Idzie wojna!
Na wschodnich i północnych (od strony Białorusi) granicach Ukrainy zaczynają grać wojenne werble. Uzbrojone rosyjskie oddziały, ponad sto tysięcy wojska, czeka na rozkaz uderzenia na Ukrainę – przynajmniej tak to wygląda patrząc na rosyjskie działania, polityczne naciski, wojenną retorykę Kremla.
Analitycy wojskowi, politolodzy, dziennikarze i dyplomaci łamią sobie głowy nad pytaniem, czy Rosja zaatakuje Ukrainę, ewentualnie kiedy to uczyni? Pojawia się jednak dużo bardziej istotne pytanie – po co ta cała militarna awantura? W jakim celu Putin chce najechać Ukrainę?
Gdy pod koniec 1999 roku schorowany Borys Jelcyn przekazał tymczasowo władzę młodemu byłemu funkcjonariuszowi KGB, który piastował funkcję premiera Rosji – Władymirowi Putinowi, w dziejach Rosji wahadło zmian odwróciło się w stronę, po której rosyjska dusza i mentalność tkwi od XVII wieku, w stronę wielkoruskich ambicji mocarstwowych.
Po pierestrojce Gorbaczowa, po rozpadzie ZSRR, demokratycznych przemianach w byłym socjalistycznym obozie – i w samej Rosji – do władzy dochodzi polityk, który postanowił wyleczyć rosyjskie bóle fantomowe po odcinanych kończynach radzieckiego imperium, słoneczna Waga ze Skorpionem w ascendencie.
I choć Zachód naiwnie (jak zwykle) uwierzył, że Rosja dzięki transformacji ustrojowej zmierza w stronę jakiejś – mniej lub bardziej – przypominającej zachodnią demokracji, że z Rosją można robić interesy, że to wprawdzie atomowe mocarstwo, ale jednak obliczalne i racjonalne.
I choć z Polski i innych zależnych od dawnego systemu państw płynęły alarmistyczne, ostrzegawcze sygnały, że Rosja się nie zmieniła, że jest groźna i nieobliczalna, że imperialne, agresywne tendencje tam nadal są żywe, to różni pożyteczni idioci i naiwniacy, sprzedajni, skorumpowani politycy, nienawidzący USA, kapitalizmu i liberalizmu nacjonaliści, religijni fundamentaliści, ale też skrajna lewica, widzieli w Rosji skuteczną przeciwwagę dla zgniłego i zniewieściałego Zachodu podziwiając siłę rosyjskiej polityki, armii, obrony tradycyjnych, konserwatywnych i religijnych wartości.
Nie wszyscy na Zachodzie byli tacy naiwni. Wielu polityków wiedziało, czego chce Rosja i Putin, jednak za cenę świętego spokoju i interesów woleli stawiać na dogadanie się i robienie dealu, w czym przodują Niemcy, Francja, Austria i Włochy.
Nieprzypadkowo właśnie te kraje są tradycyjnie prorosyjskie. Tam jest największa prorosyjska agentura, ośrodki wpływu, interesy i korupcyjne taśmociągi. Rosja, a wcześniej Związek Radziecki, inwestował ogromne pieniądze w agentów wpływu, w pożytecznych idiotów wierzących w komunizm, rewolucję, marksizm, utopijne wolne od wad kapitalizmu państwo.
Gdy w latach siedemdziesiątych zaczęły się masowo rozwijać organizacje pacyfistyczne, ekologiczne i rozbrojeniowe, radzieckie służby wnikliwie spenetrowały to środowisko tworząc rozległą sieć agentury. Pamiętne marsze wielkanocne, antyamerykańskie protesty, wezwanie do rozbrojenia atomowego, lewacki terroryzm Baader Meinhoff (Frakcja Czerwonej Armii), włoskie Czerwone Brygady i inne liczne lewackie organizacje terrorystyczne nie powstałyby bez radzieckich pieniędzy, szkoleń, wpływów i moderowania.
Po upadku komunizmu Rosja postawiła na strategię rozbijania jedności Zachodu, uwikłania ekonomicznego zachodnich rządów, korupcję liderów politycznych. Rosja odkryła nową broń, jaką był gaz i uzależniająca od niego Zachód rosyjska polityka. Doszła do tego antyatomowa histeria lewicy, ekologów i zielonych w całej Europie, na co oczywiście wielki wpływ miały rosyjskie służby specjalne, kremlowska medialna propaganda i korupcja europejskich elit, jak choćby byłego kanclerza Niemiec Schroedera, który lobbując za gazociągiem Nord Stream dostał ciepłą posadkę od Rosji w zarządzie spółki NS II. Energetyka atomowa jest bowiem groźna dla rosyjskich planów, stąd absurdalna, idiotyczna i szaleńcza decyzja Niemców, by zlikwidować będącą w dobrym stanie energetykę jądrową, co zdaje Niemców na pełną łaskę Rosji.
Cała ta aktywność Rosji ma służyć tak naprawdę jednemu celowi – odbudowie rosyjskiego imperium, które rozpada się od czasu upadku ZSRR. Rosyjscy nacjonaliści żywiący się imperialną, mesjanistyczną mitologią Trzeciego Rzymu, widzą w Rosji miejsce, gdzie ma się odrodzić prawdziwy duch wielkości i potęgi, którą Rosja kiedyś była i do roli której Rosja powinna – według nich – wrócić.
Putin, który doskonale wyczuwa tę nostalgię za wielkością Rosji od początku swoich rządów nic innego nie czyni, tylko konsekwentnie dąży do odbudowy imperium. Wszystkie wojny, które wywołuje Rosja lub w nich uczestniczy (Abchazja, Osetia, Naddniestrze, Czeczenia, Gruzja, wschodnia Ukraina i Krym, wojna w Syrii, interwencje w Wenezueli, na Kubie oraz ostatnio na Białorusi i w Kazachstanie) mają na celu „na nowo uczynić Rosję wielką”.
To hasło znamy z kampanii wyborczej Trumpa, tylko, że dotyczyło USA, ale też odwołuje się do resentymentu odchodzącej potęgi – białych, konserwatywnych, protestanckich Anglosasów, których czas w USA przemija.
Rosja nie pogodziła się ze stratą byłych republik, z rozpadem swojej strefy wpływów. I choć zaakceptowała formalną niepodległość byłych republik ZSRR to jednak nie zrezygnowała z kontroli nad swoim byłym imperium, stąd jej ciągłe wojny, agresja, polityczne intrygi, przekupstwo i ekonomiczne uzależnienie swoich byłych stref wpływu.
Najboleśniej Rosję i Putina zabolała jednak utrata Ukrainy, jej skręt w stronę zachodu, Unii Europejskiej i – nie daj Boże! – NATO. Gruzja jest bowiem w potrzasku i daleko od Zachodu. Ukraina to jednak co innego. To tam narodziła się Ruś, tam miał miejsce jej chrzest, tam są jej korzenie. Putin przeżył pierwszy szok po pomarańczowej rewolucji. Jednak rosyjskie służby postawiły na czele państwa prorosyjskiego agenta i Putin odzyskał kontrolę nad swoją zachodnią rubieżą. Jednak to, co stało się po upadku Janukowycza, kijowski majdan, to był prawdziwy wstrząs.
Wyrwanie się Ukrainy z rosyjskiego zasięgu jest potrójnie groźne dla rządzącej Rosją elity. Niszczy mit Trzeciego Rzymu, jaki jest fundamentem rosyjskiego imperializmu, niweczy rosyjskie plany odbudowy imperium. Trzecie – największe niebezpieczeństwo – to ukraiński sukces – polityczny, społeczny i gospodarczy. Jeśli Ukraina odniesie sukces, będzie to znak dla rosyjskiego społeczeństwa, że można obalić autokratyczną władzę, że jest alternatywa dla zamordyzmu i despotycznej władzy, że istnieje lepsze życie, niż ruski mir.
Putin więc staje na głowie, by majdan się nie powtórzył w Mińsku, Ałma Acie i zwłaszcza w Moskwie, więc – z jego punktu widzenia – musi zniszczyć ukraińską niepodległość i demokrację. Jego celem jest zatem nie tyle podbój Ukrainy, ile doprowadzenie jej do pozycji państwa upadłego, coś jak Afganistan, Somalia, Czeczenia, w którym będzie rządzić słaba, bezradna i skompromitowana władza. Alternatywą jest prorosyjski rząd w Kijowie, który zablokuje proeuropejskie dążenia Ukrainy, a docelowo może i powrót Ukrainy do ścisłego sojuszu z Rosją.
No i zmierzamy ku głównej kwestii – czy Putin najedzie Ukrainę, czy dojdzie do wojny? W pewnym sensie pytanie nie ma sensu, gdyż wojna na wschodzie Ukrainy trwa od roku 2014, a zatem czy będzie ten konflikt eskalowany lub czy przejdzie do fazy totalnej.
W horoskopie niepodległości Ukrainy z roku 1991 Saturn zbliża się do Księżyca. Przejdzie przezeń już w marcu, potem w sierpniu i w grudniu. W roku 2024 zaś przez Imum Coeli horoskopu Ukrainy przewędruje Uran. W latach 2025-2026 Pluton przejdzie zaś przez Słońce ukraińskiej niepodległości z roku 1918. Teraz zaś w cyklu dyrekcyjnym przez Księżyc i ascendent w tymże horoskopie wędruje Uran. Nie ma zatem wątpliwości, że Ukraina znajduje się w krytycznym, przełomowym momencie swojej trzydziestoletniej niepodległości.
Jednak nie można powiedzieć, że jest to zapowiedź katastrofy (wojna totalna). Bardziej zaś ostrego kryzysu, wstrząsu i zwrotu. Może to jednak Ukrainie wyjść na dobre, gdyż tak ogromna koncentracja uwagi, dyplomatyczny ruch wokół Ukrainy, środki finansowe i broń przesyłana do tego kraju, wzmacniają strategiczne znaczenie tego, co Ukrainę czeka i na co może liczyć w polityce międzynarodowej, czego zaś zabrakło w 2014 roku, gdy osamotniona, biedna, słaba, źle uzbrojona, z armią przeżartą rosyjską agenturą i nielojalnymi żołnierzami, zmagała się z rosyjską agresją.
Dziś jest już inaczej. Ukraińska armia jest w zdecydowanie lepszej formie, patriotyzm Ukraińców jest silny, prorosyjskich sił politycznych w zasadzie na Ukrainie nie ma. I choć Ukraina nie ma żadnych szans, by wygrać z rosyjskim atakiem, to jednak Rosję czeka na Ukrainie bolesne i kosztowne zwycięstwo.
Pozycja Rosji wcale nie jest tak potężna i totalna, jak wygląd to ze zdjęć nadciagających na ukraińską granicę wojskowych zagonów. Rosja wygrała kilka wojen (w Gruzji, Czeczenii, Syrii) ale przegrała pokój. Rosyjska gospodarka się kurczy, społeczeństwo się starzeje, a jej legendarna armia, mimo, że mocno zmodernizowana w ostatnich latach, jest cieniem wielkiej potęgi z czasów Związku Radzieckiego.
Strata Ukrainy, Gruzji, wyrywająca się z rosyjskich łap niedźwiedzia Mołdawia to poważne zagrożenie dla rządzącego Rosją reżymu. Siłą Rosji jest jej świetna dyplomacja, potężne służby specjalne, agenci wpływu, skorumpowani europejscy politycy oraz gazowy pistolet którym Rosja szantażuje i kontroluje Europę.
W horoskopie Federacji Rosyjskiej progresywne Słońce wędruje przez Neptuna, zaś dyrekcyjny Neptun wędruje przez symbolizujący relacje międzynarodowe descendent. Za dwa lata przejdzie tam dyrekcyjny Uran. Groźny, wybuchowy tranzyt Urana w opozycji do Słońca horoskopu Rewolucji Październikowej jest sygnałem nadciągających w Rosji wstrząsów.
Jeszcze ważniejsze rzeczy dzieją się w horoskopie prezydenta Rosji Władymira Putina. Już w marcu przez Imum Coeli jego horoskopu wędrówkę zacznie Saturn i będzie tam aż do grudnia. Zaś w roku 2023 przez ascendent ruchem dyrekcyjnym przewędruje Pluton.
Działania Putina nie wypływają zatem z politycznego sprytu, siły, agresywnej pewności siebie. Przeciwnie. Jego motywatorem jest wielki strach, napięcie, niepokój związany z przyszłością. Putin czuje, że to być może ostatnia i jedyna szansa na to, by odbić Ukrainę, a zarazem by ocalić rozpadający się polityczny system.
Jednak to, że Putin się boi wcale nie jest czymś, co powinno nas uspokajać. Przestraszeni dyktatorzy są najgorsi, bo zdesperowani i nieobliczalni.
Co zatem wydarzy się na Ukrainie? Rosja rozkręciła maszynę wojenną do tego stopnia, że teraz całkowite wycofanie się bez żadnych koncesji i umów z Zachodem będzie jego porażką. Nie może sobie zatem na to pozwolić. Jednak ogromna mobilizacja Zachodu, Paktu Północnoatlantyckiego, Stanów Zjednoczonych, transporty z uzbrojeniem dla Ukrainy, poważne groźby sankcji skierowane pod adresem Rosji przyhamowały militarne zapędy Putina.
Putin blefuje, że uruchomi wielką wojenną machinę. Rozpętanie największej wojny w tej części świata od 1945 roku, w której śmierć poniesie dziesiątki tysięcy ludzi, która spowoduje olbrzymie zniszczenia i katastrofę humanitarną, a co najważniejsze – będzie dramatycznym ciosem dla rosyjskiej gospodarki – to wystarczające argumenty za tym, by odpuścić.
Putin jednak musi „coś” zrobić, by nie stracić twarzy i nie wyjść na tchórza. Możliwe, że mocno nasili się wojna hybrydowa na wschodzie Ukrainy, w okolicach Odessy i Mariupola. Połączone to będzie ze zmasowanym atakiem cybernetycznym na ukraińskie sieci informatyczne, wraz z atakami zielonych ludzików, prowokatorów, terrorystów robiących zamachy bombowe, wszczynających bunty, akcje protestacyjne lub strajki przy użyciu agentury i prorosyjskich oligarchów, ich pieniędzy i wpływów, które mają obalić ukraiński rząd.
Jednak do otwartej wojny nie dojdzie. Patrząc na to, jak wiele astrologicznych zdarzeń dzieje się blisko marca, rosyjska hybrydowa ofensywa zacznie się na przełomie lutego i marca. Nie sądzę jednak, by rozpętała się z tego wielka wojna, a zatem uważam, że zmasowanego ataku na Ukrainę i lądowej wojny nie będzie.
Putin tej batalii wygrać nie może. Rosja jest skazana na postępujący kryzys, społeczne wstrząsy i rewolucję, której rządząca Rosja złożona z pracowników służb specjalnych elita panicznie się boi. Ukraina przetrwa ten kryzys, ale nie zakończy się on szybko, gdyż Rosja będzie utrzymywać napięcie na granicy całymi miesiącami, trzymając w szachu Zachód, NATO i Unię. Putin otrzyma od Zachodu jakiś powód do honorowego wyjścia z tej sytuacji – najprawdopodobniej zezwolenie na uruchomienie rurociągu północnego i to zakończy ten kryzys.
Niebo w lutym
Słońce przebywa w znaku Wodnika, by 18 lutego wejść w znak Ryb. Ze znaku Koziorożca do Wodnika przewędruje Wenus. 4 lutego z ruchu wstecznego w znaku Koziorożca wychodzi Merkury, by również wejść w znak Wodnika. W Koziorożcu znajdują się zaś jeszcze Mars i Pluton. Jowisz i neptun wędrują przez znak Ryb, Uran zaś jest w Byku. Nów Księżyca będzie mieć miejsce 1 lutego w znaku Wodnika. Pełnia Księżyca czeka nas 16 lutego w znaku Lwa.
Główne aspekty w lutym:
8.02 – Mars w trygonie z Uranem
18.02 – Jowisz w sekstylu z Uranem
26.02 – Mars w kwadraturze z Eris
Świat w lutym
Dramaturgia i napięcie osiągnęły w styczniu w mediach apogeum. Poczucie, że nadciąga wielka wojna na wschodzie Europy mrozi krew w żyłach widzom wiadomości na całym świecie. Kamery są już rozstawione, reporterzy stoją na stanowiskach. Brakuje tylko lecących nad głowami rakiet, smug kondensacyjnych wojskowych samolotów na niebie, zagonów czołgów oraz artyleryjskiego ostrzału. Przynajmniej takie obrazy odtwarzają filmy i wojenne kroniki.
Patrząc na lutowe konfiguracje raczej czegoś tak dramatycznego i katastroficznego nie widać. Owszem. Mamy za sobą twardy, mocny, agresywny styczniowy półkrzyż znaków kardynalnych, który sformułował się na pełni Księżyca, jednak jego działanie raczej już się wypełniło. To właśnie to zdarzenie podniosło temperaturę medialnych przekazów do radykalnego poziomu.
W lutym (podobnie w marcu) mamy zaś niezbyt konfrontacyjną i raczej sprzyjającą konstruktywnym rozwiązaniom figurę tzw. trójkąta syntetycznego, zwanego inaczej klinem, na pełni Księżyca z 16 lutego. Utworzony jest on z jednego nieharmonijnego aspektu (opozycja między Słońcem a księżycem, czyli pełnia) oraz dwóch harmonijnych (sekstyl Słońca z Eris wraz z trygonem Księżyca z Eris. Figura ta niesie pewne napięcie, ale jej rezultatem jest raczej porozumienie i kompromis. Nie wygląda na to zatem, by w lutym zdarzyło się „coś” na tyle katastroficznego, jak wielka wojna.
Z drugiej strony nie można jednak bagatelizować tego, co się dzieje na wschodzie Europy. O jej wątkach rosyjsko-ukraińskich piszę w pierwszej części prognozy. Gra Putina jest bowiem groźna nie tylko dla Ukrainy, ale i dla całej demokratycznej europejskiej wspólnoty rozbijając ją i obnażając jej braki. Należy również pamiętać o tym, że drapieżników przyciąga słabość i bezradność ofiar.
Europejskie elity postawiły na święty spokój, komfort i wygodę. Jednak to nie stało się dopiero teraz. Tak dzieje się w Europie od czasu upadku systemu sowieckiego w 1990 roku. Opisana przeze mnie wcześniej słabość niemieckich polityków, mediów i biznesu do Rosji jest oczywistą zachętą do agresywnych działań Putina w Europie. Angela Merkel, która od 2005 roku była kanclerzem Niemiec, nie dokonała jakiegoś zasadniczego zwrotu w polityce wobec Rosji w stosunku do tego, co czynili jej poprzednicy, zarówno z SPD, jak i chadecji.
Objęcie rządów przez lewicową koalicję i lewicowego kanclerza w zasadzie powinno oznaczać powrót dobrych i przyjacielskich stosunków z Rosją, tak jak to miało miejsce za poprzednich lewicowych kanclerzy – Gerharda Schroedera i Helmuta Schmidta. A na pewno bardziej otwartych niż – i tak dość wyrozumiałych – relacji CDU z Kremlem.
Nowy kanclerz ma bardzo silny horoskop i jeszcze silniejszy horoskop zaprzysiężenia, co może wydawać się dość dziwne w kontekście jego słabej charyzmy, milczenia w czasie ukraińskiego kryzysu oraz blokady wysyłki broni na Ukrainę. Jowisz na ascendencie horoskopu urodzeniowego, a także na ascendencie zaprzysiężenia, wraz ze Słońcem i Merkurym na Medium Coeli, to zapowiedź, że nie będzie to zwyczajna, spokojna i nudna kadencja.
Niewątpliwie kanclerz Scholz odegra jakąś ważną rolę i przejdzie do historii. I choć bardzo nie chce antagonizować relacji z Rosją, to wygląda na to, że będzie do tego zmuszony.
Putin nawet nie ukrywa swoich zamiarów co do jego gazowej polityki w Europie, więc niemieckie media i biznes, które za wszelką cenę chciały widzieć w projekcie Nord Stream jedynie biznesowy cel, coraz mocniej zaczynają sobie uświadamiać, że prawdziwe intencje Putina są inne – czysto polityczne i militarne. Gazociągi mają służyć kontroli politycznej europejskich elit, mają służyć rozbijaniu europejskiej jedności.
Po idiotycznej decyzji o zamknięciu elektrowni jądrowych Niemcy stają się bezbronne i zdane w stu procentach na łaskę Gazpromu, czyli tak naprawdę Kremla. Tego nawet najbardziej naiwni i ślepo zapatrzeni na Wschód komentatorzy, dziennikarze i ludzie biznesu nie mogą ignorować.
Może się zatem zdarzyć, że Scholz zacytuje słowa Wałęsy „nie chcę, ale muszę” i przejdzie do historii, jako ten kanclerz, który dokonał historycznego zwrotu w niemieckiej pięćdziesięcioletniej polityce przyjaźni i ścisłej współpracy Niemiec z Rosją.
Putina zachęciła dodatkowo słabość Waszyngtonu, który skupiony na swoich problemach z Chinami zaczął tracić z oczu europejskie sprawy. Rosyjskie służby dostrzegły też wyraźne osłabienie siły, pozycji i skuteczności prezydenta USA Joe Bidena. Po kompromitującym odwrocie z Afganistanu, po serii porażek krajowych i niskich notowaniach poparcia, Rosjanie poczuli krew.
Joe Biden jest w trudnym momencie.
Tranzyt rozwadniającego, rozmiękczającego, osłabiającego skuteczność i siłę Neptuna przez Imum Coeli jego urodzeniowego horoskopu zachęciły Putina do ostrej gry. Prezydent Rosji postanowił ostro zalicytować licząc na to, że Biden przytłoczony krajowymi problemami, zmaganiami z Chinami, machnie ręką i jakoś się z nim dogada, z czegoś odpuści, coś obieca.
Słabość Bidena jest wyraźna, ale odpowiedź Zachodu już taka nie jest. Ożywił się ospały Pakt Północnoatlantycki po uderzającym w jego sprawność i skuteczność niedawnym tranzycie Saturna przez IC. Sam Biden za szybko został skreślony przez komentatorów, analityków – zwłaszcza reprezentujących wrogi stosunek do USA.
Już w marcu przez IC Bidena przewędruje Jowisz, co będzie dla prezydenta USA dużym wzmocnieniem, dzięki któremu ten – wydawałoby się – zmęczony życiem starszy pan odzyska wigor i energię, tym bardziej, że dokładnie w tym samym czasie przez IC Putina będzie wędrować twardy i boleśnie działający Saturn.
Nie jest zatem wykluczone, że strategicznie i długofalowo styczniowe manewry wokół Ukrainy będą momentem zwrotnym zachodniej geopolityki, chwilą otrzeźwienia, refleksji i przebudowy naiwnej, słabej, bezradnej i samobójczej polityki świata zachodniego wobec autorytarnych rekinów z Moskwy i Pekinu. Kiedyś w historycznych opracowaniach pojawi się wzmianka o tym, jak agresywna polityka Putina odbudowała zachodnią jedność i dawny sojusz Waszyngtonu z Brukselą.
Astrologiczny przegląd
Pluton na descendencie horoskopu Estonii, Pluton na MC horoskopu Finlandii oraz Saturn w opozycji do Księżyca horoskopu Szwecji mocno rozgrzewają sytuacje na wschodnich granicach Unii Europejskiej. Nie mogą zatem dziwić głosy w dyskusji o zakończeniu polityki neutralności Szwecji i Finlandii wobec Rosji i ewentualnej akcesji tych państw do Paktu NATO.
Neptun na IC horoskopu otwarcia strefy Schengen zapowiada kolejne zawirowania na wewnętrznych granicach Unii.
Saturn a Słońcu horoskopu Traktatu z Maastricht może oznaczać utwardzenie unijnej polityki wobec Warszawy i Budapesztu.
Pluton w opozycji do Księżyca horoskopu Pakistanu zaogni sytuację na granicy z pogrążonym kryzysem rządzonym przez talibów Afganistanem.
Saturn na Marsie horoskopu Rewolucji Islamskiej sprawi, że w Iran może sprowokować konfliktową sytuację na Bliskim Wschodzie.
Kraj między młotem a kowadłem
O ile do tej pory Polaków raczej zajmowały wewnętrzne, rodzime problemy, to ostatnio medialna uwaga, emocje, napięcia i zawirowania mają coraz silniejsze związki z zagranicą – zarówno tą ze wschodu, jak i z zachodu.
Nasze problemy w relacjach z Unią Europejską są dobrze znane. Konflikt z Brukselą dotyczący poważnego kryzysu demokracji, praw obywatelskich i upadku państwa prawa nie zaczął się wczoraj. Dzień po wyborach w roku 2015 rządzący rozpoczęli demontaż liberalnej demokracji, na co Bruksela reagowała ospale i pasywnie. Dopiero tranzyt Urana przez Słońce polskiej akcesji do Unii Europejskiej mocno zaognił sytuację i unijni urzędnicy zareagowali zdecydowanie i konsekwentnie. Uran zaczął ten tranzyt w maju 2021.
W grudniu Uran zatrzymał się na Słońcu polskiej akcesji do UE wchodząc w retrogradację. Pozycja stacjonarna planety jest bardzo silna – zwłaszcza, gdy działanie planety jest dynamiczne. Uran wprawdzie ruszył w styczniu do przodu, ale pozycja stacjonarna Urana trwać będzie jeszcze do marca, więc w naszych relacjach z unią wkrótce dojdzie do jeszcze mocniejszego zwarcia, wstrząsu i uderzenia. Nie jest wykluczone, że Bruksela wstrzyma nie tylko środki z Funduszu Odbudowy, ale że awantura ta przyniesie zawieszenie głównych środków budżetowych UE, co będzie mieć niezwykle poważne i groźne dla Polski konsekwencje.
Jakby tego wszystkiego było mało, mamy nie mniej poważny problem na wschodniej granicy. Dramatycznie rosnące napięcie w relacjach Rosji i Ukrainy, a tak naprawdę Rosji z Paktem Północnoatlantyckim, którego jesteśmy członkiem, każe zadać ważne pytania dotyczące roli Polski w sojuszu, gwarancji sojuszniczych oraz naszej roli w tym politycznym thrillerze.
Oddalanie się Polski od demokratycznego centrum, które kojarzymy z zachodnią kulturą polityczną, a nawet konflikty z naszym głównym sojusznikiem, jakim są Stany Zjednoczone, to groźba, że zaczniemy być członkiem NATO drugiej kategorii, a zatem nie wiadomo, czy zachodni żołnierze, w tym Amerykanie, będą chcieli „umierać za Gdańsk”.
W horoskopie polskiej akcesji do Paktu NATO Neptun tranzytuje Słońce, a latem także Medium Coeli. Rozmiękczające, rozpuszczające, osłabiające działanie tej planety jest groźne dla naszej obecności w zachodnich strukturach. Dodatkowo na descendent horoskopu chrztu Polski z 966 roku (relacje międzynarodowe, dyplomacja) wkracza twardy Saturn, więc w naszych relacjach ze światem zaczyna się robić bardzo nieprzyjemnie.
Saturn powoli schodzi z Księżyca horoskopu chrztu i III RP, więc najbardziej zamordystyczny moment rządów Prawa i Sprawiedliwości zaczyna przemijać. Nie oznacza to oczywiście, że Kaczyński postawi na liberalizację i odprężenie. Prezes PiS nie ma najmniejszego zamiaru zwalniać autorytarnych kleszczy. Po prostu straci impet, skuteczność i siłę.
Tranzyt Saturna przez IC horoskopu kongresu założycielskiego Prawa i Sprawiedliwości to zapowiedź dużego kryzysu, jaki dopadnie partię, mimo, że notowania partii są nadal mocne. Nie jest wykluczone, że są już pierwsi ochotnicy do opuszczenia płynącego na górę lodową okrętu pod nazwą „dobra zmiana”, ale jeszcze czekają na rozwój sytuacji, wiedząc doskonale o tym, że rządząca partia ma długie ręce i boleśnie karze tych, którzy zdradzą.
Opozycja nie przechodzi jednak do wyraźnej kontrofensywy. Próby jej zjednoczenia wyglądają żałośnie i blado. Interesy przywódców opozycyjnych partii są skoncentrowane na dbaniu o swoje egoistyczne interesy.
Opozycja Saturna do Słońca prezesa PSL Kosiniaka-Kamysza nie zachęca do pojednawczych gestów i porozumienia. Jeszcze bardziej dramatycznie wygląda sytuacja u szefa Lewicy – Włodzimierza Czarzastego. Uran na urodzeniowym Słońcu tłumaczy, skąd na lewicy bunty, wstrząsy i konflikty. O układach w horoskopie Szymona Hołowni niewiele można powiedzieć, bo nie znamy jego godziny urodzenia. Jednak do zjednoczenia opozycji raczej dojdzie, tyle, że dopiero na kilka miesięcy przed wyborami, które odbędą się raczej w konstytucyjnym terminie w roku 2023, choć istnieje pewna szansa na wiosenny termin. Tranzyt Jowisza przez Słońce i MC horoskopu chrztu Polski, który wtedy będzie mieć miejsce, jest zapowiedzią jakiegoś zdecydowanego przyspieszenia w krajowej polityce.
Gospodarka
W historii odnotowano wiele przypadków marnego, nędznego, dramatycznego i katastroficznego upadku populistycznych rządów. I choć różnie się układały historie populistycznych wodzów i ich władania, to koniec z reguły był ten sam – ekonomiczne bankructwo i finansowy krach.
Tak kończyły się rządy Juana Perona w Argentynie, Alberto Fujimoriego w Peru, Roberta Mugabe w Zimbabwe, Hugo Chaveza w Wenezueli, Aleksisa Tsiprasa w Grecji.
Polityka rozdawnictwa pieniędzy wcześniej czy później prowadzi do wysokiej inflacji, kryzysu ekonomicznego, upadku gospodarki albo co najmniej dużych zawirowań i wstrząsów, które zwykle kończą się też politycznymi rewoltami i przewrotami.
I choć w Polsce raczej nie powtórzy się scenariusz grecki lub wenezuelski, to jednak rządzącą Polską narodowo-prawicową koalicję czeka równie smutny i bolesny zimny prysznic ekonomicznej, twardej rzeczywistości.
Polityka świętego Mikołaja uprawiania przez Prawo i Sprawiedliwości przyniosła prawdziwe cuda – sześcioletnie rządy, miliony fanatycznie oddanych władzy zwolenników, poczucie siły, tryumfu i upojenia władzą. Wydawało się, że ta polityczna maszynka będzie działać wiecznie, że obsypując lud pieniędzmi zapewni sobie wieczną władzę i wieczną miłość ciemiężonego przez złych liberałów ludu.
Jednak wcześniej, czy później, przychodzi pokerowe, saturniczne „sprawdzam”. Tranzyt Saturna przez Księżyc horoskopu chrztu Polski i III RP poza ciężkimi politycznymi konsekwencjami przyniósł jednocześnie wstrząsy w gospodarce, które tyleż są konsekwencją pandemii, ileż są rezultatem bezmyślnego drukowania złotego. To musiało przynieść inflację, która jest najbardziej bolesna i trudna dla biedniejszej części elektoratu, który zaś popiera obecną władzę.
Walka z inflacją jest straszna i niezwykle bolesna. Przekonał się o tym znienawidzony przez lewicowych populistów Leszek Balcerowicz, który będąc Koziorożcem z ascendentem Panny twardo i konsekwentnie się z inflacją rozprawił. Walka z inflacją polega na chłodzeniu gospodarki przez redukcję emisji pieniądza i podnoszenie stóp procentowych, co powoduje przejściowy kryzys w gospodarce, bezrobocie, bankructwa firm i znaczące obniżenie się stopy życiowej ludności.
Rządzący Polską narodowi populiści nie mają zamiaru walczyć z inflacją, lecz stosują stare sztuczki w postaci księgowych manipulacji, tarcz antyinflacyjnych, które de facto polegają na rzucaniu pieniędzy na rynek, bo takie efekty daje obniżanie podatków w czasie inflacji. W rezultacie inflacja nie maleje, ale rośnie. I tak też będzie w tym roku. Tarcze antyinflacyjne szybko przestaną działać, a ceny będą dalej rosły. To skończy się upadkiem obecnej władzy i spadkiem poparcia nawet wśród fanatycznego, żelaznego elektoratu.
Niedawno Uran tranzytował Słońce horoskopu reformy Grabskiego (wejście złotego w obieg). Uran od maja do marca 2023 będzie tranzytować Imum Coeli tegoż horoskopu, więc nie ma mowy o uspokojeniu sytuacji i stabilizacji cen. Inflacja nadal będzie wysoka a problemy Polaków – ogromne. Jednak w lutym na skutek tarczy antyinflacyjnej lud na chwilę odczuje lekką poprawę, którą zapowiada tranzyt Jowisza przez Księżyc horoskopu reformy Grabskiego.
Bolesna lekcja makroekonomii czeka zatem zarówno rządzących nacjonalistycznych populistów, jak i otumaniony propagandą, ślepo wierzący w rządzących lud.