miały miejsce w roku 2023 i gdyby to ona startowała, zapewne by je przegrała. Teraz jednak wygląda to nieco inaczej. Nie wiadomo, czy miał rację Fryderyk Nietsche mówiąc swoje słynne słowa, najbardziej wyświechtane internetowe powiedzenie: „co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”. Kamala Harris przeszła bowiem w ostatnich latach przez bardzo twarde, bolesne lekcje upokorzeń, krytyki, odrzucenia. Teraz dostała szansę. Dodatkowo do jej ascendentu w Bliźniętach zbliża się Jowisz. Wprawdzie znajdzie się tam dopiero w maju 2025, ale jesienią będzie zaledwie kilka stopni od jej ascendentu wzmacniając jej szanse.

Czy może wygrać listopadowe wybory? Ona już je w pewnym sensie wygrała. Los ją ustawił w wyjątkowej pozycji obdarzając ją misją w zasadzie ratowniczki demokracji w USA. Kamala – podobnie jak Obama – może stać się nadzieją dla wykluczonych, dla kobiet, dla ciemnoskórych.

W kampanii wyborczej będzie miała specyficzną pozycję. Będzie znacznie trudniejszą dla Trumpa rywalką. Uderzanie w jej kobiecość i kolor skóry nie pomoże Trumpowi. Wyciągnąć jej też jakieś skandale będzie mu bardzo trudno. W telewizyjnych debatach Trump już sobie tak nie pofika, jak z Bidenem, bo media, dziennikarze i widzowie będą stać po stronie słabszej, młodszej, po stronie kobiety.

Donald Trump na skutek tranzytu Urana przez MC doświadczył dwóch szokujących zdarzeń. Pierwszym była kula zamachowca przelatująca koło jego głowy. Drugim, nie wiem, czy nie mocniejszym, okazała się decyzja Bidena. Czeka nas widowisko, jakie zostanie w historii na wieki.

Niebo w sierpniu

Słońce przebywa w znalu Lwa, by 22.08 o godz. 16.54 wejść w Pannę. Wenus przewędruję od Lwa, przez Pannę, aż do Wagi. Merkury znajduje się w Pannie, by 05.08 na trzy tygodnie wejść w ruch wsteczny i by wrócić do Lwa. Mars wraz z Jowiszem wędrują przez Bliźnięta. Saturn retrograduje w Rybach, Neptun w Rybach, Pluton zaś w Wodniku. Uran kontynuuje wędrówkę przez Byka. Nów Księżyca będzie mieć miejsce 04.08 w znaku Lwa, pełnia zaś 19.08 w Wodniku. Z ważniejszych aspektów w sierpniu będzie mieć miejsce koniunkcja Marsa z Jowiszem (14.08) oraz kwadratura Jowisza z Saturnem (19.08).

Sierpniowy półkrzyż, czyli niech żyje rewolucja!

Umacniający się układ podwójnego sekstyla (bisekstyla) jest fascynującą figurą astrologiczną. Omówię ją dokładnie, wraz z historycznymi kontekstami, na wykładzie podczas sierpniowego Weekendu z Astrologią Polityczną organizowanego przez Polskie Towarzystwo Astrologiczne w dniu 24.08 (więcej informacji na stronie PTA).

Na sierpniowym niebie naszą uwagę zwrócić powinien moment pełni Księżyca, która będzie mieć miejsce 19.08. Linia pełni (Księżyc w Wodniku naprzeciw Słońca z Merkurym w Lwie) znajdzie się w kwadraturze z Uranem w Byku, co utworzy figurę półkrzyża znaków stałych.

Natura znaków stałych sprawia, że wszelkie nieharmonijne figury z ich udziałem, mają twardą, bezkompromisową, niechętną zmianom i elastycznym postawom naturę. Skłaniają przez to ku ostrym, agresywnym procesom społecznym i politycznym, mogą stać się zarzewiem wojen i konfliktów. Kluczowym elementem pełni jest wpływ Urana, który w nieharmonijnych figurach jest zaczepny, zapalny, burzliwy, dramaturgiczny, ekscentryczny, a nierzadko też niszczący i katastroficzny.

Podobna figura miała miejsce w połowie 2022 roku, czyli kilka miesięcy po ataku putinowskiej Rosji na Ukrainę. Lato 2022 było bardzo trudne. Po wystrzeleniu cen paliw, gazu, węgla, ruszyła spirala inflacji, która przyniosła potężne perturbacje na rynkach finansowych. Ówczesny półkrzyż miał ten kluczowe znaczenie dla przebudowy wieloletniej polityki ustępstw świata Zachodu wobec Rosji i jej imperialistycznej, agresywnej polityki korumpowania i zastraszania europejskich elit polityczno-biznesowych. W Polsce zaś przyniosła katastrofę ekologiczną na Odrze i masowe śnięcie ryb.

Czekający nas półkrzyż niesie duże zwroty polityczne i społeczne. Pierwszym – już omawianym – jest zmiana kandydata Demokratów w amerykańskich wyborach prezydenckich. Kolejne zwroty widać na horyzoncie. Po sfałszowanych wyborach prezydenckich w Wenezueli rozpalić się może potężny konflikt w tym państwie. Uran tranzytujący descendent horoskopu Wenezueli sygnalizuje, że do gry o polityczną zmianę w tym kraju włączą się sąsiedzi oraz Stany Zjednoczone, które mają już dość rosyjskich wpływów w tym rejonie świata.

Zdycha, ale jeszcze nie wydał ostatniego tchnienia, kubański komunizm – obiekt zachwytu lewicowych elit z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W minionym roku przez Słońce niepodległości Kuby wędrował dyrekcyjny Saturn. Teraz zaś zbliża się do Medium Coeli horoskopu Kuby, do czego jeszcze dołączy w roku 2025 tranzyt Urana, co sprawi, że Kubę czeka kolejna rewolucja, ale już nie z komunistycznymi czerwonymi gwiazdami na sztandarze.

Po wyborach prezydenckich w Iranie, gdzie wybrano – jak na tamtejsze standardy – liberalnego Masuda Pezeszkiana dojdzie do kolejnej próby zmiękczenia teokratycznej autorytarnej władzy ajatollahów. Przez Medium Coeli horoskopu Iranu wędruje tranzytujący Saturn niosąc kryzys i konieczność podjęcia jakichś ważnych decyzji.

Niepokój pojawił się również w Izraelu po ataku – tym razem proirańskiego Hezbollahu – co może wywołać kolejną wojnę, tym razem z dużo potężniejszą organizacją, jaką jest Hezbollah. Nie ma mowy, by w Izraelu sytuacja polityczna się uspokoiła, a zagrożenia wojenne przeminęły. Przed Izraelem bardzo ciężkie lata, tym bardziej, że lewicowe zachodnie elity zapomniały już o ofiarach rosyjskich mordów w Ukrainie i na cel obrały Izrael, który toczy wojnę z palestyńskimi terrorystami z Hamasu.

Tranzytujący Pluton zbliża się do Imum Coeli jednej z wersji horoskopu Izraela. Nie mniej ciężkie zapowiedzi przynosi dyrekcja Plutona przez ascendent tej wersji horoskopu Izraela. Izraelczycy są między Scyllą i Charybdą, między autorytarnymi tendencjami izraelskiej populistycznej prawicy, która umacnia się od kilku lat, a terrorystycznym zagrożeniem ze strony palestyńskiego Hamasu i irańskiego Hezbollahu.

W naszej części świata też szykują się duże zmiany. Wszystko na to wygląda, że kończy się era jednego z najbardziej sprytnych i błyskotliwych polityków Wschodniej Europy, premiera Węgier Victora Orbana. Był on w ostatnich miesiącach niezwykle silnie wspierany koniunkcją Jowisza do jego urodzeniowego Słońca. W horoskopie niepodległości Węgier z 1918 roku nadciąga jednak Armagedon. Przez ascendent tegoż horoskopu wędrować zaczyna Pluton, zaś przez Imum Coeli – Uran sygnalizując upadek populistycznego systemu stworzonego przez Orbana, co nastąpi prawdopodobnie w roku 2025.

Jeszcze ciekawsze zdarzenie ma miejsce w horoskopie Aleksieja Nawalnego. Jego progresywne Słońce mija właśnie Saturna. Ten fakt kazał mi z dużym pesymizmem wypowiadać się na temat jego losów. Jednak mimo, że człowiek nie żyje, to jego horoskop trwa. Progresja Słońca przez Saturna sprawia, że dla ponurego reżymu Putina nieżyjący Nawalny może być groźniejszy, niż żywy. Zapewne zostanie kiedyś kanonizowany (cywilnie bądź religijnie) jako rosyjski święty. Ten proces się właśnie zaczyna. Drugi raz Putin Nawalnego już nie zamorduje.

Kraj - za wolno, za późno, za słabo…

W oficjalnych mediach, jak i w społecznościowych, zaczyna pojawiać się coraz więcej komentarzy wyrażających niezadowolenie i rozczarowanie z tempa przeprowadzanych zmian. Rozczarowani są przede wszystkim twardzi zwolennicy zmian, którzy oczekiwali szybkiego pozbycia się z urzędów, instytucji i gospodarki przedstawicieli dawnej władzy oraz rozliczenia tych, którzy mają na sumieniu nadużycia i przestępstwa.

Jednak dawni oficjele grają rządzącym na nosie. Wąsik, Kamiński, Romanowski, Ziobro i inni skutecznie unikają odpowiedzialności za swoje działania. W sądownictwie i w prokuraturze nadal jest wielu nominatów poprzedniej władzy. Rządzący są sparaliżowani prezydenckim wetem, więc nie są w stanie dokonać dużych zmian w ważnych instytucjach, dyplomacji, wojsku. Mocno niecierpliwą się kobiety i lewica próbujące dokonać choćby symbolicznych zmian w niezwykle restrykcyjnym prawie antyaborcyjnym. Nie udaje się też przeprowadzić innych ustaw światopoglądowych (związki partnerskie, ograniczenie władzy Kościoła Katolickiego).

Rząd też nie może spełnić wielu obietnic przedwyborczych, gdyż stan finansów państwa na to nie pozwala, a Polska weszła pod unijną procedurę nadmiernego deficytu, więc musi ograniczać wydatki.

Wojna na Wschodzie niesie mnóstwo poważnych zagrożeń. Na granicy trwa wojna hybrydowa. Codziennie setki tzw. „uchodźców”, a tak naprawdę przeszkolonych przez białoruski reżym młodych agresywnych Azjatów i Afrykańczyków atakuje granicę. Polska musi szybko zmodernizować wojsko i przemysł zbrojeniowy, co niesie ze sobą potężne koszty, ludzkie i gospodarcze zasoby.

Te kryzysowe zdarzenia, trudności i wyzwania nie są jednak niczym zaskakującym. Właściwie należałoby się dziwić, że nie jest znacznie gorzej, niż mogłoby być. Wielokrotnie już wspominałem o wyjątkowo ciężkim wpływie kwadratury Plutona na Medium Coeli i Słońce horoskopu chrztu Polski. Obserwację tych procesów dodatkowo komplikuje to, że jest kilka wersji horoskopu chrztu (14, 15 i 16 kwietnia 966 roku) z nieco przesuniętymi pozycjami Słońca i MC.

Kwadratura Plutona do MC we wszystkich wersjach już za nami (lata 2020-2023). Kwadratura Plutona do Słońca obejmująca wszystkie trzy wersje to lata 2023-2025. W najbardziej popularnej wersji z 16.04.966 aspekt ten zaczął się w styczniu. Drugie przejście nastąpiło w lipcu, trzecie zaś (i ostatnie) będzie mieć miejsce w grudniu. W słabszej wersji ta kwadratura pojawi się jeszcze jesienią 2025.

W lipcu progresywny Księżyc w horoskopie chrztu wszedł w znak swego upadku, w Skorpiona. W sierpniu zaś znajdzie się w opozycji do Słońca, czyli będzie mieć miejsce tzw. progresywna pełnia. Poprzednim razem miała ona miejsce w 1997 roku, gdy doszło do katastrofalnej powodzi, zwanej „powodzią tysiąclecia”.

Raczej nie będzie powodziowej powtórki, gdyż historia nie powtarza się tak samo, choć jakichś katastrof naturalnych lub komunikacyjnych wykluczyć nie można. Może w sierpniu również dojść do jakichś innych dramatycznych zdarzeń o charakterze społecznym, a nawet zamachu terrorystycznego.

Ważnym wątkiem, który ma związek z progresją Księżyca przez Skorpiona, wraz z jego progresywną pełnią, jest to, że na światło dzienne zaczynają wypływać paskudne, brudne, mroczne, wcześniej ukryte fakty i okoliczności.

Poprzednia władza oplotła kraj skomplikowaną siecią wpływów, układów i interesów korumpując dziesiątki tysięcy ludzi, urzędników, sędziów, dziennikarzy (słynna afera z Suwartem). Częścią tej struktury stały się wpływy mrocznych, toksycznych organizacji przypominających sycylijską albo neapolitańską mafię, jak Ordo Iuris oraz jeszcze gorsze Opus Dei.

Aresztowanie min. Romanowskiego było zarazem uderzeniem w tę potężną i wpływową organizację, która we Włoszech prała watykańskie fundusze mieszając je z pieniędzmi mafii, tuszując zbrodnie, wciskając swoich ludzi do bankowości, biznesu, sądownictwa, mediów i edukacji. Romanowski jest jej ważnym członkiem, tzw. numerariuszem i celibatariuszem. Było też uderzeniem w interesy Kościoła Katolickiego. Nic dziwnego, że mafia, która ma silne struktury i układy, zaczęła walczyć o swoje interesy i swoich ludzi wykorzystując międzynarodowe i krajowe układy.

Nie było zatem mowy o tym, by w pierwszym roku rządów nowej władzy miało dojść do jakiejś spektakularnej, szybkiej i efektownej zmiany. I choć hitleryzm upadł w 1945 roku, jeszcze w latach siedemdziesiątych odkrywano silne więzi, układy, kontakty i interesy byłych nazistowskich funkcjonariuszy ukrywanych przez Kościół Katolicki w Argentynie, Brazylii i Meksyku.

Dopiero pod koniec 2025 roku będzie można mówić o tym, że sytuacja w Polsce się uspokaja i stabilizuje, czyli po zaprzysiężeniu nowego prezydenta i odejściu starego. Dodatkowym, niezwykle optymistycznym, niosącym nadzieję na to, że po tej burzy wyjrzy słońce, a niebo zrobi się pogodne, jest umacniająca się dyrekcyjna Wenus na Słońcu chrztu. To szalenie pomyślne zdarzenie będzie mieć swoją kulminację właśnie w roku 2025, gdy przewalą się złe planetarne fronty, a Polacy przestaną sobie skakać do oczu.

Gospodarka

W horoskopie złotego (reforma Grabskiego) mają miejsce mocne i twarde aspekty. W marcu Pluton rozpoczął tranzyt przez Słońce tego horoskopu i potrwa do końca 2025 roku. dodatkowo ma teraz miejsce kulminacja dyrekcyjnej opozycji Saturna do Księżyca horoskopu złotego. Gdy nałożymy to na Saturna w II domu horoskopu rządu Tuska, nie może nas dziwić, skąd pojawiły się niekorzystne prognozy dotyczące gospodarki, a zwłaszcza finansów państwa, co zmusza rządzących do cięć wydatków i rezygnacji z przedwyborczych obietnic.

W generalnie przyjaznych i pozytywnych relacjach rządzącej polską koalicji z Brukselą doszło do pewnego zgrzytu. Progresywny Księżyc znalazł się w opozycji do Plutona. To trudne, nieprzyjemne zdarzenie przełożyło się na objęcie Polski (oraz kilku innych państw UE) procedurą nadmiernego deficytu. Fakt ten wiąże rządzącym ręce i komplikuje działania, nawet jeśli obecna sytuacja finansów państwa to „zasługa” poprzedniego rządu i poprzedniej władzy.