Upadek Wschodu
Już ponad sto lat temu pojawiły się posępne, pesymistyczne, a nawet apokaliptyczne, wizje upadku zachodniej cywilizacji. Tak naprawdę są one tak samo stare, jak zachodnia cywilizacja, gdyż od stuleci trwa dyskusja na temat upadku Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego i od wieków pojawiają się prorocy zwiastujący apokalipsę Zachodu.
W 1917 roku ukazał się pierwszy tom ponurego w swej wymowie dzieła Oswalda Spenglera „Zmierzch Zachodu” wpisanego w nurt katastrofizmu, pozycji mocno inspirowanej mistycyzmem i pesymizmem upadku Niemiec po I Wojnie Światowej. Spengler uważał, że cywilizacja zachodnia wkroczyła w naturalny dla rozwoju wszystkich cywilizacji czas upadku.
Inny wielki historiozof Arnold Toynbee – podobnie jak Spengler – wniósł swój wkład w opis dziejów cywilizacji wpisując je w nieuchronny i naturalny proces powstania, wzrostu, świetności i upadku.
Jednak znacznie dalej w apokaliptycznych wizjach upadku Zachodu poszła rosyjska filozofia, kultura i literatura, która od XIX wieku odnosi się z lękiem, pogardą i obrzydzeniem do zgniłej, dekadenckiej, pozbawionej religijnego ducha, nastawionej na konsumpcję i przyjemność zachodniej cywilizacji. Panslawiści, euroazjaci, rosyjscy nacjonaliści i faszyści z lubością zapowiadają upadek liberalnej demokracji oraz bezbożnego, zniewieściałego Zachodu wierząc w dziejową misję rosyjskiej kultury i duchowości, rosyjskiego III Rzymu.
Głośną postacią, między innymi z powodu zamachu na jego córkę, jest Aleksander Dugin, który rosyjski nacjonalizm połączył z euroazjatyzmem, satanizmem, faszyzmem, prawosławnym mistycyzmem i millenaryzmem. Jego „dzieła” miały duży wpływ na współczesny rosyjski nacjonalizm i misję scalania ruskich ziem, jakim jest rosyjska agresja na Ukrainę, zarówno ta z 2014, jak i z 2022 roku.
Niewielu znajdzie się w Rosji intelektualistów, którzy w jakiś sposób nie wyrażaliby jakiejś krytyki, pogardy, a co najmniej dystansu do upadającego – wg nich – Zachodu.
Rosyjscy intelektualiści wypatrując znaków zapowiadających upadek Zachodu nie zauważają znacznie silniejszych i bardziej wyraźnych znaków upadającego wschodniego imperium, którego są częścią – nie tylko polityczno-administracyjną, ale też kulturową, filozoficzną i duchową.
Obserwując rosyjską agresję na Ukrainę pojawiają się wyraźne analogie z poprzednich imperialnych podbojów, które zakończyły się katastrofą – dla Rosji przede wszystkim. Taką idiotyczną, niepotrzebną, oparta na niezdrowych ambicjach i braku zdrowego rozsądku była wojna krymska, która wybuchła w połowie XIX wieku z dość kuriozalnych powodów. Mianowicie chodziło o to, kto ma dzierżyć klucze od Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Tak naprawdę chodziło o imperialne zapędy Rosji, która chciała panować nad całym Morzem Czarnym podbijając Imperium Osmańskie.
Wojna, której nie popierała rosyjska ludność, przyniosła Rosji straszliwą klęskę, pierwszą przegraną wojnę od stuleci i była pierwszym sygnałem, że rosyjskie imperium to kolos na glinianych nogach. Analogii między tą nieszczęsną dla Rosji wojną krymską, a atakiem na Ukrainę, jest więcej. Zachodnie rządy straszliwie bały się wielkiej potęgi rosyjskiej armii, która w wojnie krymskiej wystawiła wielką flotę i milionową armię, podczas gdy Zachód – początkowo skromne 60 tys.
Okazało się, że rosyjska armia jest fatalnie dowodzona, biedna, źle wyposażona, zdemoralizowana, a jej rzekomo wielka i potężna flota to kupa złomu i staroci, którą znacznie mniejsza, ale dużo bardziej nowoczesna, flotylla zachodnich sojuszników szybko posłała na dno. Rosja poniosła w tej wojnie dziesięciokrotnie większe straty ludzkie, niż armie Zachodu.
Rok przed wybuchem wojny doszło do koniunkcji Saturna, Urana i Plutona na przełomie znaku Barana i Byka, zdarzenia mocno podobnego do wielkiej koniunkcji w znaku Koziorożca z początku roku 2022 (Jowisz, Saturn i Pluton).
Był w tym jednak pewien optymistyczny dla Rosji wątek. Konsekwencją klęski Rosji w wojnie krymskiej były daleko idące, ambitne i odważne reformy przeprowadzone przez syna Mikołaja I – cara Mikołaja II, które dały pewien impuls Rosji w kierunku zachodnim, bardziej nowoczesnym.
Jednak zamiast iść w kierunku dalszych reform Rosja znów obrała kierunek imperialny wikłając się w kolejne bezsensowne wojny, jak np. wojna rosyjsko-turecka 1877-1878. Gwoździem do trumny rosyjskiego imperium była zaś wojna rosyjsko-japońska z lat 1903-1904. W bitwie pod Cuszimą Rosja straciła niemal całą flotę i pozycję imperium. Wojna ta miała ona miejsce w czasie opozycji Urana z Plutonem w pasie Bliźnięta-Strzelec.
W konsekwencji zaczął się chwiać carat oraz imperialna pozycja Rosji, co doprowadziło do katastrofalnej w skutkach dla Rosji I Wojny Światowej, rewolucji lutowej, upadku caratu, a potem do straszliwej rzezi, jaką przyniosła rewolucja i październikowa.
I gdyby nie Hitler i II Wojna Światowa, a potem ogromna pomoc Zachodu i traktaty pokojowe w Jałcie i Poczdamie dające Rosji kontrolę nad ogromnymi obszarami środkowej Europy, to zapewne Rosja (Związek Radziecki) na skutek wojennych zniszczeń rozpadłaby się znacznie wcześniej. Taki bowiem los spotkał brytyjskie imperium, które zbankrutowało na skutek konsekwencji II Wojny Światowej.
I znów imperialne zapędy popchnęły Rosję (Związek Radziecki) do samobójczej misji. ZSRR uwikłał się w wyniszczającą dla niego wojnę w Afganistanie (1979-1989). I znów Zachód (USA) wspomagając ofiary rosyjskiej (radzieckiej) agresji doprowadził do klęski imperium. W latach 1981-1982 doszło do luźnej wielkiej koniunkcji w znaku Wagi i częściowo na początku Skorpiona, gdzie w dość dużej bliskości znalazły się Mars, Jowisz, Saturn i Pluton.
Klęska ZSRR w Afganistanie doprowadziła do upadku radzieckiego imperium zmuszając Sowietów do pozorowanych reform mamiąc Zachód miłym i koncyliacyjnym Gorbaczowem. No i – jak zwykle – po raz kolejny Zachód dał się oszukać, że nowa Rosja będzie już inna.
Ale musiała być jeszcze postawiona kropka nad „i”. Coś, co definitywnie zniszczy to toksyczne wschodnie imperium. Tym czymś była rosyjska agresja na Ukrainę.
Za kilka-kilkanaście lat historycy nie będą mieć wątpliwości, że Putin poszedł z ślady swojego nieszczęsnego poprzednika cara Mikołaja I, który chcąc realizować imperialne ambicje Rosji, doprowadził ją do potężnego kryzysu. Astrolodzy zaś będą patrzeć na wielka koniunkcję w znaku Koziorożca już niekoniecznie wyłącznie jako przyczynie pandemii covid-19.
W zgodzie z naturą znaku Koziorożca wraz z twardymi wpływami niszczycielskiego Plutona, kryzysowego Saturna oraz przyspieszającego procesy Jowisza – owszem, brutalnie uderzyło w globalne porządki, handel, relacje społeczne. Jednak konsekwencje tej koniunkcji mogą okazać się znacznie ważniejsze zupełnie gdzieś indziej – będą osinowym kołkiem, który wpędzi do grobu rosyjskie imperium i rosyjskich imperialistów.
Zapewne Rosja po kataklizmie, jakim będzie dla niej agresja na Ukrainę, postawi na reformy. Po Putinie przyjdzie jakiś Putin II, tak jak po nieszczęsnym Mikołaju I przyszedł reformator (przynajmniej na chwilę) Mikołaj II. Nie jest jednak pewne, czy Rosja znów nie wybierze samobójczego ruchu lub znów wróci do wielkoruskich, nacjonalistycznych bredni.
Przecież niedawno zmarły Michaił Gorbaczow też był wielką nadzieją dla Zachodu po radzieckich politrukach i twardogłowych starcach z Kremla. Po liberalnym Gorbaczowie przyszedł zamordysta i autokrata Putin. Ale nawet jeśli Rosja po klęsce swojej ukraińskiej eskapady postawi na reformy, którymi będzie mamić Zachód, by potem znów postawić na dyktatora, to zapewne ten kolejny wielkoruski nacjonalista nie będzie miał już czym rządzić, gdyż rosyjskie imperium się rozleci albo sfederalizuje i tak się ziści upadek wielkiej cywilizacji, ale nie tej, o której początkowo rosyjscy prorocy myśleli.
Niebo w październiku
Słońce przebywa w znaku Wagi, by 23.10 o godz. 12.35 wejść w Skorpiona. Z Panny, przez Wagę, aż do Skorpiona przewędruje Merkury. Podobnie Wenus przewędruje z Wagi do Skorpiona. Mars znajduje się w Bliźniętach i ostatniego dnia października wkroczy w ruch wsteczny, który potrwa blisko trzy miesiące. Jowisz retrograduje w Baranie i 28.10 powróci na blisko dwa miesiące w znak Ryb. Saturn retrograduje w znaku Wodnika i 23.10 przejdzie w ruch postępowy. Uran wędruje ruchem wstecznym w Byku, Neptun zaś w Rybach. Pluton znajduje się w Wodniku. Pełnia Księżyca będzie mieć miejsce 09.10 w znaku Barana. Nów zaś 25.10 w znaku Skorpiona

Świat w październiku

Intensywność, nośność i głęboka symbolika październikowych zdarzeń sugeruje, że miesiąc ten będzie jednym z kluczowych momentów tego roku. W zaledwie kilkutygodniowym zakresie czasu będą mieć miejsce trzy mocne i ważne figury.
09 października, na pełni Księżyca, utworzy się półkrzyż znaków kardynalnych (czyli figura w kształcie litery T). Utworzą ja Słońce z Wenus w znaku Wagi w opozycji do Księżyca (pełnia) w koniunkcji z Eris w znaku Barana. W kwadraturze do pełni znajdzie się Pluton w znaku Koziorożca.
Znaki kardynalne symbolizują – nomen-omen – sprawy zasadnicze, ważne, kluczowe. Jest zatem duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do jakiegoś ważnego przesilenia w kwestii wojny w Ukrainie. Oczywiście nie zakończy się ona w najbliższym czasie. Jednak dojdzie do istotnych negocjacji na wysokim szczeblu związanych z próbą wyjścia z tej całkowicie bezsensownej wojny. Figura ta jest bowiem ostra, twarda, agresywna i konfrontacyjna.
Czy Rosja pójdzie na ustępstwa i postawi na negocjacje? Należy w to wątpić. Nie po to Putin ogłosił mobilizację i straszy bronią jądrową, by się teraz wycofać. Może jednak po prostu wysoko licytować grając twardziela, mimo, że wie, że wojnę na Ukrainie przegrywa. W Rosji jednak wygrała partia wojny, grupa twardogłowych generałów i politruków, którzy chcą iść na ostro.
W horoskopie prezydentury Putina Pluton wkroczył na Marsa, Uran zaś jest na Słońcu, więc Putin wie, że jeśli się wycofa z Ukrainy, a zatem przyzna do porażki, to już po nim. Wistuje zatem wysoko, by się utrzymać już nie tylko przy władzy, ale też przy życiu.
Dwa tygodnie później, na nowiu Księżyca, będzie mieć miejsce kolejny mocny i ważny półkrzyż. Nów Księżyca w znaku Skorpiona plus Wenus, plus Merkury w Wadze, będą mieć po drugiej stronie Eris w Baranie i Plutona w Koziorożcu. Jest to zatem pewna modyfikacja wcześniejszego półkrzyża, kto wie, czy nie jeszcze mocniejsza i bardziej agresywna.
Półkrzyż ten – mieszany, kardynalno-stały – zapowiada kolejny rzut puzzli, z których układana będzie mapa procesów politycznych i wojskowych. Jednym z głównych problemów, jaki mamy w ocenie sytuacji, która rozgrywa się na wschodzie Europy, jest to, że tak naprawdę niewiele wiemy. To akurat nie jest zaskakujące, gdyż wszystkie wojny, zwłaszcza współczesne, dzieją się w cieniu pracy wywiadów, w zaciszu gabinetów. Większość informacji, które pojawiają się w mediach, jest w jakimś sensie częścią strategii wojennych, a zatem to zwykle albo propaganda, albo dezinformacja lub manipulacja. I dotyczy to oczywiście obu stron konfliktu.
Nie jest zatem tak, że Ukraina już zwycięża w wojnie, że lada chwila przegoni rosyjskie wojska, że rosyjska armia jest w kompletnej rozsypce. Z drugiej strony Putin blefuje, że użyje broni jądrowej w wojnie, że powołując rezerwistów wyśle na Ukrainę potężną armię.
Ukraina nie ma sił, by szybko i sprawnie odbić podbite przez Rosjan tereny, zwłaszcza na południu (Krym). Rosja zaś dokonując przymusowego poboru do wojska ujawnia jedynie to, że przyznaje się do porażki dotychczasowej kampanii. To działanie wywoła niezadowolenie i protesty w Rosji, gdyż na wojnie umierać będą nie tylko biedni Buriaci i Kałmucy, ale młodzi mieszkańcy Petersburga i Moskwy.
Poza tym armia z poboru wymaga co najmniej półrocznego szkolenia i musi zostać odpowiednio wyposażona. Nie będzie jednak ani pierwszego, ani drugiego. Świeżych rekrutów Putin rzuci po paru tygodniach na front, bez logistyki, przygotowania, broni i zaplecza. Skończy się wielką rzezią młodych Rosjan.
Nie ma tez mowy o użyciu broni jądrowej. Byłby to koniec zarówno Putina, jak i całej jego ekipy. Na pewno doszłoby do wojskowego odwetu NATO i do całkowitej izolacji Rosji w relacjach międzynarodowych, gdyż atomowe mocarstwa – Chiny i Indie – nie mogą pozostać bezczynne wobec takiego gestu. Poza tym z wojskowego punktu widzenia użycie broni jądrowej niesie znacznie więcej problemów, niż rozwiązań. Nie dojdzie do użycia broni jądrowej, choć jakieś pokazy, pogróżki lub gry z atomem w tle są możliwe.
Putin to doskonale wie, więc należy jego działania traktować jako element przyszłych negocjacji. Zważywszy na to, że Ukraińcy wygrywają w wojnie, a Saturn tranzytuje Słońce prezydenta Zełeńskiego, nie wydaje się, by Kijów postawił na negocjacje.
Zaczyna również płonąć Kaukaz, co zapowiadałem w poprzednich prognozach. Wznawiane są stare wojny i konflikty, jak azerbejdżańsko-ormiański, tadżycko-kirgiski. Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie doszło do poważnych zamieszek w Kazachstanie. Niespokojnie jest w Mołdawii i w Naddniestrzu. W październiku pojawią się nowe punkty zapalne. W horoskopie Gruzji i Białorusi Jowisz wkracza na ascendent, co sprawi, że Gruzini przypomną sobie o bolesnej klęsce w roku 2008, w którym Rosja zaatakowała Gruzję anektując Abchazję i Osetię. W Białorusi rządzonej przez okrutnego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę pojawi się opór przed zaangażowaniem w wojnę ukraińską oraz utratę niepodległości na rzecz Rosji.
Jednak ważniejsze rzeczy, niż na froncie, dziać się będą na polu dyplomatycznym. Prawdopodobnie zostanie złożona Putinowi jakaś oferta, którą zapewne odrzuci.
Równolegle do ukraińskiego dramatu rozgrywa się inna, może nawet ważniejsza batalia, na razie na szczęście bez wojennej pożogi. To rozgrywające się w cieniu zjazdu Chińskiej Partii Komunistycznej manewry wokół starającego się o III kadencję przywództwa ChRL Xi Jinpinga. Polem rozgrywki jest Tajwan, do którego prawa roszczą sobie kontynentalne Chiny.
Zbliżający się do ascendentu horoskopu ChRL Pluton nic dobrego nie zapowiada. Wojna, a przynajmniej jakaś militarna faza, jest nieuchronna.
Przewodniczący Xi złamał ustanowioną jeszcze przez Deng Xiaopinga zasadę maksymalnej dwukadencyjności przewodniczącego partii i chce nim zostać po raz trzeci, co de facto oznacza jego dożywotnią koronację na cesarza, co zaś zarazem oznacza wejście Chin na kurs totalitarny i kult wodza. Chiny z zmierzają w stronę nacjonalistycznej, totalitarnej dyktatury, która chce się legitymizować podbojami i zwycięstwami.
Czymś takim byłaby aneksja Tajwanu. Już w roku 2024 przez Imum Coeli horoskopu ChRL wędrówkę rozpocznie Uran, co oznacza jakiś duży i poważny kryzys w Chinach, zapewne ekonomiczny, jakiego Chiny nie znają od 1990 roku. Dyktatury, które tracą ekonomiczny impet lub wpadają w kryzys chętnie wzniecają militarystyczną i nacjonalistyczną histerię szukając tematów zastępczych, np. wywołując wojnę. To właśnie zrobił Putin na Ukrainie. To samo zechce uczynić Xi w Chinach, któremu Neptun robi kwadraturę do Słońca zaprzysiężenia.
Nie wspomniałem jeszcze o kluczowym wydarzeniu października – o figurze latawca, która utworzy się – tak jak pierwszy półkrzyż – na pełni Księżyca, niejako równolegle do półkrzyża.
Latawiec to rzadka figura. Pojawia się na niebie średnio raz na dwa-trzy lata. Ostatnio jednak latawce zdarzały się częściej. Jest to wyjątkowo szczęśliwa i pomyślna konstelacja symbolizująca optymizm, nadzieję. We wrześniu 2020 roku przyniosła wyraźne osłabienie pandemii covid-19. W lutym i w marcu 2021 zapowiadała luzowanie radykalnych i drastycznych obostrzeń covidowych i osłabienie impetu pandemii. I choć pandemia nadal trwała, nie osiągnęła już od tego momentu aż takiej zjadliwości, jak poprzednio.
Październikowy latawiec nie przyniesie pokoju na Wschodzie, nie sprawi, że Chiny odpuszczą sprawy Tajwanu. Jednak jeśli Stany Zjednoczone i jego sojusznicy twardo staną zarówno po stronie Ukrainy, jak i Tajwanu, mogą schłodzić rozgrzane głowy dyktatorów w Moskwie i w Pekinie.
Jednym z najbardziej ekscytujących media wydarzeń października będą przygotowania do koronacji króla Zjednoczonego Królestwa – Karola III. Monumentalny spektakl pogrzebu królowej Elżbiety II być może jest też łabędzim śpiewem po przemijającym imperium brytyjskim. I choć właściwie ono już nie istnieje, to są jeszcze jego symboliczne ślady w postaci Commonwealthu.
Czy koronacja Karola zatrzyma proces rozpadu Wielkiej Brytanii? Szkoci wcześniej, czy później, wrócą do tematu secesji, podobnie jak Irlandia Płn. W horoskopie Zjednoczonego Królestwa, niczym memento, progresywne Słońce zmierza w stronę Saturna, przez którego przejdzie w roku 2028. Prawdopodobnie za tych kilka lat dojdzie do ostatniego etapu upadku brytyjskiego imperium w postaci secesji Szkocji lub rozwiązania Commonwealthu i brytyjskie imperium wyda ostatnie tchnienie.
Październik – ze względu na wyjątkowo mocne i twarde figury – będzie obfitował w liczne anomalie przyrodnicze oraz katastrofy naturalne lub komunikacyjne. Najbardziej niespokojne dni to okres między 7 a 10 oraz 22 a 26 października.
Deus ex machina nad Wisłą
Jednym z fundamentalnych pytań, jakie nasuwają się w związku z potężnym kryzysem, który przetacza się przez świat, a przede wszystkim Europę, jest to, jak on wpłynie na krajową sytuację, notowania rządzącej partii, przyszłoroczne wybory parlamentarne, które znów będą określane jako „historyczne”.
O ile wcześniejsze nazywanie wyborów (parlamentarnych z 2019 i prezydenckich z 2020) historycznymi było dużą przesadą, to wygląda na to, że wybory parlamentarne w roku 2023 na miano historycznych raczej zasłużą. Nawet przez sam fakt, że są tacy, którzy twierdzą, że wyborów nie będzie, gdyż władza je odroczy z jakichś powodów (wojna), ewentualnie unieważni (jeśli je przegra) lub dokona jakiegoś politycznego przewrotu.
Istnieją bowiem poważne wątpliwości, czy Kaczyński byłby w stanie po przegranych wyborach ot tak po prostu przejść do opozycji, co jest normalne i oczywiste w demokracjach. Populiści bowiem nie przegrywają wyborów w normalny, demokratyczny, spokojny sposób, lecz w jakichś mniej lub bardzie dramatycznych okolicznościach.
Powiązane z tym kolejne pytanie to, czy obecna władza przetrwa do wyborów w tej formie, w jakiej rządzi obecnie. I tu z pomocą przychodzi analiza horoskopu IX kadencji Sejmu RP.
Parlament jest centralnym miejscem każdej demokracji. Jest jej żywym organizmem, miejscem debat (słowo „parle” – fr. rozmawiać), elementem monteskiuszowskiego trójpodziału władz. Można zatem traktować tę instytucję, jako pewnego rodzaju punkt odniesienia, swoiste lustro stanu państwa i demokracji.
W horoskopie Sejmu Pluton tranzytuje ascendent. Do listopada też trwa kwadratura Saturna Słońca horoskopu Sejmu. Od niedawna zaś też ma miejsce tranzyt Urana przez Księżyc w tym horoskopie. Jego trzecie przejście będzie mieć miejsce w maju 2023 roku, do której to daty jeszcze wrócimy.
Taki piorunujący, piekielny zestaw sygnalizuje, że nie ma mowy o jakimś „normalnym”, przewidywalnym, typowym biegu zdarzeń w polityce, jaki miałby nas czekać do jesiennych wyborów w roku 2023. Zdarzy się bardzo wiele, ale to „bardzo” to nie tylko oczywista w tym wypadku kampania wyborcza, nawet jeśli miałaby być brutalna i agresywna, bo takowa nie jest niczym dziwnym w nawet stabilnych i ugruntowanych demokracjach.
Tu chodzi o „coś” więcej, znacznie więcej. Są tylko dwa możliwe scenariusze zdarzeń. Pierwszym jest totalna degrengolada rządzącego układu politycznego, rozpad koalicji, seria kłótni i wstrząsów, która miałaby rozsadzić rządzą koalicję, co sprawiłoby, że jeszcze przed wyborami nastąpiłby upadek rządów Zjednoczonej Prawicy, rządy mniejszości, jakiś rząd przejściowy. Ten scenariusz jest jednak mało prawdopodobny. Rządząca formacja – jak mafijna struktura – za wszelką cenę zapragnie uniknąć utraty dochodów i władzy.
Jest inny – znacznie mniej przyjemny (dla opozycji i demokratów) i bardziej prawdopodobny. To scenariusz, który można nazwać swoistym „zamachem stanu”. Niekoniecznie w stylu Jaruzelskiego, z czołgami na ulicach. Wraz ze spadkiem notowań rządzącej koalicji, a proces ten będzie konsekwentnie się nasilał, Kaczyński w obliczu rychłej utraty władzy opracuje plan czegoś w rodzaju stanu wyjątkowego.
Z jakichś wydumanych powodów (wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny itp.) dojdzie do manipulacji procesem wyborczym, odwołania lub przesunięcia wyborów. Możliwe jest także coś odwrotnego – nagły wniosek o rozwiązanie Sejmu połączony z dobrze zaplanowaną akcją rzutu na rynek ogromnych środków finansowych, a tak naprawdę z długu, radykalną zmianą systemu wyborczego, sojuszu Kaczyńskiego ze skrajnymi narodowcami i faszystami.
Doszłaby do tego seria agresywnych działań policyjnych i dyfamacyjnych skierowanych na opozycję, a tak naprawdę wyłącznie na Donalda Tuska i jego współpracowników (oskarżenia prokuratorskie, aresztowania, skandale, nagrania z podsłuchów z Pegasusa, Jacek Kurski w roli stratega wyborczego wspieranego siłą mediów państwowych), co miałoby zdezorganizować, zaskoczyć, pozbawić argumentów, zmiażdżyć, oszołomić – ale tylko szefostwo Platformy. Kaczyński jednocześnie zaoferuje jakąś formę współpracy części lewicy, działaczom PSL i niektórym członkom Ruchu Hołowni.
Plan ten byłby czymś podobnym do tego, co zrobił Kaczyński przed wyborami w roku 2015, gdy przy pomocy rosyjskich służb specjalnych (podsłuchy w restauracji Sowa i Przyjaciele) w zasadzie wykończył Platformę. Podobne działania czynił Erdogan w Turcji (swingowana próba zamachu stanu), Orban na Węgrzech, a wcześniej Łukaszenka w Białorusi i Putin w Rosji, gdy zaczęły się utwardzać ich reżymy.
Trzeba jasno powiedzieć, że jest to scenariusz upadku demokracji w kraju, zawieszenia polskiego członkostwa w Unii Europejskiej, zamrożenia środków unijnych (ale dopiero po wyborach). Byłaby to prawdziwa katastrofa dla demokracji i demokratów, na pewno oczekiwana w Moskwie i solidnie przez Kreml wspierana.
Jednak – jak w greckim dramacie – pojawia się wymyślona przez Eurypidesa idea „Deus ex machina” – bóg z maszyny – nagłe wkroczenie boga spuszczanego mechanicznie na linach, co wprowadza nagłą zmianę i zwrot akcji. Pojęcie to w ekonomii nazywane jest „czarnym łabędziem” – rzadką, zaskakującą sytuacją, która wywraca wszystko do góry nogami. Tak też zresztą działa Uran, a tenże będzie tranzytował Księżyc horoskopu Sejmu.
Gdy Uran będzie w maju trzeci raz wędrować przez Księżyc horoskopu Sejmu, tranzytujący Jowisz pojawi się na Słońcu i Medium Coeli (są blisko siebie) horoskopu chrztu Polski również zapowiadając coś mocnego, widowiskowego, dynamicznego i – w zgodzie z pomyślnym działaniem Jowisza – szczęśliwego, być może ratującego Polskę od losu Węgier i Turcji.
Tranzyt Jowisza trwa 12 lat, więc planeta ta cyklicznie pojawia się na Słońcu i MC horoskopu chrztu. Poprzednim razem miało to miejsce w roku 2011. Wtedy to Kaczyński zaliczył druzgocącą porażkę w wyborach, w których PO pod wodzą Donalda Tuska wygrywa wybory i bierze II kadencję.
Wcześniejszy tranzyt Jowisza przez ten rejon horoskopu Polski miał miejsce w 1999 roku, w którym Polska stała się członkiem Paktu Północnoatlantyckiego zyskując pierwszy raz w swoich dziejach stabilny i bezpieczny parasol chroniący ją przed agresją.
Jeszcze wcześniej Jowisz tranzytuje Słońce i MC chrztu w roku 1988, w którym zaczął się walić w gruzy PRL wraz z całym systemem komunistycznym w Europie Wschodniej.
A jeszcze wcześniej – w 1976 roku – doszło do słynnych wydarzeń radomskich, gdy wściekły na komunistyczną władzę za drastyczne podwyżki cen żywności lud podpalił komitet PZPR w Radomiu. Do poważnych zamieszek doszło również w Ursusie i w Płocku. Wtedy powstała pierwsza zorganizowana formacja opozycyjna – Komitet Obrony Robotników.
A zatem co dwanaście lat Jowisz ratuje Polaków z różnych strasznych opresji i zagrożeń wnosząc ożywczy wiatr zmian. Możliwe, że bierna i apatyczna postawa Polaków na skutek ciężkiego kryzysu, jaki nas czeka zimą, zamieni się w zorganizowaną formę ulicznego protestu, co spacyfikuje planowany przez Kaczyńskiego zamach stanu.
Gospodarka
Rządzące Prawo i Sprawiedliwość – na własne nieszczęście – znalazło się iście piekielnym potrzasku w kwestii walki z inflacją, jednym z głównych zagrożeń dla krajowej gospodarki. W sytuacji takiej znalazł się blisko trzydzieści lat temu Leszek Balcerowicz. Na początku lat dziewięćdziesiątych szalała w Polsce inflacja odziedziczona po katastrofie ekonomicznej gospodarki PRL-u.
Balcerowicz – Koziorożec z ascendentem w Pannie – postawił na twardą, bezlitosną walkę z inflacją. Walka z inflacją jest niezwykle bolesnym procesem i polega na drastycznym odcięciu rynku od strumienia pieniędzy. Powoduje to recesję, ogromne problemy ubogich obywateli, którzy wpadają w biedę i kryzys. Niemal zawsze wywołuje to polityczny dramat, falę populizmu, radykalizmu, zamieszki, strajki itd.
Obecna władza dużą część inflacji zawdzięcza sama sobie (tzw. inflacja bazowa), która jest skutkiem masowego druku złotego i stymulacji rynku w ostatnich latach. Rząd PiS i NBP odpuściły batalię z drożyzną.
Wstrzymanie się z walką z inflacją pozornie oddala tę bolesną kurację, ale w dłuższej skali niszczy gospodarkę wpędzając ją w kryzys, stawiając sytuację ekonomiczną na głowie. Rząd Prawa i Sprawiedliwości postawił na stymulację rynku dopływem gotówki bojąc się przed wyborami podejmować niepopularnych działań. Rząd zaleje rynek pieniądzem wyborczym, co tylko rozkręci inflację, ale być może uda się władzy jakoś dociągnąć do wyborów z inflacją w tle.
Gospodarka jednak nie kręci się szybko, mimo dopływu gotówki na rynek. Polska zatem wpadła w wyjątkowo paskudne ekonomiczne zjawisko zwane stagflacją – połączenie inflacji z recesją lub stagnacją.
W horoskopie wejścia złotego w obieg z 1924 roku (reforma Grabskiego) Uran wędruje przez Imum Coeli tegoż horoskopu. W okresie listopad-marzec Uran się zatrzyma na IC. Podobna sytuacja miała miejsce w… 1939 roku. Daty tej Polakom objaśniać nie trzeba. Oczywiście nie oznacza to, że czeka nas wojna – jakaś inwazja obcych wojsk. Ale wojna rozumiana jako ostry konflikt społeczny połączony z międzynarodową awanturą (np. z UE), co prowadzić może do ekonomicznych wstrząsów – to już jest jak najbardziej możliwe.
Niepokojąco wyglądają również horoskopy giełdowe. Analogicznie, jak w przypadku horoskopu złotego, przez Księżyc horoskopu Warszawskiej Giełdy wędruje Uran i w okresie listopad-marzec zatrzyma się na Księżycu GPW. Późną zimą i wiosną – podczas pierwszego przejścia Urana przez Księżyc – wskaźnik WIG zaczął mocno lecieć w dół, z poziomu 7 tys. punktów do obecnych 5 tys. Na pewno nie osiągnął jeszcze swojego dna.
W innym zaś horoskopie – kontraktów terminowych na WIG 20 – Pluton wędruje przez Słońce tegoż horoskopu. W okresie 05.2021-01.2022 przez MC w tym horoskopie zaczął wędrować Saturn. I wraz z początkiem 2022 wskaźnik WIG20 zaczął mocno spadać, z poziomu 2400 p. na 1400 p.
Pojawiają się też poważne problemy społeczne (cena energii, gazu, węgla) co dodatkowo napędzi kryzys, który w okresie jesień 2022 – wiosna 2023 boleśnie, mocno i twardo uderzy w portfele Polaków, doprowadzi do licznych bankructw, zamknięć – zwłaszcza w obszarze usług i gastronomii.
Nadzieję przyniesie wiosenny tranzyt Jowisza przez Słońce i MC horoskopu chrztu Polski, o czym piszę w części poświęconej krajowej polityce.