Do góry

Prognoza na kwiecień 2023

Upadek mitu JPII

Papież Jan Paweł II nie żyje już od osiemnastu lat, ale jego spuścizna, dzieło i miejsce w historii są mocne – zwłaszcza w jego ojczyźnie, gdzie jest powszechnie czczony i wielbiony. Dla przeciętnego Polaka papież Jan Paweł II to bohater, wybitny przywódca Kościoła, czczony święty. JP II to archetyp, narodowy mit, postać wręcz boska, uosabiająca emocje Polaków, ich sny, legendy, apokryficzne opowieści – to przeniesiony do panteonu symbol polskości.

Papież jak dobry pasterz prowadził nas przez meandry ciężkich chwil komuny, niósł nadzieję w ponurych czasach stanu wojennego, wprowadzał nas w demokrację i zachęcał do wejścia do Unii Europejskiej. Ale Jan Paweł II miał też inną twarz – konserwatysty, bezkompromisowego obrońcy „życia poczętego”, surowego moralizatora i strofującego niegrzeczne dziadki ojca-wychowawcę.

Jeszcze za życia papieża-Polaka zaczęło być głośno o ukrywaniu przez kościelnych hierarchów księży-pedofilów – słynna historia opisana w filmie „Spotlight”, ponura historia demona w ludzkiej skórze, papieskiego przyjaciela Marciala Maciela Degollado – hiperpedofila, gwałciciela, sadysty, psychopaty, narkomana – założyciela zgromadzenia Legion Chrystusa, innego pedofila – kardynała Theodore’a McCarricka, w Austrii Hansa Groëra. Potem doszły skandale w Kościele irlandzkim, niemieckim, francuskim, belgijskim, potem południowoamerykańskim – właściwie we wszystkich narodowych kościołach katolicyzmu. Jedynie nie w Polsce. U nas potęga i autorytet papieża Jana Pawła II nie pozwalały nikomu odezwać się głośno w kwestii naszych, nieprzyjemnych spraw.

Ale i w Polsce zaczęły wypadać z szafy długo ukrywane trupy. Zaczęły padać mity bohaterskich księży i biskupów – Jankowskiego, Gulbinowicza, ostatnio także Sapiehy, skrzętnie ukrywającego przez papieżem skandale seksualne papieskiego sekretarza Stanisława Dziwisza. Wstrząsające artykuły prasowe, śledcze filmy braci Sekielskich, fabularnego filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, ukazująca Kościół hierarchiczny jako gejowski klub książka „Sodoma” Frederica Martela, „Gomora” Artura Nowaka i Stanisława Obirka, zaczęły obnażać hipokryzję, kłamstwa, manipulacje i korporacyjno-mafijne mechanizmy obrony wpływów i układów.

Doszedł do tego jeszcze sojusz ołtarza z tronem, bezceremonialne pakowanie się Kościoła do polityki, wpływanie na ustawy, lobbowanie za korzystnymi dla interesów Kościoła rozwiązaniami, potężny transfer finansów, coraz silniejszy wpływ skrajnych, sekciarskich, fundamentalistycznych organizacji religijnych, jak Ordo Iuris – praktyczne budowanie zrębów korporacjonizmu, państwa religijnego rodem z czasów Franco, Salazara i Mussoliniego.

To wszystko spowodowało, że w polskim społeczeństwie zaczęły się rodzić kontestacyjne nurty, bunt wiernych, sprzeciw wobec fundamentalistycznych zapędów hierarchicznego Kościoła. Kroplą, która przelała czarę goryczy okazała się decyzja Trybunału Konstytucyjnego związana z praktycznym zakazem aborcji w Polsce, co zaś stało się po agresywnym, zmasowanym lobbingu katolickich fundamentalistów, którzy zdominowali narrację polskiego Kościoła.

Kolejnym wstrząsem okazała się rola kardynała Dziwisza, który ukrywał grzechy katolickich hierarchów przed JP II przyjmując łapówki od wysoko postawionych pedofilów w sutannach (Marciala Maciela, McCarricka).

No i zaczęły się coraz mocniej pojawiać głosy wątpliwości, pytania, dylematy – na ile Jan Paweł II wiedział i na ile nie wiedział o skandalach seksualnych w Kościele. Rzucenie na żer kardynała Dziwisza mogło już nie wystarczyć. A jeśli Wojtyła coś wiedział i nic nie robił? I jak to się stało, że przywódca miliardowego Kościoła nic nie wiedział, a wiedziało o tym tysiące dziennikarzy, a od kilkudziesięciu lat ukazywały się artykuły prasowe, pojawiali się świadkowie, raporty, dowody?

I choć o dwuznacznej roli kardynała Wojtyły jeszcze z czasów krakowskich w procesie ukrywania księży pedofilów sygnały pojawiają się już od kilku lat, to jednak dopiero reportaż w TVN24 z cyklu „Bielmo” dotyczący tego okresu w życiu Karola Wojtyły oraz książka holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”, wywołały potężną polityczną burzę.

Dyskusja ta nie zmierza do ustalenia prawdy, tym bardziej, że Kościół zatrzasnął drzwi swoich archiwów, ale służy do walenia opozycji pałą przez rządzącą narodową prawicę. I choć temat tego reportażu stał się nośnym tematem wyborczym, to wcześniej, czy później, Polskę czeka ta sama dyskusja i ten sam proces, jak w innych kościołach katolickich, które musiały się zmierzyć z ponurą przeszłością.

W licznych prognozach dotyczących polskiego Kościoła, od kilku już lat widać było nadciągający Armagedon. W horoskopie wejścia w życie konkordatu Uran w roku 2017 przewędrował przez IC, w roku 2019 i 2020 przez Słońce tegoż horoskopu. W jeszcze ważniejszym horoskopie – podpisania konkordatu – w roku 2020 Pluton i Saturn przeszły przez symbolizujący stabilizację Imum Coeli. Mars zaś w 2021 roku, w dyrekcji, wejdzie na ascendent.

Ale zwróćmy uwagę na to, co się ostatnio działo w horoskopie Karola Wojtyły. W roku 2021 przez Imum Coeli jego horoskopu wędrował twardy Saturn. Poprzednio Saturn przewędrował mu tam w roku 1991. I już wtedy dało się odczuć, że „coś” dziwnego zaczyna się dziać z papieżem. Jego groźne, marsowe miny, surowe napominanie, strofowanie, stanowczy, głośny ton, potrząsanie pięścią w trakcie czwartej pielgrzymki do ojczyzny wszystkich zdziwiły. Skąd u papieża takie ostre emocje i twarde gesty? Był to jednak czas, gdy nieśmiało, powoli zaczynały docierać do JP II informacje o różnych nieprawidłowościach w Kościele. Możliwe również, że jego dziwne zachowania były związane z początkami choroby Parkinsona.

I choć do tej pory pozycja Jana Pawła II w politycznym i społecznym mainstreamie była w zasadzie niepodważalna, a oficjalne media bały się dotykać „świętości” JPII, to jednak wiadomo było, że wcześniej, czy później, pojawią się pierwsi straceńcy, którzy zaczną zadawać niewygodne pytania dotyczące roli papieża Jana Pawła II, a wcześniej kard. Wojtyły, w procesie chronienia pedofilów, przestępców i aferzystów (słynna historia mafijnego dyrektora watykańskiego Banko Ambrosiano).

W roku 2022 progresywne Słońce Karola Wojtyły wkroczyło na Saturna, czego konsekwencje są nadal mocno widoczne i w roku 2023. Wszelkie silne wpływy Saturna, zarówno w tranzytach, jak w progresjach i dyrekcjach, to zwykle bolesnym, twardym i bezlitosnym testem działań, decyzji, wyborów i zachowań właściciela horoskopu, nawet jeśli on nie żyje. Jego dzieło jednak żyje po nim i wpływy planet go nie omijają.

Dodatkowo, podobnie jak w horoskopie konkordatu w roku 2021, przez IC papieża w roku 2025 również przewędruje niszczycielski Pluton. Dokładnie w tym samym czasie, przez jego urodzeniowe Słońce, a potem przez Księżyc, wędrować będzie wybuchowy i rewolucyjny Uran. Wygląda zatem na to, że nawet tak pomnikową i granitową postać – świętego Jana Pawła II – czeka potężny kryzys upadającego autorytetu, na co nałoży się nie mniej potężny kryzys pozycji Kościoła katolickiego w Polsce, a zarazem polska wersja cezaropapizmu – sojuszu tronu i ołtarza, powiązania Kościoła z władzą.

Wielu się jednak obruszy i powie – to niemożliwe. Papież bez względu na wszystko będzie w Polsce czczony na wieki. I choć raczej nie będzie obalania jego pomników, ale akty niechęci, będą coraz silniejsze. Postaci JP II grozi jednak coś znacznie gorszego, niż potencjalni dewastatorzy pomników i tabliczek z nazwami ulic. Obrazowi papieża grozi narastająca obojętność – zwłaszcza młodych ludzi, gdyż starsi oczywiście pozostaną mniejszościową grupą, tkwiąc przy swoich sentymentach i poglądach.

Jeśli zatem w sygnujących relacje polskiego państwa z Watykanem horoskopach konkordatu (umowy i wejścia) oraz w horoskopie polskiego papieża mamy do czynienia z niezwykle ciężkimi, ekstremalnymi, niszczycielskimi aspektami, oznacza to, że na naszych oczach zaczyna upadać mit Polski, jako kraju wyjątkowego, namaszczonego, Chrystusa narodów, mesjanistycznego mitu, który od wieków nam towarzyszy, naznaczony XIX wiecznym mitem Polaka-katolika, Polski jako przedmurza Europy broniącej jej przed hordami najeźdźców, naszego chorego, narcystycznego obrazu kogoś wyjątkowego, charyzmatycznego, obdarzonego szczególną misją, wzmocnioną wyborem Polaka na tron Piotrowy.

Niebo w kwietniu

Słońce przebywa w znaku Barana, by 20 kwietnia o godz. 10.13 wejść w znak Byka. Z Barana do Byka przewędruje Merkury. 21 kwietnia Merkury wejdzie w ruch wsteczny. Z Byka do Bliźniąt przewędruje Wenus. Mars znajduje się w Raku, Jowisz w Baranie, Saturn w Rybach, Uran w Byku, Neptun w Rybach, Pluton zaś w Wodniku. Pełnia Księżyca będzie mieć miejsce 06.04 w znaku Wagi, nów zaś 20.04 w Baranie. Podczas nowiu dojdzie do częściowego zaćmienia Słońca.

Świat w kwietniu

Szybkimi krokami nadciąga ofensywa w Ukrainie. I wcale nie jest takie oczywiste, kto tę ofensywę będzie przeprowadzać. Wiosenne roztopy i plucha spowolniły wojskową aktywność obu stron konfliktu, więc kwiecień jest miesiącem, w którym duże, poważne działania wojenne mogą się znacząco nasilić. Ukraińcy zostają zasilani spora ilością sprzętu, Rosjanom zaś kończą się zasoby amunicji, zwłaszcza rakiet kierowanych. A zatem obie strony muszą coś zrobić, by nie zacząć przegrywać.

Wojna w Ukrainie jednak szybko się nie skończy, co doskonale widać w horoskopie niepodległości Ukrainy, gdzie ma miejsce seria niezwykle ciężkich tranzytów: Saturn w opozycji do Słońca, a przede wszystkim tranzyt Urana do Imum Coeli tegoż horoskopu. Uran jest jednocześnie w kwadraturze do Księżyca. Zwłaszcza tranzyt Urana przez IC jest dużym i poważnym zagrożeniem dla integralności terytorialnej Ukrainy i zaczyna się w maju, a zakończy w marcu 2024. I chyba dopiero wtedy – wiosną przyszłego roku – będzie można mówić o jakimś końcu najbardziej gorącego etapu wojny. Ten rok będzie dla Ukrainy straszny, niezwykle ciężki, krwawy i dramatyczny, bez szybkiego happy endu.

Kluczowym wydarzeniem kwietnia będzie częściowe zaćmienie Słońca w Baranie, a właściwie na pograniczu Barana i Byka. Zaćmienie w Baranie będzie mieć wpływ na wojnę, gdyż w pewnym sensie oddziałuje na władcę Barana – Marsa, który wkroczył w znak Raka, znak swojego upadku, stąd pewne spowolnienie na ukraińskim froncie i pozycyjne walki, jak na froncie I Wojny Światowej.

Kolejna populistyczna rewolucja zaczyna się rozlewać – tym razem w Izraelu. Populizm jest problemem nie dyktatur i represyjnych systemów autokratycznych, lecz demokracji. W dyktaturach nie populistów, bo nie ma tam potrzeby schlebiania tłuszczy, suwerenowi, nie rozdaje się wyborczej kiełbasy. Jednak ostatnie dziesięć lat pokazały, jak kruche są demokracje, jak łatwo upadają (Polska, Węgry, Turcja, Tunezja, Filipiny) i jak łatwo wpadają w populistyczne szaleństwo i kryzys (Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Brazylia, Argentyna, Grecja) pod wpływem populistycznej demagogii.

Izraelczycy jednak stawili twardy opór temu, co stało się w Polsce – zawłaszczeniu sądownictwa przez polityków. W horoskopie Izraela Saturn znajduje się w opozycji z Marsem. I choć ogromne tłumy, które wychodzą na ulice izraelskich miast, zapewne zatrzymają ten autorytarny pochód izraelskich fundamentalistów i narodowców, to jednak Izrael czeka trudny test ich demokracji w roku 2024, gdy przez Słońce Izraela przejdzie Uran.

Jest jednak szansa na to, że nie dojdzie tam do upadku demokracji, dodajmy jedynej na Bliskim Wschodzie. Gdy bowiem Uran będzie wędrować przez Słońce Izraela, w tym samym czasie tranzytować je będzie Jowisz, więc Izrael raczej nie pójdzie w stronę takich sąsiedzkich dyktatur i teokracji, jak Iran, Syria, Arabia Saudyjska, Katar itd.

Zaćmienie Polski (kraj)

Seria przedwyborczych badań opinii publicznej z ostatnich kilku tygodni zafundowała opozycji lodowaty prysznic, a jednocześnie dała wiatr w żagle rządzącym i narodowej prawicy spod znaku Konfederacji. Notowania Koalicji Obywatelskiej spadają, jeszcze mocniej ruchu Hołowni, rosną zaś nieznacznie Prawa i Sprawiedliwości. W niektórych sondażach opozycja może zdobyć władzę jedynie jednocząc się w jedną listę wyborczą.  Są jednak nawet sondaże, w których PiS z Konfederacją mają na tyle dużą przewagę, że zapewniają rządzącym III kadencję.

Szczególnie zaskakujące wydają się być wyniki Konfederacji, której wzrost notowań skoczył o blisko 5%. Sytuacja ta przypomina bowiem ostatnie miesiące przed wyborami w roku 2015 i 2019 (również z wyborach unijnych), w roku 2020, w wyborach prezydenckich, gdy w ostatnich miesiącach przed wyborami notowania Prawa i Sprawiedliwości rosły i na finiszu zwyciężała partia Kaczyńskiego. Jeśli ten trend się utrzyma, a opozycja będzie słabła lub pójdzie osobno do wyborów, to Jarosław Kaczyński mógłby już wsadzać do lodówki szampana, którego otworzy w noc wyborczą. Czy tak zatem będzie?

Problem z precyzyjną astrologiczną analizą przedwyborczą polega na tym, że nie znamy wszystkich danych dotyczących horoskopów partyjnych. BKonfederacja jest luźnym stowarzyszeniem kilku podmiotów. Wprawdzie 25.07.2019 roku została zarejestrowana partia pod nazwą „Konfederacja”, ale liczne burzliwe zmiany i zwroty w tym ugrupowaniu sugerują, że mogą być również inne horoskopy tejże partii. Podobnie nie znamy horoskopu partii Hołowni.

Nie znamy jeszcze jednego fundamentalnie ważnego faktu – daty wyborów, której horoskop będzie kluczowy w analizie wyborów. Data 15.10.2023 jest na razie tylko spekulacją. Gdy będzie ustalona data wyborów, będzie można pokusić się o bardziej konkretne prognozy.

Jednak zakładając nawet, że sytuacja opozycji pogorszyła się w stosunku do optymistycznej dla nich notowań, nic jeszcze pewnego badania nie pokazują. Do wyborów jest jeszcze pół roku, a przez ten czas wszystko może się zdarzyć.

Kluczowym zdarzeniem, które będzie mieć miejsce w kwietniu, jest częściowe zaćmienie Słońca z 20 kwietnia, które będzie mieć miejsce w samej końcówce znaku Barana. Wydarzenie to interesuje nas o tyle, że niemal dokładnie w tym miejscu znajduje się Słońce horoskopu chrztu Polski z 966 roku. Są trzy główne wersje tegoż horoskopu. Pierwsza (14.04.966) optuje za pozycją Słońca 29 stopni Barana. Druga z 15.04 to ostatnie minuty kątowe Barana. Trzecia z 16.04 ustawia pozycję Słońca na pierwszym stopniu Byka.

W praktyce nie ma to znaczenia, gdyż zaćmienie będzie silnie działać na wszystkie trzy wersje oraz na Medium Coeli tegoż horoskopu. To wyraźny znak, że dojdzie w kraju do jakiegoś znaczącego przesilenia, kryzysu, wstrząsu, dramatycznego zwrotu, który nas czeka w nadchodzących miesiącach. Zaćmienie Słońca chrztu będzie mieć wpływ na naczelne organy państwa, ważne postaci, urzędy, instytucje, ważnych polityków i liderów. Czy będzie to mieć wpływ na sam wynik wyborów?

Dodajmy, że tranzytujący Pluton tworzy kwadraturę do wspomnianego wyżej Słońca chrztu i Medium Coeli niosąc niezwykle mocne i głęboko działające konsekwencje dla Polski, przede wszystkim groźne rozdarcie, niszczącą wojnę polsko-polską, ostry konflikt polityczny, społeczny lub ideologiczny, jak kwestia oceny działań Karola Wojtyły z czasów sprzed wyboru na papieża. Tranzyt ten może też dokonać innego rodzaju procesu destrukcji, np. naszych symboli narodowych, roli Kościoła, itd.

Game changerem będzie tranzyt Jowisza przez Słońce i MC chrztu w maju, które to wydarzenie wielokrotnie komentowałem już wcześniej, jako czas przełomu w dwunastoletnim cyklu Jowisza (lata 2011, 1999, 1988, 1976). Jowisz znajdzie się również na Słońcu, Wenus i IC horoskopu Donalda Tuska, co oznacza, że będzie miał w ręku klucz do ważnych procesów politycznych, np. negocjując wspólną listę opozycji lub jedną z dwóch list, ewentualnie przejmując kierowniczą rolę w procesie politycznym.

Wszystko wskazuje zatem na to, że jesienne wybory nie będą „normalne”, że dojdzie do jakiegoś dużego wstrząsu, zwarcia, przełomu, kryzysu, konfliktu, zasadniczego przesilenia. Może nim być trzecia wygrana Kaczyńskiego, po której nastąpi definitywne pożegnanie Polski z demokracją, czyli wersja politycznej zmiany w stylu Orbana, Erdogana, a nawet Łukaszenki.

Inna wersja – też całkiem realna – to jakiś potężny kryzys na łonie rządzącej partii, w postaci problemów przywódcy (np. zdrowie), kryzysu ekonomicznego lub innego rodzaju wstrząsu, który pozwoli wygrać wybory opozycji, co zapowiada kolaps, totalny upadek i rozbicie politycznego układu, który stworzył Kaczyński. To czego zaś możemy być pewni, to że po wyborach zmieni się i to niemal wszystko.

Gospodarka

Dwa niezależne trendy będą widoczne w polskiej gospodarce. Pierwszy to kontynuacja złych wiadomości – wysokiej inflacji, rosnącego deficytu i długu, niebezpiecznego procesu stygnięcia i spowolnienia inwestycji w gospodarce, co związane jest z zawieszeniem wypłat z unijnych funduszy, już nie tylko z KPO, ale i z funduszów infrastrukturalnych, znacznie większych i ważniejszych.

Nadal bowiem doświadczamy konsekwencji niedawnego tranzytu Urana przez Imum Coeli horoskopu reformy Grabskiego (wejście złotego w obieg). Konsekwencje tego tranzytu, groźne dla finansów państwa, będą odczuwalne aż do wiosny roku 2024, gdy przez Słońce oraz IC tegoż horoskopu przewędruje Jowisz sygnalizując poprawę sytuacji.

Jednak będą mieć miejsce również korzystne, pomyślne trendy, tyle że nie w finansach państwa, ile na rynkach finansowych. Tranzyt Jowisza przez horoskop warszawskiej giełdy (a zarazem przez wskaźnik WIG) oraz horoskop wskaźnika WIG20 sygnalizuje początek hossy na giełdzie. Jak wiemy giełdy wyprzedzają sytuację na rynku około 6-9 miesięcy. Ta antycypacja związana jest z nadzieją na zmiany i poprawę sytuacji, jaka może mieć miejsce po wyborach i zakończeniu wojny w Ukrainie.