Powrót talibów
Fatalne wrażenie zrobiła amerykańska eskapada z Kabulu, przypominająca paniczną ucieczkę z Sajgonu w 1975 roku. I choć nie była to żadna niespodzianka, że Amerykanie opuścili Afganistan, gdyż prezydent Biden nie zmienił decyzji Donalda Trumpa sprzed dwóch lat, to jednak nie tak to miało wyglądać. Ale nie to okazało się najbardziej ponure i straszne, gdyż nawet po ucieczce z Sajgonu nikt nie twierdził, że Ameryka przestała być wojskową potęgą.
Miejsce Amerykanów zajęli ci, którzy byli głównym powodem, dla którego w ogóle Amerykanie się pojawili w Afganistanie – talibowie, czyli uczniowie szkół koranicznych. Islam, jakiego nurt reprezentują ci prości, często prymitywni i dzicy pasterze z afgańskich gór, przypomina odległe średniowiecze. Talibowie wcielali w życie najbardziej radykalne, bezwzględne, okrutne prawo, jakie jest znane w islamie, a właściwie w jego specyficznych odmianach. Do tego przez dziesięciolecia wojen byli przećwiczeni w bojach, zdeterminowani do walki z niewiernymi. O jakichkolwiek prawach człowieka, czy demokracji, mogliśmy całkowicie zapomnieć.
Wraz z amerykańską interwencją w Afganistanie, której przyczyny leżały w zamachu na WTC z 11 września 2001, pojawiła się nadzieja, że może coś w tym ponurym i dzikim świecie się zmieni na lepsze, niż tylko eksport terrorystów oraz afgańskiej heroiny na zachodnie rynki.
Lata dziewięćdziesiąte i dwutysięczne były bowiem czasem niezwykle agresywnego ekspansjonizmu muzułmańskiego terroryzmu. I jakkolwiek oceniać amerykańskie interwencje w Iraku i w Afganistanie, miały one pewien dość idealistyczny cel, jaki przyświecał USA, by nieść pokój, zwany ironicznie pax americana. I choć ze świecą w ręku można by znaleźć kogoś na świecie, kto by popierał amerykańskie interwencje po zamachu na WTC, to jednak tak naprawdę wielu cieszyło się, że agresywny muzułmański fanatyzm ma jakiś bat nad głową i że jest coś, czego świat wprawdzie nie lubi (amerykańska polityka zagraniczna), to jednak lepiej, że ktoś to bierze na siebie, niż że fundamentalizm rozlewa się po świecie bez kontroli.
No i te nadzieje brutalnie upadły po opuszczeniu Kabulu wraz z ostatnimi amerykańskimi transportami. W ich miejsce wkroczyli talibowie z ich średniowiecznymi zasadami i prawami szariatu. Kobiety znów zostały zagonione do domów, znów im kazano szczelnie zakrywać twarze, znów zaczęły się publiczne egzekucje, obcinanie rąk i nóg, prześladowanie mniejszości religijnych i etnicznych. Wrócił koszmar znany sprzed ponad dwudziestu lat.
Czy to oznacza, że próba wprowadzenia jakichś choćby podstawowych zasad i praw w tej części świata, wieloletnia praca polegająca na zmontowaniu zalążków praw człowieka i demokracji poszła na marne?
Istotnym horoskopem sygnującym proces przejęcia władzy przez talibów, jest data przejęcia władzy przez tymczasowego prezydenta Amrullaha Saleha i ogłoszenie powstania emiratu afgańskiego, co nastąpiło 17 sierpnia o godzinie 16.00 czasu lokalnego.
Już rzut oka pokazuje, jak bardzo ponury i nieprzyjemny jest to horoskop. Słońce wraz z Merkurym i Marsem przebywają w mrocznym VIII domu. Ascendent w znaku Koziorożca też nie zwiastuje jakiegoś umiaru. Na dodatek w I domu znajduje się Pluton.
Nic dobrego taki horoskop nie zapowiada. Wystarczyło kilka tygodni, by się przekonać, jak odległe od zachodnich wartości zasady panują w tej części świata. No, ale nie można na takie procesy patrzeć z publicystycznego, opartego na emocjach i medialnej histerii puntu widzenia.
Ósmodomowa konstrukcja tego horoskopu wcale nie musi oznaczać, że talibowie mogą się czuć panami sytuacji z poczuciem, że będą tam rządzić na długo i spokojnie.
Ich ekstremalność, okrutne prawa, nieudolność w zarządzaniu dużym organizmem państwowym, którym i tak Afganistan nigdy nie był, spowoduje liczne konflikty, spory i bunty. Trzeba też pamiętać o tym, że Afganistan od dziesiątek lat jest w stanie wojny. Wygląda na to zatem, że talibowie wcale nie muszą się czuć pewni zwycięstwa i możliwe, że nie porządzą tam zbyt długo.
Albo dojdzie na ich łonie do rozłamów i wewnętrznych konfliktów, albo narobią sobie tylu wrogów, że wcześniej czy później dojdzie w Afganistanie do wojny domowej – okrutnej i krwawej. Inna, również prawdopodobna wersja sytuacji, jaka będzie mieć miejsce w Afganistanie, to stopniowa liberalizacja talibańskiego dzikiego okrutnego reżymu i jakaś próba dogadania się ze światem, a nawet z ich głównych wrogiem – z USA. Byłaby to wersja, którą znamy z choćby z Pakistanu, Filipin, Korei Południowej – krwawych dyktatur, które się z czasem ucywilizowały i postawiły na pewne demokratyczne rozwiązania, a nawet pełną demokrację (Korea Płd.).
Po tych dwudziestu lat amerykańskiej władzy w Afganistanie jednak pozostał pewien ślad, wizja, wyobrażenie, że istnieje jakaś alternatywa. Afganistan zatem nie musi się pogrążyć w mrokach średniowiecza, gdyż talibańska wersja rządów jest tak archaiczna, że nawet w tym biednym, pozbawionym cywilizacji, przemysłu i infrastruktury państwie, będzie nieefektywna.
Wiele jeszcze zatem zdarzy się Afganistanie, nim rządy talibów okrzepną. Może się zatem okazać, że sytuacja pójdzie w całkowicie innym kierunku, niż tylko w stronę religijnego archaicznego reżymu.
Niebo w październiku
Słońce przebywa w znaku Wagi, by 23.10 o godz. 06.50 wejść w Skorpiona. Ze Skorpiona do Strzelca przewędruje Wenus. Mars znajduje się w Wadze, by 30.10 wejść w znak Skorpiona. Merkury znajduje się w retrogradacji w znaku Wagi, by 18.10 ruszyć do przodu. Jowisz wraz z Saturnem retrogradują w Wodniku, jednak 11.10 Saturn przechodzi w ruch postępowy, a Jowisz 18.10. Uran wędruje ruchem wstecznym w Byku, Neptun zaś w Rybach. Pluton przebywa w Koziorożcu. Nów Księżyca będzie mieć miejsce 06.10 w znaku Wagi, pełnia zaś 20.10 w znaku Barana

Świat w październiku

Dwie konfiguracje nadają dominujący ton astrologicznym figurom i układom tegorocznego nieba. Pierwszą jest kwadratura Saturna z Uranem, drugą kwadratura Plutona z Eris. Oba aspekty stają się osnową ważnych konstelacji, a ze względu na to, że są to kwadratury, tworzone przezeń figury nie mogą być harmonijne, więc najczęściej mamy do czynienia z półkrzyżami, których w tym roku na niebie nie brakowało.
Szczególnie kwadratura Plutona z Eris powinna zwrócić naszą uwagę, jako istotny czynnik, który będzie kształtować sytuację październikowego nieba. O wzajemnej relacji Plutona z Eris pisałem już w poprzednich prognozach, jak choćby rocznej: „głównymi aspektami, jakie tworzyć będą planety w nadchodzącym roku (2021), to kwadratura Plutona w znaku Koziorożca z Eris w Baranie. Eris – która wg swej mitologicznej symboliki jest boginią chaosu, kłótni i sporów, posiadająca Księżyc o równie malowniczej nazwie Dysnomia – córka Eris – (bezprawie, bałagan, spory). Eris z Plutonem już trzykrotnie weszła w kwadraturę w pamiętnym roku 2020. W roku 2021 – w sierpniu i w październiku utworzą jeszcze dwa razy kwadraturę. Będzie ona osnową kilku figur i konstelacji roku 2021 – półkrzyża znaków kardynalnych z czerwca, dwóch półkrzyży z lipca i półkrzyża z października.”
Czerwcowe i lipcowe półkrzyże przyniosły serię katastrof przyrodniczych (powodzie w Niemczech i Chinach) wywołując iście apokaliptyczną retorykę w mediach o nadchodzącej katastrofie klimatycznej.
Październikowy półkrzyż, w który będzie zaangażowana kwadratura Plutona z Eris, będzie jednak wyjątkowy. Sformuje się 20 października, na pełni Księżyca. Księżyc w pełni w znaku Barana znajdzie się w ścisłej koniunkcji z Eris. Naprzeciw znajdzie się Słońce w Wadze tworzące linię pełni. Słońcu towarzyszyć będą Merkury i Mars, przy czym Mars będzie również w ścisłej, jednostopniowej opozycji z Eris. Do tej ostrej i twardej huśtawki planetarnej pod kątem prostym ustawia się Pluton w Koziorożcu tworząc figurę w kształcie litery T, czyli półkrzyż. W ten półkrzyż zaangażowanych jest aż sześć planet!
To bardzo mocna, ostra, wybuchowa i ciężka figura, być może najmocniejsza ze wszystkich tegorocznych układów planetarnych. W konsekwencji przyniesie ona szereg wstrząsów, potężnych zawirowań, napięć i konfliktów, które mocno rozpalą media i opinię publiczną.
Październikowy półkrzyż obejmuje trzy znaki kardynalne – Barana, Wagę i Koziorożca. Kardynalne – to znaczy zasadnicze, podstawowe, fundamentalne – i takież procesy też półkrzyż uruchomi. Barana kojarzymy z rywalizacją, wojskiem, wojną, ekspansją i agresją. Waga to dyplomacja, polityczne strategie, gry, pakty i porozumienia, kultura, częściowo media i informacja. Koziorożca wiążemy z centralnymi systemami politycznymi, władzą, organizacjami i państwowymi strukturami o charakterze systemowym. Napięcie między tymi kategoriami to niemal recepta na ostry konflikt międzynarodowy, spór, polityczny wstrząs lub kryzys.
Półkrzyż obejmuje trzy znaki, a że jest to figura na swój sposób „ułomna”, więc brakuje jej czwartego ramienia, by utworzyć „prawdziwy”, czyli wielki krzyż. Czwartym znakiem, którego brakuje, czyli tym, który stanowi element wyzwalający proces napięcia krzyża, jest znak Raka.
Najniżej położony w zodiaku znak, reprezentuje też to wszystko, co na tym dole jest – a zatem lud, społeczeństwo, zwykłych ludzi skupionych na codziennej egzystencji, przeżyciu, rodzinie, podążaniu za stabilizacją i świętym spokojem. Element ludowy jest chwiejny, lękowy, księżycowy, poddany na populistyczną retorykę, manipulacje, straszenie, mamienie obietnicami i prezentami. No i tenże właśnie zasób, struktura – to zwykłe społeczeństwo – mocno dostanie w październiku w kość.
Dwa główne tematy będą wzmacniać troski i niepokoje tegoż zwykłego ludu. Pierwszym jest kolejna fala pandemii, w których to cyfrach im przypisanych lubują się media nakręcające lęki i straszące kolejną odsłoną apokalipsy. Rządy, elity władzy, opiniotwórcze media, nauka i medyczne autorytety wdrażają różne strategie walki z pandemią – od bardziej liberalnych, po radykalne, twarde, niemalże totalitarne. Różne są też reakcje na te działania. Jednak da się zauważyć, że większość rządów postawiło na dokręcanie śruby w postaci przymusu szczepień, restrykcyjnych ograniczeń, blokad i lockdownów, jak ostatnio uczyniła to Australia.
Ograniczenia związane z przemieszczaniem się, podróżowaniem, turystyką, aktywnością towarzyską i kulturalną, powodują liczne napięcia – właśnie przede wszystkim u symbolizowanego przez czwarty znak kardynalny Raka – elementu ludowego. Byliśmy w ostatnich miesiącach świadkami licznych marszów protestacyjnych, buntów i zamieszek związanych z covidowymi zakazami i ograniczeniami.
Narasta również ostra, agresywna konfrontacja między obiema stronami sporu – elitami reprezentowanymi przez opiniotwórcze media, rządy, naukę, a umownie nazwanymi „antyszczepionkowcami”, umownie – gdyż ludzie ci w większości nie są przeciw szczepieniom jako takim, ile wobec rządowych strategii walki z pandemią. Akty przemocy, agresji, wzywanie do radykalnych działań z obu stron tworzy groźną, konfrontacyjną polaryzację, która może mieć poważne konsekwencje społeczne i polityczne.
Październikowy półkrzyż mocno zaogni ten spór – i wywoła silny sprzeciw właśnie w elemencie ludowym, czyli tym punkcie wyzwalającym energię półkrzyża.
Drugim, groźnym i niebezpiecznym problemem, którego negatywne konsekwencje zaczynają się rozlewać na wielu rynkach i w licznych gospodarkach, to drożyzna, czyli rosnąca inflacja. Szaleć zaczynają ceny nośników energii – ropy, węgla, a zwłaszcza gazu. Nakręca się bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości. Najboleśniejszy dla reprezentowanego przez czwarty element krzyża – znaku Raka, czyli ludu – jest zaś wzrost cen żywności.
Po wybuchu kryzysu w roku 2008 banki centralne zalały światową gospodarkę strumieniem pieniądza, w celu przeciwdziałania recesji. Obawy klasycznych, liberalnych ekonomistów, że wywoła to inflację, nie potwierdziły się. Rynki rosły, giełdy biły rekordy, handel się rozkręcał, a wzrost cen był pod kontrolą. Wybuch pandemii przyniósł głęboki wstrząs na rynkach i w globalnej gospodarce. Banki centralne szybko podjęły działania interwencyjne i znów zalały rynki masą świeżej gotówki. No i znów to zadziałało, więc rynki się szybko odbiły, na giełdy wróciła hossa, handel i produkcja znów zaczęła mocno piąć się w górę.
Lewicowi ekonomiści tryumfalnie zaczęli ogłaszać kres klasycznej ekonomii, w której monetaryzm, trzymanie się ścisłych reguł i dyscypliny finansowej, nie ma już znaczenia, a interwencje stają się czarodziejską różdżką, która pozwoli rozwiązać wszystkie problemy ekonomiczne ludzkości. No i w ostatnich miesiącach magiczna różdżka przestała działać. Wyemitowany przez EBC, FED, centralny bank Japonii i Chin, ale i nasz rodzimy NBP, dług oraz polityka zerowych stóp procentowych rozkręciły spekulacyjne bańki na rynku nieruchomości, surowców, żywności, paliw.
Inflacja jest niezwykle groźna. To złudzenie, że wraz ze wzrostem cen, rosną pensje, więc jakoś się to wszystko kręci. Inflacja wywołuje szereg groźnych zjawisk w gospodarce. Biznes przestaje inwestować, gdyż przy spirali cen po prostu się to nie opłaca i niesie duże ryzyko, konsumenci nie oszczędzają, gdyż gotówka traci wartość, więc kupują co się da, ceny rosną, pojawia się presja na rządy, która jeszcze mocniej nakręca inflację. Kończy się to zawsze tak samo – ekonomiczną katastrofą i kryzysem.
Gwałtownie rosnące ceny zmuszą banki centralne do podniesienia stóp procentowych, co spowoduje znaczące podrożenie kredytów i drastyczne obniżenie konsumpcji. Zwykle to oznacza również pękanie baniek spekulacyjnych. Pierwszą ofiarą jest wielki chiński deweloper Evergrande. W Chinach szaleńczo budowano całe dzielnice i miasta, które stały puste. I choć wszystko się jakoś kręciło, zaczynają się kruszyć te budowane na propagandzie i sztucznej stymulacji procesy gospodarcze.
Podobnie kryzys widać w horoskopie bitcoina, gdzie dyrekcyjny Saturn znajduje się w opozycji do Księżyca. Delegalizacja bitcoina w Chinach przyniosła mocny cios i spadki notowań BTC. I choć już nie takie kryzysy zaliczała ta cyfrowa waluta, to jednak jest to ważny sygnał dla inwestujących w kryptowaluty. Wielokrotnie w moich prognozach pisałem o tym, że bitcoina czeka krach, co nastąpi w skali dwóch, trzech lat.
Nie ma wątpliwości, że czeka nas potężny, być może nawet głębszy, niż w roku 2008, kryzys ekonomiczny, gdyż rządy od blisko dwudziestu lat stosują politykę leczenia kaca wódką, a pożar gaszą benzyną. Bolesna lekcja ekonomii jest więc nieuchronna. Kryzys jednak nie wybuchnie w październiku, lecz będzie mieć swoją pierwszą odsłonę. Wielki krach z roku 2008 też poprzedzały ostrzegawcze sygnały, które zostały zignorowane. Już w roku 2006 i 2007 zaczęły się pierwsze bankructwa banków i funduszy inwestycyjnych, co zapowiadało wielki kryzys. Ale – tak jak dziś ma to miejsce również – ekonomiści uspokajali, że już nie będzie żadnych kryzysów, że współczesne gospodarki są na to odporne, że do kryzysu jest daleko.
Prawdopodobnie październik przyniesie pierwszą salwę w szykującej się wojnie, pierwszy sygnał, że idzie kryzys, który rozpęta się za rok lub dwa. No i jak zwykle najbardziej w takich sytuacjach baty dostają ci, którzy są na dole, którzy są okradani przez rządy wzrostem cen, a potem kryzysem. Za populistyczne iluzje zawsze płaci lud, który te populistyczne obietnice lubi słuchać. A zatem czwarty element październikowego półkrzyża – Rak, czyli lud, znów czeka lekcja leczenia się z iluzji i złudzeń, co czeka również Polskę, w której populistyczna polityka rozdawnictwa zaczarowała suwerena.
Astrologiczny przegląd
W drugim, alternatywnym horoskopie Republiki Federalnej Niemiec, progresywne Słońce wędruje przez Plutona. Koniec epoki potężnej Angeli Merkel będzie mieć potężne konsekwencje dla Niemiec, ale i dla całego świata, również dla Polski.
Uran na ascendencie horoskopu Austrii zapowiada duży wstrząs polityczny i społeczny nad Dunajem.
Tranzytujący Neptun przez Słońce horoskopu Litwy z 1990 roku oraz Uran na Słońcu horoskopu Łotwy ostrzegają, że Władymir Putin i sterowany przez niego białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka jeszcze nie skończyli z wojną hybrydową na swoich zachodnich granicach. Niewątpliwie na Kremlu trwają prace nad kolejnymi strategiami nękania Unii Europejskiej (w tym Polski) za jej politykę wobec rosyjskiego i białoruskiego dyktatora.
Dyrekcyjny Saturn wędruje przez urodzeniowego Marsa w horoskopie Putina, co powoduje u niego nasilanie się strachu przed utratą władzy, w czym mu nie pomogło zwycięstwo popierającej go partii w wyborach do Dumy. Putin nawet specjalnie nie ukrywa, że wybory te zostały sfałszowane. Putin wraz z wiekiem zaczyna się zamieniać powoli w paranoicznego Stalina u kresu swojego życia i zramolałego Breżniewa z końcówki lat siedemdziesiątych. Rosję czekają potężne wstrząsy i problemy, co zapowiada opozycja Urana do Słońca Rewolucji Październikowej.
Pluton na ascendencie i Słońcu horoskopu Arabii Saudyjskiej, Jowisz na Słońcu Rewolucji Irańskiej, a także dyrekcyjny Saturn na ascendencie horoskopu Izraela, zapowiada wielkie wstrząsy, jakie czekają państwa Półwyspu Arabskiego i cały Bliski Wschód.
Kraj
Polskie władze aktualnie toczą boje na dwóch frontach. Oba pola bitew są w pewnym sensie połączone, choć wrogowie są inni, bo na przeciwległych granicach.
Pierwszym wrogiem – nieco wirtualnym, nie do końca jasno zdefiniowanym – są białoruskie służby specjalne, które w imieniu i na rozkaz reżymu Aleksandra Łukaszenki prowadzą wojnę hybrydową z Polską na jej wschodnich rubieżach. „Pociskami” w tej wojnie są uchodźcy, których białoruski reżym sprowadza z całego świata mamiąc ich obietnicami dostarczenia do zachodniej Europy – oczywiście za sowite wynagrodzenie, które przywłaszczają sobie funkcjonariusze reżymu.
Łukaszenka prowadzi tę dziwną wojnę na swoich zachodnich granicach (również na granicy z Litwą) po to, by wymusić na Brukseli negocjacje. Unijne sankcje są kosztowne i bolesne dla białoruskiego despoty, więc uchodźcy są kartą przetargową w ewentualnych rozmowach z UE. Łukaszenka zastosował opracowaną w 2010 roku na Kremlu strategię wojny hybrydowej, w której w charakterze najeźdźców i intruzów używa się uchodźców. Za przykładem prezydenta Turcji Erdogana, który szantażując Unię uchodźcami, uzyskał duże środki, Łukaszenka też zagrał tą kartą, by „coś” dostać od Brukseli.
Jednak (świadomie lub nie) Łukaszenka podał butlę z tlenem słabnącej władzy Kaczyńskiego. I tak jak kwestia straszenia uchodźcami dała zwycięstwo Victorowi Orbanowi na Węgrzech, tak i partia Kaczyńskiego odbiła się w notowaniach po pompowaniu zagrożenia ze wschodu oraz po wprowadzeniu stanu wyjątkowego na wschodniej granicy. Zadziałał tu mechanizm jednoczenia się wokół władzy w chwili zagrożenia.
Nie ma większych wątpliwości, że ogłaszanie stanu wyjątkowego jest niepotrzebne i służy jedynie wzmocnieniu notowań władzy oraz testowaniu reakcji wyborców na dokręcanie śruby wobec mniej lub bardziej realnych zagrożeń.
Wielokrotnie wspomniany przeze mnie tranzyt Saturna przez Księżyc w horoskopie chrztu Polski z 996 roku oraz w horoskopie III Rzeczpospolitej sygnalizuje działania władzy umacniające jej pozycję. Zamordystyczne, autorytarne i rygorystyczne działanie Saturna na Księżyc w obu horoskopach powoduje kilka efektów.
Pierwszym jest przestraszenie suwerena i wywarcie wrażenia, że obecna władza jest twarda, surowa, bezlitosna i bezalternatywna, że tylko silną ręką można skutecznie rządzić. Drugi efekt tranzytu Saturna to działania służące niszczeniu niezależności mediów (lex TVN), sądownictwa, samorządności i praw obywatelskich – podręcznikowy klasyk wszystkich autokracji na świecie, które od demokracji zmierzają ku dyktaturze. Trzecim jest centralizm – przejmowanie władzy w każdym jej wymiarze i stopniu, stąd walka obecnej władzy z samorządami, autonomią uczelni wyższych, dokręcanie śruby na polu obyczajowym (zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej) i ścisły sojusz polityczny z Kościołem Katolickim.
Drugi front – zachodni – związany jest z wojną z Unią Europejską w kwestiach dotyczących praworządności. Przez sześć lat brukselski pies szczekał, ale nie gryzł. Kaczyński nic sobie nie robił z unijnych ostrzeżeń i krok po kroku umacniał swoje jednowładztwo spychając Polskę w odmęty autokracji. „Coś” jednak w unijnych instytucjach zazgrzytało, coś pękło, skończyła się cierpliwość unijnych urzędników.
To „coś” widać doskonale w horoskopie polskiej akcesji do Unii Europejskiej. Od kilku miesięcy przez Słońce polskiej akcesji do UE ma miejsce tranzyt Urana, który ze swoją wybuchowością, rewolucyjną pasją i wstrząsową mocą zapowiadał, że szykuje się zasadniczy zwrot w unijnej polityce wobec Polski. Ale nie tylko wobec Polski, bo w dniu wejścia Polski do UE wchodziły również inne kraje, jak choćby Węgry, więc w Budapeszcie węgierscy populiści też nie powinni spać spokojnie.
Wyroki TSUE i ETPCz w sprawach sądownictwa, wstrzymanie funduszy dla samorządów walczących z LGBT, wstrzymanie środków w ramach unijnego programu odbudowy, które są podstawą do rządowego planu Polskiego Ładu, kara dla Polski za kopalnię w Turowie oraz szykujące się kolejne wyroki i decyzje UE są jasnym i wyraźnym sygnałem, że w Brukseli doszło do politycznej zmiany wobec polityki polskiego rządu związanej z praworządnością.
Pierwsze przejście Urana przez Słońce polskiej akcesji do UE nastąpiło w maju. Tranzyt ten poprzedzał serię spektakularnych wyroków TSUE w sprawach sądownictwa. Drugie i trzecie przejście Urana przez Słońce akcesji nastąpi w styczniu, ale ze względu na to, że Uran będzie wtedy w pozycji stacjonarnej, czyli, że przez dwa miesiące zatrzyma się w tym punkcie, można powiedzieć, że najciekawsze dopiero przed nami.
Batalia z Brukselą się zatem dopiero rozkręca, więc rząd Morawieckiego nie powinien mieć nadziei na to, że unijna kasa z funduszu odbudowy szybko do Polski przypłynie. Wygląda na to, że Bruksela postanowiła pójść na ostro i będzie twardo domagać się odkręcenia pisowskich „reform” w sądownictwie jako warunek otrzymania unijnych funduszy.
Będzie to bardzo bolesne i trudne dla pisowskiej władzy, gdyż jakakolwiek decyzja – pójścia na ostre zwarcie z Brukselą, czy też podkulenie ogona pod siebie i odkręcanie pseudoreform w sądownictwie – będzie ciosem dla Kaczyńskiego i dla jego partii. Ciężko będzie zatem wytłumaczyć suwerenowi, że Polska się musiała wycofać ze wspaniałych reform sądownictwa pod groźbą zakręcenia kurka z unijną kasą. Tranzyty Urana bywają wybuchowe, wstrząsowe i często katastroficzne, o czym przekonała się Beata Szydło i Jan Szyszko, którzy zaliczyli ten tranzyt w czasie swoich rządów. Szydło straciła posadę premiera, Szyszko został zdymisjonowany i wkrótce potem zmarł.
Podobny tranzyt zalicza w tej chwili szef Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty, który w swojej partii zaczął używać metod niemalże totalitarnych bezwzględnie zwalczając oponentów, próbując się dogadać z Kaczyńskim w kwestii ewentualnej współpracy. Nic dobrego te działania Czarzastemu nie przyniosą, co oznacza, że wkrótce straci on władzę nad lewicową formacją, lub pogrąży lewicę w kryzysie nie mniejszym, niż ten z roku 2015.
Dla samego Kaczyńskiego to także nie jest łatwy czas. Po raz czwarty przez jego urodzeniowy Księżyc wędrować będzie Neptun (piąty raz w styczniu 2022). Tranzyt ten sprawia, że polityczny nos i instynkt, z którego słynął Kaczyński, coraz mocniej zaczyna go zawodzić. Tranzyty Neptuna z założenia mają nas przybliżać ku transcendentnym ideom, nieść wizje, uduchowiać nas i rozpuszczać napięcia. Często też jednak prowadzą na manowce, wywołują zaburzenia emocjonalne, psychiczny chaos, lęki, depresje i nasilają uzależnienia.
Dla starszego człowieka taki tranzyt jest groźny, gdyż wzmacnia zaburzenia psychiczne, fobie, psychozy, może także przyspieszać procesy neurodegradacyjne, starczą demencję itd. Będzie zatem wyraźnie zauważalne w kolejnych kilkunastu miesiącach pogorszenie samopoczucia prezesa PiS, jego osłabienie – zwłaszcza intelektualne i emocjonalne. Dodajmy do tego kwadraturę progresywnego Słońca do urodzeniowego Marsa, by zauważyć, że te trudne procesy i zjawiska z miesiąca na miesiąc się będą nasilać.
Gospodarka
Jeśli jest coś naprawdę groźnego dla trwałych i stabilnych rządów prawicowej koalicji, to nie są to kwestie sądownictwa, praw kobiet, korupcji i trójpodziału władz. Największym zagrożeniem dla rządów Kaczyńskiego są kwestie ekonomiczne.
Jednak stan polskiej gospodarki jest całkiem dobry, wzrost gospodarczy wysoki, bezrobocie niskie, więc gdzie jest to zagrożenie? Nie makroekonomia jednak jest tu problemem i wyzwaniem, ale poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa zwykłego Polaka. Populistyczne rządy Prawa i Sprawiedliwości skutecznie zaspakajały potrzebę ekonomicznego spokoju i poczucia przewidywalności, poprzez programy socjalne dla elektoratu.
Taka myśl przyświecała władzy, gdy po głębokim spadku PKB po wybuchu pandemii, NBP ruszył z pomocą dla politycznych mocodawców, z interwencyjnym dodrukiem złotego – co stało się pierwszy raz po 1990 roku. Zasiadający w banku centralnym i radzie polityki pieniężnej – mocno związani z aktualną władzą – nie pamiętają, że podobne działania spowodowały pod koniec lat osiemdziesiątych hiperinflację i ekonomiczną katastrofę.
Interwencyjny druk złotego oraz polityka zerowych stóp procentowych wywołały spekulacyjną bańkę na rynku nieruchomości oraz wysoką inflację – rekordową w Unii Europejskiej. Najbardziej jednak dotkliwy dla suwerena okazał się rekordowy skok cen żywności, co najmocniej uderza w elektorat Prawa i Sprawiedliwości.
Inflacja jest dla gospodarki wielkim złem. Rządy w ten sposób okradają swoich obywateli, gdyż inflacja powoduje wzrost dochodów budżetowych – kosztem oszczędności i dochodów tych, którzy nie mogą domagać się rekompensaty utraconych dochodów. Gdy szaleje inflacja, biznes wstrzymuje się z inwestycjami, gdyż pojawia się niepewność na rynku, ludzie wypłacają pieniądze z rachunków, pozbywają się oszczędności, gdyż pieniądz traci wartość i przeznaczają finanse na konsumpcję, co podnosi ceny produktów i w ten sposób rośnie spirala inflacyjna.
Wysoka inflacja wcześniej, czy później, prowadzi do ekonomicznego kryzysu, a nawet katastrofy. I tak właśnie często kończą populistyczne reżymy. Tak upadł PRL, populistyczna władza Perona w Argentynie, Roberta Mugabe w Zimbabwe, tak narodził się faszyzm w Niemczech.
I choć inflacja nie jest tylko polskim problemem, to jednak krajowy wskaźnik inflacji jest najwyższy w całej Unii Europejskiej.
W horoskopie złotego (reformy Grabskiego z 1924) roku, tranzytujący Saturn jest w opozycji do Księżyca (w 2024 roku także w dyrekcyjnej opozycji), a jeszcze niedawno był na Słońcu i na IC horoskopu złotego. Pluton zaś jest w kwadraturze do ascendentu, a Uran w kwadraturze do Księżyca. Niepokojącym trendem jest zbliżający się w progresji Mars na IC (kumulacja 2024 rok).
Podobne aspekty widać w horoskopie wejścia złotego w obieg (też 1924 rok). Uran na Słońcu oraz Saturn w kwadraturze do Słońca tegoż horoskopu. W roku 2022 Uran przejdzie przez IC tegoż horoskopu, co jest groźnym i wybuchowym aspektem.
Inflacja będzie się zatem rozkręcać. Władza nie będzie miała jednak wyjścia. Duszenie inflacji będzie procesem bolesnym, gdyż oznacza wzrost rat kredytów bankowych i zduszenie wzrostu gospodarczego, co mocno uderzy z popularność władzy.
I choć polska gospodarka nieźle się kręci i zapewne przypłyną do nas w końcu unijne środki w ramach unijnego planu odbudowy, to jednak właśnie kwestie ekonomiczne mogą okazać się kluczowe w procesie zakończenia rządów Zjednoczonej Prawicy.