Kościół na rozdrożach

Śmierć papieża Franciszka nie jest wielkim zaskoczeniem. Był już wiekowym człowiekiem i mocno schorowanym. 88 lat to i tak długi staż na tym specyficznym stanowisku, jakim jest bycie szefem najstarszej na Ziemi – bo liczącej dwa tysiące lat – korporacji, czyli Kościoła Katolickiego.
Papież najpierw poważnie zachorował w marcu, a potem zmarł po ciężkim zapaleniu płuc, co miało miejsce podczas tranzytu Saturna przez Słońce i Wenus oraz Neptuna przez Marsa w horoskopie papieskiego ingresu.
I jak zawsze w takich momentach, tak i teraz, po śmierci Franciszka, zaczynają się mnożyć spekulacje na temat przyszłości Kościoła Katolickiego. Czy dojdzie do jakiegoś przełomu, reformy, zmian? Czy będzie kontynuowana reformistyczna polityka Franciszka? Czy też na tronie piotrowym zasiądzie konserwatysta i spowolni reformy?
A może ta gorąca dyskusja o Kościele, te intrygujące spekulacje na temat przyszłość Kościoła, nurtów które wygrywają (przegrywają) to tylko sprytna sztuczka PR-owa, która przykuwa uwagę mediów, liberalnych czy też konserwatywnych – wszystko jedno – chrześcijańskich publicystów i filozofów?
Parafrazując słynny cytat z powieści Giuseppe Tomasi di Lampedusa „Lampart”: „Wiele się musi zmienić, żeby nic się nie zmieniło” – głównym celem Kościoła jest trwanie i przetrwanie. KK jest niczym profesjonalnie zarządzana wieka korporacja, a jak wiemy wielkich korporacji się nie lubi, czasem nienawidzi, oskarża o różne rzeczy, ale chętnie korzysta z jej usług i produktów, nawet jeśli nie jest się jej zwolennikiem, ulega narracji, cytuje, ogląda filmy, czyta powieści.
Nieważne, że często Kościół bywa tam czarnym charakterem, straszną organizacją, której członkowie to postacie nie z nieba, ale z piekła rodem. I w zgodzie z zasadą gwiazd hollywoodzkich” nieważne czy piszą o mnie dobrze, czy źle, ważne że piszą i nie przekręcają nazwiska”.
Jakiekolwiek zmiany i reformy wprowadzane w Kościele nie płyną bynajmniej od Ducha Świętego, ale są pewną korektą systemu, który musi reagować na modernizacyjne globalne procesy.
I jeśli pożegnamy się z iluzjami, że Kościół Katolicki ma jakąś szczególną duchową misję i boskie namaszczenie, to zrozumiemy, że to po prostu świetnie zarządzana organizacja polityczno-biznesowa, której celem jest trwanie, pomnażanie zysków, uzyskiwanie wpływów. Taka sama jak banki, korporacje biznesowe, organizacje polityczne, partie, sojusze ekonomiczne, polityczne i wojskowe, więc liczenie na to, że pewnego dnia w Kościele dojdzie do jakiejś wielkiej transformacji, wielkiej odnowy i przebudzenia, można włożyć między bajki.
Oczywiście – jak w każdej organizacji – zdarzają się tam światli, inteligentni, mądrzy, uduchowieni i wrażliwi ludzie. Ale pamięć korporacyjna każe trzymać się kursu, czasem delikatnie coś tam skorygować, ale bez przesady. Kościół Katolicki zatem nigdy nie przejdzie naprawdę wielkiej, głębokiej, radykalnej transformacji, co zdarza się nawet korporacjom, państwom, organizacjom i sojuszom.
Paradoksalnie ten styl – bardzo konserwatywny i ostrożny – zagwarantował Kościołowi Katolickiemu dwutysięcznoletnie panowanie. Radykalne zmiany mogą go zatem wysadzić z siodła, więc feudalny, wzięty żywcem ze średniowiecza system zarządzania, skrajny konserwatyzm, centralizm, patriarchalizm i celibat – to wszystko trzyma system w kupie.
Czy zatem Kościół będzie trwał po wieki? Ależ skąd! Każdy system, każda organizacja i religia kiedy znajdzie swój kres, choć niektóre religie trwają od tysięcy lat, dłużej niż chrześcijaństwo (judaizm, buddyzm, hinduizm). KK to jednak jedyna taka centralistycznie i absolutystycznie zarządzana religia, co sprawia, że duchowość i wiara są tylko fasadami.
Czasem jednak coś w systemie się zadzieje wyjątkowego, a nawet dramaturgicznego. Kościół ma za sobą bardzo poważne kryzysy i schizmy (schizma wschodnia, reformacja, ponowoczesność i laicyzm), które wyzwalają reformistycznego ducha, albo przeciwnie – są sygnałem do ostrego wciskania hamulca.
Doskonale to widać w horoskopie cywilizacji chrześcijańskiej, czyli kosmogramie edyktu cesarza Teodozjusza I, który nakazał by z dniem 28 lutego 380 roku przyjęcie wszystkim ludom Imperium Rzymskiego chrześcijańskiego wyznania wiary uchwalonego na Soborze nicejskim z 325 roku.
Wielkim i dramatycznym wstrząsem dla Kościoła była reformacja, która rozpoczęła się w 1517 roku. W chwili gdy Marcin Luter przybijał swoje 95 tezy na drzwiach katedry w Wittenberdze, progresywne Słońce horoskopu cywilizacji chrześcijańskiej przechodziło przez Plutona, a kilka lat później przez Saturna.
Niezwykłe jest to, że ponowna wędrówka Słońca przez Plutona i Saturna, która miała miejsce dokładnie 365 lat później, oznaczała kolejny wielki wstrząs, jakim była Wiosna Ludów z 1849, zjednoczenie Włoch, upadek państwa Kościelnego oraz I sobór watykański z jego dogmatem o nieomylności papieża i całą serią odrzucających cywilizacyjne zmiany uchwał betonujących fundamentalistyczny katolicyzm.
Ostatnim mocnym wstrząsem w Kościele były reformy II soboru watykańskiego. Sobór ten miał miejsce w latach 1962-1965. W latach 1960-1965 miał miejsce tranzyt Urana i Plutona przez Imum Coeli tegoż horoskopu, a zarazem w opozycji do Słońca kosmogramu cywilizacji chrześcijańskiej.
Czy coś interesującego się teraz dzieje w tym horoskopie? Na ascendent horoskopu cywilizacji chrześcijańskiej wkracza (w roku 2027) progresywny Mars. Poprzednim razem miało to miejsce w 1503 roku, a zatem o kilka lat progresja ta poprzedzała reformację. Interesujące jest zatem, czy wojownicza i wybuchowa natura Marsa wstrząśnie Kościołem, w którym doszło do pewnych zmian na skutek pontyfikatu Franciszka, ale szybko mogą zostać stłumione. Możliwe zatem, że następca Franciszka raczej nie będzie konserwatystą, lecz kolejnym – może nawet bardziej radykalnym niż Franciszek – reformatorem.
Nie mniej ciekawe rzeczy dzieją się w horoskopie państwa watykańskiego. Dokładnie teraz dyrekcyjny Jowisz wkracza na ascendent oraz będzie mieć miejsce tranzyt Urana przez Medium Coeli (lata 2025-2026).
Konklawe papieskie zacznie się 7 maja (godzina jest jeszcze nieznana) i oczywiście będzie w nim obecny dramatycznie mocny i wstrząsowy półkrzyż Eris w Baranie, Plutona w Wodniku oraz Marsa w Lwie. Półkrzyż ten jest źródłem ostatnich dramatycznych zdarzeń, jakimi są trumpowska wojna celna, sama śmierć papieża, ważące się losy Ukrainy, niebezpiecznie nakręcający się konflikt dwóch atomowych mocarstw – Pakistanu i Indii.
Taka koncentracja silnych i widowiskowych zdarzeń w horoskopach związanych z Kościołem Katolickim raczej nie zapowiada wciskania hamulca.
Kościół ma duże i poważne problemy, jakimi są spadek powołań, laicyzacja, skandale z molestowaniem seksualnym dzieci oraz obecność tzw. „lawendowej” (gejowskiej) mafii w kościelnej hierarchii, o czym dużo pisał Frederic Martell w „Sodomie” i inni.
Franciszek wymienił kolegium kardynalskie ze skrajnie konserwatywnych nominatów namaszczonych przez Jana Pawła II i Benedykta XVI na nieco bardziej liberalnych, a przynajmniej otwartych na zmiany kardynałów. Szykuje się największe konklawe w dziejach Kościoła, w którym zasiądzie najpr. 138 kardynałów-elektorów.
Jowisz i Uran aktywne w horoskopie Watykanu może zwiastować krótkie konklawe i dość jednoznaczny wybór jakiegoś reformatora, który może i nawet nie ma zamiaru wprowadzać jakichś wielkich zmian, ale ze względu na splot wielu zdarzeń i procesów społecznopolitycznych niejako zostaną one wymuszone i narobią niezłego zamieszania w tej niezwykle niechętnej reformom organizacji.
Niebo w maju
Słońce przebywa w Byku, by 20.05 o godz. 20.54 wejść w Bliźnięta. Merkury i Wenus przebywają w Baranie. 10.05 Merkury wkracza w znak Byka, a 26.05 w Bliźnięta. Mars przebywa w Lwie, Jowisz zaś w Bliźniętach. Saturn wędruje przez Ryby. 25.05 na blisko cztery miesiące Saturn wkracza w znak Barana. Uran wędruje przez Byka, Neptun zaś przez Barana. Pluton znajduje się w Wodniku. 04.05 planeta ta wkracza w ruch wsteczny. Pełnia Księżyca będzie mieć miejsce 12.05 w znaku Skorpiona, nów zaś 27.05 w Bliźniętach.

Świat w maju, czyli w kleszczach astrologicznego krzyża

Seria dramatycznych wstrząsów, która przetoczyła się przez świat w kwietniu: trzęsienie ziemi w Birmie i w Turcji, śmierć papieża, wojna celna Donalda Trumpa, ważące się losy Ukrainy, które przypominają przyszłość Polski po konferencji w Jałcie, zaostrzający się konflikt dwóch atomowych mocarstw Pakistanu i Indii oraz najnowsze zdarzenie – gigantyczny blackout energetyczny, który wyłączył prąd w dużej części Hiszpanii i Portugalii oraz częściowo we Francji – to wszystko są konsekwencje twardej, agresywnej i wybuchowej figury półkrzyża.
Mars w Raku (teraz w Lwie) naprzeciw Plutona w Wodniku, w kwadraturze z Eris w Baranie utworzyły na początku kwietnia tę właśnie formację, która przez chwilę zamieniła się nawet w wielki krzyż (na pełni w połowie kwietnia).
Półkrzyż tych trzech agresywnych, wojowniczych, gorących, wściekłych planet – Marsa, Plutona i Eris – nie pojawił się pierwszy raz. Miał on miejsce już kilka razy.
Pierwszy raz planety te ustawiły się w tej agresywnej konstelacji w październiku 2023, gdy palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas dokonała ataku na Izrael zabijając 1,5 i porywając kilkaset osób, z których większość zmarła. Atak Hamasu rozpętał krwawą i okrutną wojnę, w której zginęło kilkadziesiąt tysięcy Palestyńczyków, a strefa Gazy została zamieniona w ruinę.
Kolejny raz planety te ustawiły się w półkrzyż w październiku i listopadzie 2024, czyli podczas finału kampanii wyborczej w USA. Ich skutkiem była szybka i dynamiczna zmiana preferencji wyborczych Amerykanów oraz zwycięstwo Donalda Trumpa. Kolejny raz Mars, Pluton i Eris ustawiły się w półkrzyżu w styczniu 2025, a zatem figura ta stała się częścią horoskopu zaprzysiężenia Donalda Trumpa.
W kwietniu figura ta ustabilizowała się na blisko pięć tygodni i będzie odczuwalna mniej więcej do 7 maja. Powtórzy się jeszcze we wrześniu w nieco innej formie, ale nadal w agresywnej wersji, gdy Mars znajdzie się w opozycji z Eris i w kwadraturze z Plutonem.
Zdążyliśmy się już nieco przyzwyczaić do – mówiąc oględnie – dość oryginalnego, ekscentrycznego i nieprzewidywalnego – stylu przywództwa Donalda Trumpa, którego zaledwie trzymiesięczne rządy wywołały istne tsunami, które przewaliło się przez świat. Jednak ekstremalność horoskopu zaprzysiężenia Trumpa (wielki krzyż, koniunkcja Słońca z Plutonem) nie dawało szansy na nawet chwilę oddechu.
Burza przewala się w amerykańskiej administracji publicznej, edukacji i mediach, w postaci masowych zwolnień, które koordynuje DOGE kierowane przez Elona Muska. Ciarki na plecach wywołują zapowiedzi aneksji Grenlandii, podboju kanału panamskiego, zajęcia Kanady jako 51 stanu USA, wysyłania skazańców do ogromnego więzienia w Salwadorze. MAGA postanowiła się też odegrać na lewicowym, antyizraelskim, propalestyńskim ruchu woke, który zdominował amerykańskie wyższe uczelnie.
Rozpoczęta 2 kwietnia wojna celna wywołała szok na rynkach finansowych połączony z gwałtownymi spadkami na amerykańskiej giełdzie, ucieczkę kapitału z rynku, spadek notowań dolara, wzrost rentowności obligacji połączone z coraz bardziej prawdopodobnymi prognozami recesji w amerykańskiej gospodarce.
Doszły do tego kolejne szokujące wiadomości, jakimi są „pokojowe negocjacje” USA z Rosja i Ukrainą. Negocjacje wysłannika Trumpa, wielbiciela Rosji i Putina, mającego rosyjskie korzenie Stevena Witkoffa z Putinem wywołują szok i niedowierzanie.
Kapitał kulturowy Stanów Zjednoczonych, amerykańskie soft power, pozycja i prestiż Ameryki – obrońcy demokracji, wolności i praw człowieka topnieje na naszych oczach. Rozpada się osiemdziesięcioletni sojusz atlantycki Europy i USA, słabnie pozycja i siła paktu NATO. I choć ten wyidealizowany obraz Stanów Zjednoczonych, jako globalnego policjanta broniącego ludzkość przed złymi ludźmi, był mocno podkoloryzowany, gdyż USA jak większość wielkich imperiów dba przede wszystkim o swoje dobro i interesy, to jednak ten mit – Ameryki stojącej po stronie dobra – był atrakcyjny i był ważnym fundamentem amerykańskiego soft power, który rozpada się na naszych oczach.
Negocjacje pokojowe w sprawie wojny sprowadzają się w zasadzie do bezwarunkowej, upokarzającej kapitulacji Ukrainy, wymuszenia na niej akceptacji rosyjskich podbojów (wschodnie okręgi plus Krym), pozbawienia szans na członkostwo w NATO oraz brak jakichkolwiek amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa. Negocjacje polegają na wdeptywaniu Ukrainy w ziemię. Zaś Putina – agresora, wojennego zbrodniarza – Trump wychwala i kokietuje obiecując zniesienie sankcji i współpracę z amerykańskim biznesem.
Koszmarną, tragiczną, niemalże beznadziejną sytuację w horoskopie Ukrainy omawiałem już wielokrotnie. W horoskopie niepodległości Ukrainy z 1991 roku wstrząsy i rozbicie jedności państwa zapowiadał tranzyt Urana przez Imum Coeli, co miało miejsce w 2023 i 2024 roku. Znacznie cięższe i bardziej dramatyczne zdarzenie ma miejsce w horoskopie pierwszej niepodległości z 1918 roku, gdzie Pluton w latach 2025-2027 wędruje przez Słońce i Medium Coeli Ukraińskiej Republiki Ludowej.
W tych ponurych dla Ukrainy okolicznościach w maju pojawi się mały powiew optymizmu. W horoskopie Wołodymira Zeleńskiego Jowisz wkroczy na jego ascendent, co oznacza, że jego pozycja, znaczenie i skuteczność mocno wzrosną. Poprawiająca się pozycja Zełeńskiego w tych szalenie ważnych okolicznościach, w których ważą się losy Ukrainy, pozwala patrzeć na przyszłość Ukrainy w nieco jaśniejszych – niż dotąd – barwach.
Kwietniowo-majowy półkrzyż zacznie się rozpadać po 7 maja, czyli w dniu w którym zacznie się papieskie konklawe, więc też globalna sytuacja zacznie się nieco uspokajać. Niestety nie na długo. 25 maja na kilka miesięcy w znak Barana wkroczy Saturn. Planeta ta w Baranie znajduje się w upadku, gdyż to królestwo innego malefika – Marsa, który – jak wiemy – jest częścią aktualnego półkrzyża.
To zła wiadomość dla światowego pokoju, gdyż Saturn znajdujący się w sferze Marsa (w Baranie) zapowiada zaostrzenie się globalnych konfliktów oraz może pogorszyć sytuację na rynkach finansowych. Poprzednim razem Saturn wędrował przez Barana w latach 1996-1998. Był to czas brutalnej wojny w Kosowie. Starciom między Albańczykami a Serbami towarzyszyły po obu stronach konfliktu liczne masakry cywilów i terrorystyczne zamachy przy całkowitej bezradności i kompromitacji pokojowych sił ONZ. Wojna ta została zatrzymana po wojskowej interwencji NATO. Teraz gotuje się na granicy Indii i pakistanu, które stoczyły ze sobą kilka wojen o sporny Kaszmir.
W Polsce lata te stały pod znakiem stawania na nogi zrujnowanej bankructwem PRL-owskiej gospodarki, wraz z wytężonymi staraniami o przyjęcie Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Okręt „Polska” na wzbudzonych falach - prognoza dla Polski
Wkraczamy w finałowy etap niezwykle ważnego i dramaturgicznego etapu dziejów Polski. Po trzech ważnych wyborach (parlamentarnych, unijnych i samorządowych) czeka nas ostatni etap tej batalii. Na temat wyborów prezydenckich wypowiadałem się już kilkukrotnie – m.in. w prognozie na rok 2025. Komentarz do wyborów prezydenckich zamieszczę w czerwcu.
Moje materiały na temat wyborów prezydenckich:
Horoskop 2025 Przepowiednia dla świata i Polski – Piotr Gibaszewski
na styczniowym wykładzie dla Polskiego Towarzystwa Astrologicznego
https://www.youtube.com/watch?v=C5d8988LUUA&t=6s
oraz obszernie w prognozie na marzec 2025
100 dni rządów Donalda Trumpa oraz zafundowane światu przez jego prezydenturę wstrząsy mają oczywiście poważne konsekwencje również nad Wisłą. Obaw związanych z rewolucyjnymi zmianami wprowadzanymi przez administrację Trumpa nie brakuje. Czy Trump rozwali Pakt Północnoatlantycki i Unię Europejską?
NATO jest dla nas kluczowym fundamentem bezpieczeństwa i kłopoty paktu to wystawianie nas na zagrożenie ze Wschodu, czego ukraiński casus jest aż nadto wymowny.
Temat przyszłości NATO poruszam podczas omawiania różnych globalnych analiz, m.in. w prognozie na kwiecień 2025 oraz w prognozie wideo na YT na maj. Generalne wnioski są optymistyczne. NATO się nie rozleci i nie osłabi. Ale jak się to przełoży na polskie sprawy? Zapowiedzi wycofania 10 tys. amerykańskich żołnierzy z Europy Wschodniej, wycofanie amerykańskiego kontyngentu z Rzeszowa, zmroziło krew analitykom i wojskowym komentatorom. Czy Polska (wraz z innymi wschodnimi członkami NATO) utraci osłonę paktu?
W horoskopie polskiej akcesji do paktu NATO (na Warszawę) na dwie najważniejsze osie tegoż horoskopu wkraczają dwie ważne planety. Jesienią na ascendencie znajdzie się opiekuńczy Jowisz w wyniesieniu w Raku. Na Medium Coeli zaś po raz drugi znajdzie się Saturn (pierwszy raz w kwietniu 2025). Tranzyty te są zapowiedzią ochrony, ugruntowania, wzmocnienia i stabilizacji pozycji Polski w NATO. Nie ma zatem mowy o żadnym kryzysie naszego bezpieczeństwa. Przeciwnie. To coś dokładnie przeciwnego – sygnał wzrostu i znaczenia Polski.
I choć negocjacje związane z zawieszeniem broni i pokojem w Ukrainie, a także z umową surowcową, idą jak po grudzie, to jednak „coś” się w tej kwestii dzieje i proces ten w końcu się domknie, choć zapewne nieszybko. Tak czy inaczej Amerykanie raczej będą umacniać swoją obecność w tej części świata, nie zaś wycofywać się.
I choć w relacjach Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską na początku kadencji Trumpa zrobiło się bardzo nieprzyjemnie, to jednak amerykańska administracja zaczyna dostrzegać to, że jej siła i pozycja jest oparta na atlantyckim sojusz i by USA stawiło czoła Chinom, musi mieć po swojej stronie Europę. Europa dostała bolesną lekcję real politik, która uświadomiła, że amerykańskie gwarancje i obietnice nie są zbyt wiele warte, a gdy trzeba to Waszyngton lekką ręką macha na sojusze i wspólne interesy ochoczo dogadując się z ponurymi dyktatorami, jak Putin.
Polska ma jednak doskonałe relacje ze Stanami Zjednoczonymi, a drobne sprzeczki Muska z Sikorskim na portalu X niczego tu nie zmieniły. USA budują za 200 mld zł elektrownię jądrową w Polsce. Kupujemy kilkaset wyrzutni HIMMARS, Patrioty, czołgi Abrams, 32 samoloty F35 i wiele innych elementów uzbrojenia. To wszystko zakupy za ciężkie miliardy dolarów. W Radzikowie jest szalenie ważna dla amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej baza, co sprawia, że jesteśmy zbyt ważnym partnerem dla Waszyngtonu, by nas porzucać na pastwę Putina.
O zagrożeniach, które widać w horoskopie Polski, piszę już od dwóch lat. Jest nim kwadratura tranzytującego Plutona do Słońca i Medium Coeli chrztu Polski. Pierwszy aspekt już się zakończył, drugi też już się dopełnia, a jego ostatnie echa będą jeszcze widocznie jesienią. Mimo to nadal plutoniczne wpływy – mimo, że przemijające – mogą być jeszcze nadal odczuwalne (zatrzymany upadek demokracji, wojna hybrydowa, wojna w Ukrainie, inflacja i zadłużenie, zawirowania wokół NATO).
Głównym stabilizatorem i ochroną, którą widać w horoskopie Polski, to dyrekcyjna wędrówka Wenus przez Słońce i Medium Coeli horoskopu chrztu, która ma miejsce w latach 2024-2027, co sprawia, że w miarę łagodnie przepływamy przez groźne sztormy – wojny, kryzysu politycznego i ekonomicznego, który przewala się przez świat.
Gospodarka
Po tym jak doszło do poważnych, głębokich i groźnych wstrząsów na rynkach finansowych, co było pokłosiem rozkręconej przez Donalda Trumpa wojny celnej na początku kwietnia, globalni finansiści i inwestorzy zadrżeli na myśl o nadciągającym krachu, albo co najmniej silnym kryzysie, który zaczął zagrażać globalnej gospodarce. A jeśli miałoby dojść do wstrząsów ekonomicznych, to co czeka polską gospodarkę?
W latach dziewiątkowych często zdarzają się różne „czarne łabędzie”, które chwieją polityką i gospodarką. W dziewiątkowym roku 2007 na rynkach finansowych zaczął się duży i głęboki trend spadkowy i to wtedy właśnie tak naprawdę zaczął się globalny kryzys, którego spektakularny wymiar osiągnął dopiero w 2008.
Rok 2025 też ma naturę dziewiątkową i też doszło do potężnych wstrząsów, które jeszcze na razie nie są mocno widoczne w twardej gospodarce. Na europejskich jednak nie widać już śladu po zawirowaniach sprzed kilku tygodni. Owszem, Niemcy nadal są w recesji, ale w kilku krajach UE maja miejsce nawet wzrosty PKB. Problem jest zatem przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi, w których pierwszy kwartał roku przyniósł spadek PKB.
W Polsce też oczywiście doszło do dużych spadków na GPW, ale właściwie rynek odrobił straty i wskaźnik WIG20 jest blisko lutowych szczytów. To tak naprawdę dopiero preludium do hossy na warszawskiej giełdzie. W horoskopie warszawskiej giełdy (wskaźnik WIG) w czerwcu na ascendent wkracza Jowisz, a rok później Jowisz wkroczy na ascendent wskaźnika WIG20.
Potężnym i groźnym problemem polskiej gospodarki zaś jest gwałtownie rosnący wskaźnik deficytu finansów publicznych, który na koniec roku 2024 wyniósł rekordowe 6,6% PKB oraz dług, którego wielkość wynosi 55,3% PKB. Wysoki wzrost PKB jednak nie rozwiąże problemu krajowego zadłużenia.
Pamiętając o obecności Saturna w II domu horoskopu rządu Tuska, można przypuszczać, że po wyborach prezydenckich dojdzie do dużych cięć wydatków i podwyżki podatków, co przed wyborami z oczywistych powodów było niemożliwe.